Andreas
Pierwszym dźwiękiem, który słyszę kiedy zostaję brutalnie wyrwany ze snu jest głupia melodia budzika. Próbuję ręką wyczuć, gdzie tym razem go rzuciłem. Jasne, mogłem go kłaść na szafce obok łóżka, ale po co? Widocznie lubię utrudniać sobie życie na własne życzenie.
-Wyłącz to do cholery!- usłyszałem przytłumiony głos mojego kolegi z pokoju, który nakrył sobie głowę poduszką. Otworzyłem oczy i zrzuciłem z łóżka kołdrę, pod którą skrzętnie schował się mój telefon. Spojrzałem na wyświetlacz. 7:00. Pomimo, że przez większość mojego życia wstawałem o tej godzinie, to nadal sprawiało mi to trudności. Nie mogłem nic poradzić na to, że lubiłem pospać.
Moją motywacją do wstania była myśl, że przede mną był ostatni konkurs w Planicy, a potem 2 tygodnie wolnego i spania do południa. O tak! To od razu napawała mnie optymizmem.
-Richie wstawaj!- strąciłem poduszkę z głowy mojego współlokatora, który nie wyglądał na zadowolonego, kiedy oślepiło go słońce, wpadające przez duże okno do naszego pokoju- Musimy iść na śniadanie i na odprawę z trenerem.
-Odczep się. Nigdzie nie idę. Obudź mnie jak będziemy jechać na skocznie- powiedział nieprzytomnie i odwrócił się do mnie plecami.
-Mogłeś nie grać do drugiej na telefonie tylko spać. Wstawaj, nie zamierzam się przez ciebie spóźnić. Mam dość tego sezonu i chcę żeby skończył się tak szybko jak jest to możliwe.
Może nie byłem najlepszym psychologiem i nie miałem daru przekonywania, ale Richie mnie posłuchał. Odkąd pamiętam to z nim dzieliłem pokój podczas sezonu. Może oprócz kilku konkursów, kiedy miał wolne po upadku w Innsbrucku. Zawsze rano miał focha i zachowywał się jak rozkapryszona księżniczka. No cóż, taki już jego urok. Trzeba było się przemęczyć tą godzinę, zanim nie zje śniadania. Potem wracał mu humor i był duszą towarzystwa. Nie dało się go nie uwielbiać.
Konkurs miał zacząć się w południe. Tak też się stało. Nie wiało, więc zapowiadał się naprawdę sprawiedliwy i emocjonujący . Zwłaszcza, że klasyfikacja prezentowała się niezwykle ciekawie.
1. Kamil Stoch 1542 punkty
2. Richard Freitag 1531 punktów
3. Andreas Wellinger 1512 punktów.
Lubiłem zdrową rywalizację. Bardzo się cieszyłem, że właśnie tak wyglądała czołówka. Kamil był dosłownie legendą skoków, więc byłem dumny, że mogę się mierzyć z tak wybitnym skoczkiem. Niestety, mój spokój ducha mącił fakt, że ostatni konkurs odbywał się na mamucie. Nie uważałem się za najlepszego lotnika, ale wyniki miałem dobre. Ja po prostu nie lubiłem skoczni do lotów. Zawsze czułem przed nimi respekt.
Starałem się nie myśleć o strachu tylko skupić się w całości na oddaniu dwóch dobrych skoków. Po pierwszym skoku, w którym uzyskałem 244 metry byłem na drugim miejscu. Na pierwszym był Richard, który poszybował aż na 249 metr. Kamil był na czwartej pozycji, skoczył 240 metrów, o 2 metry krócej niż wyprzedzający go Daniel Andre Tande.
Już po wyjściu z progu w drugim skoku czułem, że coś jest nie tak. Nie było to udane odbicie i wiedziałem, że będę musiał walczyć o odległość. Niestety, za bardzo skupiłem się na ciągnięciu tego skoku. Do tego stopnia, że przy lądowaniu skrzyżowałem narty i upadłem. Poczułem jak całym ciężarem swojego ciała uderzam o twardy zeskok. Obróciłem się kilka razy wokół własnej osi, aż w końcu się zatrzymałem. Nie wiedziałem czy mogę się ruszyć, bo trener mówił, że przy takim poziomie adrenaliny nie czuje się żadnego bólu.
Od razu podbiegło do mnie trzech ratowników. Zdjęli mi gogle i kask. Pomogli też odpiąć narty. Zacząłem odczuwać silny ból w prawym barku. Na szczęście tylko w nim, więc wiedziałem, że nic poważniejszego mi się raczej nie stało. Po wstępnym przebadaniu mnie przez lekarza mogłem zejść ze skoczni. Markus i Karl stali przy moich rzeczach i patrzyli na mnie z przerażeniem.
-Stary nic ci nie jest? Wiesz jak nas wystraszyłeś?!- od razu odezwał się Markus- Coś cię boli?
-Bark- odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
-Chodź, pomogę ci się przebrać. Jak przywaliłeś w ten zeskok to myślałem, że złamałeś sobie kręgosłup. Naprawdę napędziłeś mi stracha- objął mnie ramieniem i zaprowadził do miejsca wyznaczonego dla naszej drużyny.
Lekarka kadry od razu stwierdziła, że musimy jechać do szpitala, bo bark może być zwichnięty. Ominęła mnie dekoracja. Pomimo tego upadku zająłem trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej.
Niestety, okazało się, że kontuzja barku jest dużo bardziej poważna niż przypuszczano. Zwichnięcie z przemieszczeniem kości. Czekał mnie zabieg chirurgiczny, a potem rehabilitacja. Wtedy nie przypuszczałem, że ten wypadek stanie się częścią pięknej, ale równie bolesnej przygody.
Witajcie! Jest i pierwsza część :) Akcja wprawdzie rozwija się powoli, ale myślę, że tak jest najlepiej. Przynajmniej mogę się wyżyć twórczo :D Chcę dodawać nowe części co 3-4 dni, więc myślę, że kolejna pojawi się w sobotę.
CZYTASZ
Beautiful trauma
Fiksi PenggemarStephan zaczyna nowe życie. Wyjeżdża z rodzinnego miasta, dostaje prace i żyje nadzieją, że jeszcze kiedyś wszystko się ułoży. Wszystko co złe w jego życiu zostawił za sobą. Nie wiedział, że najgorszy ból dopiero na niego czeka.