13.

107 7 0
                                    

Po minionym czasie od śmierci mojej mamy czułam się źle, masakrycznie... Byłam u psychologa a później psychiatry,  stwierdził że mam ciężką depresję, dostałam leki i proszki jakieś. Muszę je łykać codziennie.. A Harry?  Przychodzi do mnie codziennie i pyta jak tam. Rzadko odpowiadam,  pewnego dnia Harry Zaprowadził mnie siłą na patio. Przez otwarte okno w kuchni słyszałam rozmowe Lajli.
-Tak rozumiem.. Nie macie wolnych miejsc.. A jaki zakład psychiatryczny poleca?  Tak tak, dziewczyna lat 17 Yhym.. Dobrze, dobrze. Rozumiem,  dziękuję dowidzenia. - zakończyła rozmowę.
Byłam w szoku.. Lajka chce mnie oddać do psychiatryka?!  Ona!?  A w sumie jestem taka beznadziejna i brzydka że nie dziwię jej się jestem tylko ciężarem. Po 15min przyszła Lajla i powiedziała
-Kochanie... Jestem już twoim prawnym opiekunem. Dzwoniłam dzisiaj do zakładu psychiatrycznego,  od soboty masz zacząć leczenie - czułam ze do oczu napływają mi łzy... - w soboty,  niedziele,  poniedziałki,  wtorki i piątki.
Kamień spadł mi z serca może ktoś zdoła mnie wyleczyć z depresji i chęci dorwania ojca?  Kto wie? Cuda się zdarzają.

Lajla pow: 

Zadzwonię dzisiaj do tego psychiatryka i zapytam, o wolne miejsca, dla nastolatka.
Zadzwoniłam lecz niestety nie było wolnych pokoji więc zapisałam, ją na wizyty trrapeutyczne najpierw indywidualne a później grupowe. Chce dla mojej córeczki jak najlepiej... Przecież mam tylko ją.. No i Harry'ego.

Laura pov: 

Dziś jest sobota jadę do tego ośrodka na terapię,  nie chce.  Ubieram się od niechcenia w dresowe spodnie i bluzę o 2 rozmiary za dużą (bluza Harry'ego). Po 1 godzinie jazdy dotarliśmy pod budynek ośrodka. Był całkiem ładny..  Jak na szpital... Podeszliśmy do recepcji i Lajla coś tam pokazała jakaś kartkę i pani zaprowadziła nas do jednego z pokoji i kazała czekać. Po 5min czekania przyszedł jakiś mężczyzna był starszy i siwy widać ze przyjazny. Ale w sumie co mi do, tego? 
-Dzień dobry paniom-powiedzial z uśmiechem.
-Dzień dobry - odwzajemniła uśmiech Lajla.
-Dobry.. - burknęłam.
-Hm panna Laura Brown?  - urzekł z uśmiechem.
-Tsa - wysapałam.
-A więc uzupełnię w dzienniku i możemy iść, do sali rozmów.
-Yhym.

Lajla wyszła. Obserwowałam dzieci za oknem były żywe i bawiły się a wokół nich opiekunki.  Były takie piękne.
-Halo?!  Tu ziemia do Laury! - krzyknął facet- jestem Bassis twój terapeuta. Mów mi Bass.

Princess ForeverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz