🌙 rozdział czternasty 🌙

7.7K 481 178
                                    

1/4 ➡ maratonik

Louis uważnie słuchał Harry'ego i chłonął wszystkie informacje niczym gąbka. Głos alfy był przyjemnie ochrypły i głęboki, dzięki czemu na skórze omegi pojawiała się gęsia skórka. Louis zakochał się w głosie Harry'ego i był gotowy zrobić wszystko, żeby słuchać go codziennie.

Na początku, po złożeniu zamówienia, ich rozmowa była nieco niezręczna. Czasami nastawała niemiła cisza, której obaj nienawidzili. Na szczęście, po paru minutach Harry zaczął wypytywać omege, co robiła przez cały tydzień i pilnował ją, by opowiadała mu jak najwięcej, ale bez nacisku.

- Ostatnio mam dużo zajęć w firmie, bo jeden z wspólników postanowił się wycofać, ale cieszę się, że udało nam się spotkać. - Oznajmił w końcu Harry i uniósł lekko kąciki ust. Styles wpatrywał się jak zaczarowany w drobną omegę i obserwował jak niebieskooki zjada swój posiłek.

- Ale już w porządku? - zapytał Louis, kiedy upił łyka herbaty i spojrzał w zielone oczy alfy. - Nie chciałbym, abyś odrywał się niepotrzebnie od pracy.

Harry pokręcił głową i zaśmiał się cicho pod nosem na słowa Louisa. Niebieskooka omega okazała się bardzo troskliwa i opiekuńcza, przez co Harry był jeszcze bardziej zauroczony.

- Oczywiście, że nie, kochanie. A jak u ciebie? Twój przyjaciel nie był zły, że wychodzisz z nieznajomym alfą poznanym w internecie?

- Nigdy w życiu - Louis zaśmiał się głośno i pokręcił głową. - Zayn jeszcze kazał nam pamiętać o zabezpieczeniach - dodał cicho i spuścił głowę zawstydzony, kiedy wypowiedział te parę słów. Louis nie chciał wyjść na jakiegoś napaleńca w oczach alfy. Uspokoił się jednak, kiedy do jego uszu dotarł śmiech zielonookiego.

- Mój przyjaciel Niall jest taki sam - mruknął Harry przez śmiech.

- Już lubię twojego przyjaciela - zachcichotał Louis, kiedy Harry zaczął mu opowiadać o Niallu.

Harry również się zaśmiał i pokiwał głową. Widok roześmianego Louisa był jak dotąd jego ulubionym widokiem.

- A jak z twoją nauką, kochanie? - zapytał, kiedy złapał za filiżankę z resztką herbaty. Chyba będą musieli domówić butelkę jakiegoś wina.

Louis zmieszał się odrobinkę i jego zachowanie nie uszło uwadze Harry'ego. Zielonooki zmarszczyl brwi i delikatnie szturchnął nogę Louisa pod stołem.

- Wszystko w porządku, Lou? - dopytał i posłał omedze lekki uśmiech.

Szatyn wzruszył ramionami i spuścił ponownie spojrzenie.

- Po prostu - zaczął cicho i nerwowo złapał za krawędź obrusu. Louis myślał przez chwilę czy powiedzieć Harry'emu prawdę, po czym spojrzał na alfę. - Zwolnili mnie z pracy i nie miałem jak zapłacić za studia - wymamrotał cicho, a jego policzki zaczerwieniły się z zawstydzenia. Mówienie o takich rzeczach sprawiało, że Louis był bardzo nerwowy i zażenowany.

Harry spojrzał się na Louisa z szokiem wymalowanym na twarzy.

- Przepraszam, że o to spytam, ale... Muszę to wiedzieć. Jakie są twoje fundusze mniej więcej? - spytał, wzrok miał wbity w niebieskie oczy omegi. Natomiast w jego oczach można było wyczytać coś podobnego do zmartwienia i smutku.

Louis pokręcił głową czując się coraz bardziej zażenowany rozmową. Puścił dłoń Harry'ego i spojrzał w bok.

- Samokowało ci ciasto? - zapytał Louis i posłał nerwowy uśmiech w kierunku Harry'ego. Szatyn miał też nadzieje, że alfa nie będzie dłużej ciągnąć tematu.

Styles westchnął cicho i pokręcił głową. Nie chciał, aby Louis czuł się przytłoczony jego pytaniami, ale chciał mu pomóc. Wiedział jak ważne są studia i chciał, aby Louis kontynuował naukę.

- Bardzo - przyznał Harry i uśmiechal się lekko. - A tobie jak smakuje?

- Będę musiał kiedyś sam zrobić takie ciasto - zaśmiał się Louis i połknął ostatni kawałek słodkosci. W duszy cieszył się, że Harry uszanował jego decyzję i nie ciągnął tematu.

- Umiesz gotować, hm? - spytał słodko Styles, podpierając policzek na pieści i spoglądając na Tomlinsona z miłością.

- Och, tak. Lubię to i jestem w tym całkiem dobry. Zayn też nie narzeka. - Przyznał Louis, przypominając sobie, gdy pierwszy raz robił pizze. Malik miał to zjeść ale cóż... Dostał zatrucia pokarmowego po pierwszym kawałku. Dobrze, że od tamtego czasu jego zdolności kulinarne uległy poprawie.

- Będziesz musiał coś dla mnie przyrządzić - rzucił Harry i puścił Louisowi oczko. - Tak właściwie, to miałbyś ochotę wpaść do mnie po kolacji? - zapytał niepewnie, bo nie wiedział czy zaproszenie Louisa do domu, nie speszy omegi. - Moglibyśmy obejrzeć film.

- Mówiłeś, że kino jest oklepane. - zaśmiał się szatyn, zaraz po tym dodając. - Nie no, żartuje. Z chęcią, panie alfo.

- W kinie nie można się przytulać. - Harry wzruszył ramionami i zawołał kelnera. - Poprosimy o rachunek.

Starszy pan w garniaku podszedł do nich z szerokim uśmiechem.
- Oto wasz rachunek. Życzę udanego wieczoru. - powiedział i odszedł.

- Na pół? - spytał Tomlinson, mając nadzieję, że nie będzie musiał wydawać wiele. Mimo to loczek zatrzymał go, odpowiadając szybko.

- Dzisiaj ja zapłacę, króliczku.

Louis uśmiechnął się szeroko, dzięki czemu w kącikach jego oczu ukazały się zmarszczki, które Harry autentycznie pokochał.

- Dziękuje - mruknął i podniósł się z krzesła, kiedy Styles uregulował rachunek. Alfa objęła małą omegę w pasie i wyprowadziła z restauracji.

- Mieszkam niedaleko - zaczął Harry, kiedy wyszli na ruchliwą ulicę Londynu. Nawet w godzinach wieczornych panował duży ruch. - Chciałbys się przejść czy zamówić taksówkę?

-Możemy się przejść. Pogoda, jak dla mnie jest idealna na krótki spacer.




_______________________________________

Chciałybyśmy życzyć Wam wszystkiego dobrego na święta, smacznego jajka i mokrego dyngusa! 💦

be my alpha, please ➙ larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz