Część 12

454 54 5
                                    

Stephan

-Jest taka ładna pogoda, może wyszlibyśmy na jakiś spacer?- zapytał Andreas, kiedy odwoziłem go do domu.

-Dobry pomysł.

Okazało się, że wychodzenie gdziekolwiek, gdzie są ludzie z Andreasem nie jest łatwą rzeczą. Co chwilę był dosłownie atakowany przez tłumy fanów. Przy samym wejściu do parku staliśmy prawie pół godziny, bo Andi rozdawał autografy i robił sobie zdjęcia z kibicami.

-Zawsze tak masz?- zapytałem, kiedy wreszcie mieliśmy okazję pójść dalej.

-Właściwie to tak, ale nie jest tak źle. Dopóki nie idę do restauracji i ludzie nie chcą robić zdjęć, kiedy jem.

Spotkaliśmy jeszcze kilku fanów po drodze. Śmiesznie było patrzeć, jak nastolatki piszczą na widok Andreasa i starają się mu przymilać.

Następnego dnia miał się odbyć trening na skoczni. Kiedy patrzyłem na ilość sprzętu, który zawodnicy musieli ze sobą zabierać na jeden trening, to zacząłem się zastanawiać, ile bagaży wzięli ze sobą na Olimpiadę.

Za każdym razem kiedy Andreas wychodził z progu i leciał w powietrzu robiło mi się słabo. Wiedziałem, że ma doświadczenie, ale bałem się o niego strasznie. Przecież jeden najmniejszy błąd mógł go kosztować życie.

Osiągnął najlepsze wyniki ze wszystkich. Sprawiło to, że byłem z niego cholernie dumny. Nie ćwiczył tak intensywnie jak reszta, bark jeszcze go pobolewał, a mimo to nadal był w bardzo dobrej formie.

Musieliśmy chwilę poczekać z odjazdem spod skoczni, bo cała drużyna udzielała wywiadów. W busie panowała cisza, bo prawie wszyscy spali. Andreas opierał głowę o szybę. Co chwilę uśmiechał się delikatnie. Wyglądał tak spokojnie.

Wróciłem do domu i uświadomiłem sobie, że nie wiem co ze sobą zrobić. Zawsze po pracy był ze mną Andi, ale tamtego dnia musiał jeszcze jechać z drużyną zmierzyć nowe kombinezony. Włączyłem telewizor i trafiłem na wiadomości sportowe.

"Dzisiaj odbył się oficjalny trening kadry skoczków. Najlepszymi rezultatami mógł cieszyć się filar naszej drużyny, Andreas Wellinger, który po poważym urazie barku, doznanego podczas ostatniego konkursu Pucharu Świata wraca do pełnej sprawności".

Na ekranie pojawił się mój Andi. Uśmiechał się i mrużył oczy, ponieważ oślepiało go słońce.

-Andreas, czy twoja ręka już jest na tyle zdrowa, żebyś mógł spokojnie zadeklarować swój udział w letnim Grand Prix?

-Na tą chwilę mogę powiedzieć, że postępy w rehabilitacji barku są lepsze niż przewidywaliśmy. Nie chcę mówić, że na sto procent wystartuję w lecie, bo to zależy też od trenera i od decyzji sztabu, ale jeśli dadzą mi tylko przyzwolenie, to bardzo chętnie będę skakał.

-Jak sam powiedziałeś, rehabilitacja przebiega lepiej niż się spodziewałeś. Czym to jest spowodowane?

-Mamy świetnego fizjoterapeutę. To jego zasługa. Postawił nas wszystkich na nogi, po tym trudnym sezonie- zrobiło mi się cieplej na sercu.

-Jeszcze jedno pytanie. Twoje skoki były dzisiaj bardzo dobre, na pewno już masz jakieś wnioski. Zakończyłeś w marcu już drugi rewelacyjny sezon. Myślisz, że uda ci się utrzymać tą formę do następnej zimy?

-Mam dla kogo skakać, więc myślę, że tak- puścił oczko do kamery, pożegnał się i zniknął z kadru.

Nawet nie wiem, ile czasu siedziałem i uśmiechałem się do telewizora jak idiota. Ten jeden człowiek potrafił wywołać u mnie takie emocje, których nigdy nie czułem przy nikim. Nie czułem takiej radości już od bardzo dawna.

Uświadomiłem sobie, że ta zdrada Leny zmieniła moje życie na lepsze. Pomimo tego, że wciąż mnie to trochę bolało, Andreas wynagradzał mi wszystko, co musiałem wycierpieć. Od pierwszego dnia, kiedy go zobaczyłem to wiedziałem, że nie będzie mi obojętny, ale nie spodziewałem się, że będzie dla mnie aż tak ważny. Nie spodziewałem się, że aż tak bardzo go pokocham.


Siemanko, witam w mojej kuchni :D Dzisiaj miałam nie dodawać części, ale przysiadłam nad nowym ff i chcę Was o coś zapytać, bo muszę wiedzieć co chcielibyście czytać. Wasze zdanie jest bardzo ważne dla mnie.

Po pierwsze: Ship. Mam pomysł na 2 opowiadania, więc może któreś z nich chcielibyście o kimś innym, bo mnie to szczerze mówiąc jest bez różnicy :D  

Po drugie: Mam pomysł na szkolne ff bez skoków, ale jak bardzo Wam zależy to mogę moją koncepcję trochę zmodyfikować i dorzucić skoki :D

No to tyle. Wypowiedzcie się w komentarzach! :D 

Beautiful traumaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz