Część 17

367 47 16
                                    


Andreas

Minęły dwa dni odkąd po raz pierwszy usłyszałem Lene. Stephan umówił się z nią przez telefon i włączył głośnomówiący. Nawet głos miała jak zdradziecka suka. Chciałem iść z nim na to spotkanie, ale wiedziałem, że muszą to załatwić między sobą.

Opierałem się na łokciu i obserwowałem jak Stephan spał. Jego klatka piersiowa powoli podnosiła się do góry i opadała. Słyszałem jego cichy oddech i cieszyłem się, że wreszcie może spokojnie spać.

Otworzył lekko oczy i delikatnie się uśmiechnął.

-Niemożliwe, że obudziłeś się wcześniej niż ja- powiedział lekko zachrypniętym głosem.

-Jest południe, więc wypadałoby już wstać, leniu- cmoknąłem go w czoło i wyszedłem z łóżka.

Odsłoniłem rolety i wyjrzałem za okno. Pogoda była piękna, więc już w głowie miałem kilka pomysłów na wykorzystanie tego. Rzuciłem okiem na Stephana, który znowu wydawał się zasnąć. Podszedłem do niego i poklepałem po ramieniu. On oplótł ręce wokół mojego brzucha i przyciągnął do siebie. Patrzyłem na jego zadowoloną minę i nie mogłem się nie zaśmiać.

-Ej, nie bawimy się tak. Wstawaj, jest taki piękny dzień, więc idziemy coś porobić na powietrzu.

-Wolałbym coś porobić tutaj- zaczął gładzić moje plecy i całować mnie po szyi. Dobra, ten facet robił ze mną co chciał. Niestety, usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Szlak.

Ponownie poszedłem do okna, żeby zobaczyć kto się dobijał do moich drzwi. Po cichu liczyłem, że nie będę musiał ich otwierać. Serce mi zamarło.

-To moi rodzice!

-Co?!- Stephan wyskoczył z łóżka i dołączył do mnie- Nie mówiłeś, że mają przyjechać.

-Bo nie mieli. Rzadko przyjeżdżają, bo nie mamy zbyt dobrych kontaktów. Jak ja im w racjonalny sposób wyjaśnię półnagiego, zabójczo przystojnego faceta w mojej sypialni?- zaśmiałem się na samą myśl ich min, gdyby zobaczyli Stephana w moim łóżku.

-Nie wyjaśniaj. Udawajmy, że mnie tu nie ma. Idź na dół, a potem szybko do mnie wracaj- cmoknął mnie w brodę, a ja wyszedłem z pokoju.

Zamiast "Dzień dobry" usłyszałem kazanie, że spanie do tak późnej godziny źle wpływają na zdrowie. Szkoda tylko, że jedyną rzeczą wpływającą na moje zdrowie byli oni wpadający bez zapowiedzi.

Moi rodzice nie należeli do zbyt wesołych osób. Oboje mieli zawsze bardzo poważne miny i uśmiechali się tylko wtedy, kiedy ktoś dobrze im się podlizał. Ja nie należałem do ich ulubieńców, bo oni nie chcieli mieć syna, tylko pieska, który na dodatek skacze, kiedy mu każą.

-Jak twoja ręka? Ten upadek wyglądał dość poważnie- zapytała mama, oglądając nagrody, które zdobyłem w minionym sezonie.

-W porządku. Nie powinno być z nią problemów w przyszłości.

-Gdybyś nas posłuchał, to nie było by z nią nigdy problemu.

-Gdybym was posłuchał to nie miałbym czterech medali olimpijskich, prawda?- ta rozmowa doprowadzała mnie do szału.

Moi rodzice od zawsze chcieli żebym poszedł w ich ślady i został prawnikiem. Skoki traktowali jako moje hobby, ale kiedy w wieku siedemnastu lat dostałem się do kadry postawili mnie przed jasnym wyborem. Albo oni albo skoki. Nie żałowałem swojej dezyzji nawet przez jeden dzień.

Siedzieli u mnie godzinę i w ciągu tak krótkiego czasu potrafili wyprowadzić mnie z równowagi. Chyba tylko po to przyjeżdżali.

-Hej, co to za mina?- zapytał Stephan, kiedy przyszedł do kuchni.

-Daj spokój. Ci ludzie powinni pracować w inkwizycji, a nie w sądzie.

Na szczęście już długo nie myślałem o tej wizycie, bo Karl wysłał do wszystkich wiadomość z zaproszeniem na grilla. Postanowiliśmy ze Stephanem, że to był dobry dzień na powiedzenie o nas, reszcie kolegów z drużyny. Bałem się jak cholera, ale w ostatecznym rozrachunku okazało się, że nie miałem czego.

Wszystko układało się wspaniale. Miałem cudownego faceta, wspierających mnie przyjaciół i duży zapał do treningów. Czułem, że zaczyna się najlepszy czas mojego życia. Myliłem się. To był początek mojego końca.


Witajcie moje żabki!

Publikuję dziś, bo jutro cały dzień jestem poza domem i nie będę miała czasu. Powoli zbliżamy się do końca. Zostały 2 części i króciutki epilog. W niedzielę i poniedziałek dodam po jednej części i we wtorek epilog. 

Dodałam też kolejną część "Teammates", więc zapraszam:  https://www.wattpad.com/story/143780713-teammates

:) 

Beautiful traumaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz