Część 19

397 47 15
                                    


Andreas

Dlaczego znowu słyszę ten cholerny budzik? Dlaczego znowu jest siódma rano i dlaczego znowu nie ma Stephana? Nie chciało mi się ubierać, dlatego w spodenkach i koszulce zszedłem na dół. Wszechobecna cisza zaczynała budzić mój niepokój. Zauważyłem na blacie w kuchni białą kopertę z moim imieniem. Usiadłem na krześle i otworzyłem ją.

Kochanie,

Piszę do Ciebie ten list, bo jestem pieprzonym tchórzem i nie potrafiłbym Ci tego powiedzieć w twarz. Muszę odejść. Pomimo tego, że jesteś dla mnie całym światem, że kocham Cię jak wariat to muszę. Wiem, że mnie teraz nienawidzisz, ale przysięgam Ci, że nie zrobiłem tego z własnej woli. Lena jest w ciąży. To moje dziecko. Powiedziała mi, że jeśli nie wrócę do domu to je usunie albo odda do adopcji i nigdy go nie zobaczę. Nie mogę stracić kolejnego dziecka.

Ja wiem, że mnie teraz nienawidzisz, bo ja sam siebie nienawidzę za to, co Ci zrobiłem. Nawet nie wiesz, jak trudno było podjąć tą decyzję. Jak trudno było mi dziś rano wyjść z Twojego domu. Ale chcę żebyś wiedział, że to Ty byłeś, jesteś i będziesz jedyną i prawdziwą miłością mojego życia.

Przepraszam za wszystko, co Ci zrobiłem. Przepaszam, że zawiodłem Twoje zaufanie i przepraszam za to, że zakochałeś się w takim dupku jak ja. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się zakochasz, ułożysz sobie życie, że wybaczysz mi kiedyś to wszystko.

Zawsze będę Cię kochać,

Stephan.

Przeczytałem ten list cztery razy. Wbiłem sobie widelec w rękę, żeby się upewnić, że to nie sen. Że właśnie człowiek, którego kochałem najbardziej na świecie, dla którego zrobiłbym wszystko mnie zostawił. Łzy zdawały się wypalać mi oczy. Nie mogłem oddychać, bo czułem, jakbym miał zaciśniętą pętlę na szyi. Obejrzałem kopertę z nadzieją, że z tyłu pisze "To żart kochanie, czekam w salonie". Ale nie. Ze środka wypadł dobrze znany mi kawałek złota. Element wisiorka Stephana. Mówił, że da go osobie, którą pokocha, a nie zostawia się kogoś kogo się kocha.

Nie wiem jakim cudem udało mi się dojechać do centrum treningowego. On tam musiał być. Nie mógł tak po prostu odejść. Nie zwracałem uwagi nawet na to, że kogoś popchnąłem. Otworzyłem drzwi do jego gabinetu. Był pusty. Nie było nawet jego komputera. Poczułem jakby kolejny sztylet wbił się w moje serce. Było jeszcze jedno miejsce. Siłownia. Wtoczyłem się tam odbijając się od ścian.

Padłem na kolana, kiedy zobaczyłem tylko kolegów z drużyny. Poczułem na sobie ich spojrzenia.

-Jezus Maria Andreas co się stało?- zapytał Richard, który od razu do mnie podszedł.

-On odszedł. Stephan. Zostawił mnie, rozumiesz? Przecież mówił, że mnie kocha, że nigdy mnie nie zostawi- dukałem przez łzy. Poczułem ramiona Freitaga, oplatające moje ciało.

Nic więcej nie pamiętam.


Witajcie!

Po ilości gróźb, którą wczoraj otrzymałam, to zaczęłam się zastanawiać czy dodać tą część. No ale obiecałam, więc dodaję. Wybaczcie. 

Beautiful traumaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz