XXXI. Wesela zmieniają ludzi

204 19 4
                                    

Trochę później niż zamierzałam dodać, ale wynikło to z powodu mojego braku internetu. Z drugiej strony patrząc na to że miałam trzymiesięczną przerwę to i tak jestem zaskoczona że tak szybko udało mi się napisać kontynuację. Miłej lektury. 


Itachi przesunął palce nieco wyżej, poprawiając kołnierzyk brata. Uniósł przy tym delikatnie kąciki ust ku górze, czując się niesamowicie błogo, ale i dziwacznie. Zachowywali się bardzo neutralnie. Jak normalna rodzina. W pewien sposób wpływało to na nich swoją dziwną atmosferą, a z drugiej gdzieś z boku pozostawało jednak uczucie, że to wszystko nie pasuje. Że to nie tak powinno być, mimo iż od początku do tego dążył.

-Wyglądasz niesamowicie. -Stwierdził w końcu, przerywając ciszę która trwała już od dłuższego czasu. Sasuke nie odpowiedział w żaden sposób i nie zaszczycił brata tym samym komplementem, choć w głowie już dawno wymyślił szereg różnych odpowiedzi. Przeciągnął się nieco i odwrócił do niego przodem, zarzucając ręce na wystające ramiona. Jakby w zastanowieniu przeciągnął dłoń aż do policzka Itachiego i naznaczył go dotykiem swoich palców.

-To będzie długi wieczór. -Westchnął, przymykając oczy i oparł się czołem o klatkę piersiową Łasicy. Mieli jeszcze odrobinę czasu przed tym jak planowana impreza oficjalnie się zacznie. Oczywiście powinien wcześniej spotkać się z Hinatą w umówionym miejscu, ale nie potrafił odmówić sobie odrobiny przyjemności, która miała na celu umocnienie go w postanowieniu. Niezależnie od sytuacji wytrzyma i nie wybuchnie. Pozwoli by ten dzień stał się tak normalny jak to tylko możliwe. Mógł raz zrobić bratu tą niewątpliwą przyjemność i postarać wtopić się w tłum bawiących. Zresztą nawet wcześniej coś takiego obiecał.

-Zaraz po weselu zamierzam przeszukać kryjówkę Uchiha na południu. -Powiedział, jak zwykle czując się w obowiązku aby poruszyć sprawy ważniejsze. Musiał to zrobić teraz skoro po wyjściu z domu mieli spędzić większość wieczoru osobno, a przynajmniej bez rozmawiania o sprawach poważnych.

-Ach tak. -Skomentował Itachi bez większej sensacji. Omawiali to już wcześniej, a przynajmniej wyjaśniali sobie w jaki sposób powinni działać tak aby wszystko było poukładane.

-Wezmę ze sobą Kisame. -Zakomunikował Sasuke, tym razem budząc większe zainteresowanie. Czuł pod palcami jak mięśnie brata się napinają, a jego twarz zastygła na chwilę w nieodgadnionym wyrazie.

-Jesteś tego pewien? -Zapytał w końcu, wyrywając się ze świata własnych przemyśleń. To nie było do końca tak że nie ufał Kisame, ale nie potrafił też zagwarantować co zrobi w danej sytuacji. Sam przez wiele lat nie zdołał do końca rozgryźć właściciela Samehady. Prawdopodobnie z wzajemnością. Nie zdradzali sobie sekretów, poznawali się jedynie przez partnerstwo w walce. Jednakże Itachi przez cały ten czas oszukiwał nie tylko towarzysza, ale też świat. I wszyscy uwierzyli. Naturalnym więc było założeniem, że każdy z nich miał całą bazę tajemnic w zanadrzu.

-Wioska mgły zaproponowała Naruto współpracę. Tamte tereny nie należą już do Konohy. Nigdy nie byłem w tej kryjówce, z tego co wiem ty też nie. Dlatego on będzie wiedział gdzie powinienem szukać. -Stwierdził, wzruszając ramionami. Sam nie był pewien czy to dobre rozwiązanie. Nie chciał kusić losu. Naruto był dziecinnie naiwny i wierzył w szczere intencje innych nacji, ale Uchiha nie potrafił wyzbyć się podejrzliwości. Taka już była jego natura, a sprawy nie polepszał fakt że Itachi także wydawał się podenerwowany. Zaczynał myśleć że tylko Uzumaki jest na tyle głupi bądź ufny aby całkowicie powierzyć sprawę wioski w praktycznie obce ręce. Cóż... gdyby na to spojrzeć z boku to czasy się zmieniły. Nacje nie istniały już tylko po to by się wzajemnie eliminować, ale ani bezgraniczna ufność, ani zbytnia podejrzliwość nie były adekwatnym rozwiązaniem. Dlatego najlepiej było po prostu zaakceptować sytuację. Spojrzeć na nią z boku, w nieco bardziej obiektywny sposób.

Agony // ItaSasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz