Rozdział 23

42 3 7
                                    

Rano musiałam się udać do pokoju fizoterapeutów na badania. Po tym jak dowiedziałam się, że mogę mieć zerwane więzadła, strasznie bałam się diagnozy. Nie chciałam kończyć teraz sezonu, bo dopiero co się zaczął.

- O Wiki! Już jesteś! Siadaj zaraz zobaczymy ci to kolano - weszłam do pokoju fizjo i zrobiłam to co mi Bartek kazał.

Po chwili przyszedł doktor Jaroszewski, by wspólnie z Bartkiem ustalić diagnozę i ewentualny plan leczenia.

Brunet odpalił USG i przyłożył mi urządzenie do kolana.

- Tak jak myślałem naderwane więzadła, ale naszczęście to tylko mały uraz. Dlatego myślę, że założymy ci tejpy i będziesz mogła chodzić, a więzadła same się zrosną.

- Och to dobrze... Bardzo dziękuję za wszystko, gdyby nie wy pewnie bym ten ból zlekceważyła i tyle.

- Podziękuj Krychowiakowi, że wybłagał u trenera pozwolenie na twoje badanie - powiedział do mnie doktor

- Noo... na początku trener nie chciał się zgodzić, dopiero po tym jak powiedział mu, że to ty tańczyłaś w przerwie to się zgodził. Masz u niego spory dług - dopowiedział Bartek, który zaczął oklejać mi kolano taśmami.

- Jeszcze raz dziękuję za wszystko i do zobaczenia kiedyś - podziękowałam i udałam się do mojego pokoju.

*Oczami Tannera*

Gdy Wiki była na badaniu wpadł do naszego pokoju Krycha. Zaczęliśmy gadać o wszystkim. Kim jestem? Jak się tu wziąłem? Od jak dawna jestem z Wiki?

Przyjemnie mi się z nim gadało. Pytał mnie o drogę. Wtedy opowiedziałem mu sen Wiki. Nie wiem co mnie wtedy natchnęło. Czułem, że mogę mu zaufać.

- Wpadłem na genialny pomysł! - krzyknął po chwili piłkarz - Zrobimy Wiktorii kawał!

- Jaki niby? - zapytałem z dezaprobatą.

- Wcielimy jej sen w życie!

- No chyba nie masz zamiaru się z nią przespać, Krychowiak?! - wybuchłem na niego, jak bomba atomowa

- Nieee. Po prostu będę ją podpuszczał. Dokładnie tak jak w jej śnie.

- No nie wiem...

- Tanner ! Weź rozluźnij gacie ! Nic się jej nie stanie zobaczysz. To tylko głupi dowcip.

- No dobra... niech ci będzie.

Wspólnie z Krychą ustaliliśmy zasady, on ją tylko zagaduje, nie ma całowania i obmacywania. Na co się zgodził. Musiał się zgodzić. Nie miał innego wyjścia.

Wiki wracała korytarzem od fizjoterapeutów. To tam właśnie miał czekać na nią Krychowiak.

- Wiki ? Jak tam kolano? - zatrzymał ją Krychowiak

- Nie za dobrze... mam naderwane więzadła i mam tejpy, ale tak to nie ma nic bardziej poważnego.

- To się cieszę. Wiki...

- No?

- A co byś powiedziała na jeden szybki numerek? - zacząłem się stresować. Z jednej strony ufałem Wiki, lecz z drugiej obawiałem się jej odpowiedzi.

- Pojebało cię Krycha?! - ufff ulżyło mi.

- No ale taki jeden nikomu nie zaszkodzi. Nikt się nie dowie. Tylko ja i ty. Teraz. Sam na sam. - Krychowiak zaczął się do niej zbliżać - To jak będzie?

- Ok... - ŻE CO ?! Czy ona się właśnie się zgodziła. Ruszyłem przed siebie, w ich kierunku. Nie chciałem ich słuchać mimo, iż mówili coś dalej.

Love without Limit || Tanner Fox, G.KrychowiakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz