🌙 rozdział trzydziesty pierwszy 🌙

5.9K 461 64
                                    

- Nie jestem pewien... - zaczął niepewnie Louis. Naprawdę nie chciał, by Hazz musiał zamartwiać się Dylanem.

- Czemu kochanie? - spytał smutno Styles, obejmując talie omegi.

- Patrz na drogę, Hazz. - Louis upomniał alfę i wbił spojrzenie we własne uda. - Po prostu... Wstydze się? - Omega nie bardzo wiedziała jaki ma podać argument. Nie wstydził się, no może trochę, ale najbardziej bał się, że Styles zobaczy siniaki. Już i tak był cud, że Harry nie zauważył opuchniętej ręki.

- Nie masz czego, kochanie. - Harry ścisnął dłoń na ciele omegi i posłał uspokajający uśmiech. - Proszę.

Louis oderwał spojrzenie od swoich nóg i spojrzał na alfę, która robiła w jego kierunku maślane oczka. Szatyn juz wiedział, że przegrał.

- W porządku, ale najpierw podjedziemy do apteki? - Louis nie wiedział czy dobrze robi prosząc o to Harry'ego, ale miał dosyć bólu.

- Coś się stało? - Brwi alfy zmarszczyły się, kiedy niebieskooki poprosił o wizytę w aptece.

- Przewróciłem się i upadłem na rękę. - Głos szatyna lekko zadrżał, kiedy z jego ust wyleciało kłamstwo, ale nie miał innego wyjścia.

Harry zmarszczył brwi, zdawał się usłyszeć kłamstwo, ale nie skomentował tego. Zamiast tego objął uda chłopca swoją dużą dłonią i zaczął je masować.

- W porządku. Jak wrócimy do domu, przygotuje kąpiel i lód, żebyś mógł sobie przyłożyć do ręki, okey? - Harry starał się brzmieć delikatnie, żeby nie społoszyć omegi. Wiedział, że Louis jest zamknięty w sobie i tak szybko mu nie powie prawdy.

- Dobrze, dziękuję alfo. - odpowiedział posłusznie Lou, przymilając się nieco do ramienia, nadal zajętego jazdą Harry'ego.

Kochał Stylesa, naprawdę miał zamiar się z nim połączyć. Kiedyś, jeśli Hazz będzie tego chciał oczywiście.

Harry posłał Louisowi lekki uśmiech, kiedy zaparkował przed apteką.

- Pokaż mi rękę. - Harry odwrócił się na swoim fotelu i spojrzał na omegę. - No już, już - dodał, kiedy zobaczył jak niechętny jest Louis.

W końcu niższy chłopak się poddał i pokazał alfie swoje przedramię. Harry zmarszczył brwi i spojrzał na swoją biedną omegę, kiedy zobaczył opuchnięte ramię. Nie za bardzo się na tym znał, ale jak na jego oko, to ręka szatyna wymagała opinii lekarskiej.

- Lekarz powinien to zobaczyć - mruknął i nachylił sie lekko, żeby ucałować bolącą rękę. - Poczekaj tu na mnie.

- Dobrze, będę tu czekać. - odpowiedział Tomlinson, uśmiechając się dumnie z tego, jaką cudowną alfe posiada. Naprawdę chciałby już się z nim połączyć.

Louis wiedział, że jeżeli chce wiązać swoja przyszłość z Harrym, będzie musiał z nim porozmawiać.

***

Szatyn siedział na kuchennym blacie z torebką lodu przy bolącym przedramieniu. Harry dopilnował aby Louis przyłożył coć zimnego do posiniaczonej skóry, a sam poszedł napuścić wody do wanny. W Louisie nadal była ta niepewność, że alfa zobaczy jego plecy, ale zawszw mógł dodać, że zranił się podczas upadku.

Niedługo po tym wrócił Hazz, łapiąc Lou pod udami i podnosząc go.

- Rozbierzesz się, kochanie? - spytał Hazz ze swoją charakterystyczną chrypką, którą tak bardzo kochał Louis.

Omega poczuła jak na jej policzki wpływa czerwień. Louis nie pamiętał, kiedy ostatnio był tak zażenowany. Niebieskooki schował twarz w zagłębieniu szyi loczka i wymruczał coś pod nosem.

- Jeżeli chcesz to mogę się odwrócić. - Harry był jednocześnie rozczulony i rozbawiony zachowaniem swojej omegi.

- Nie musisz, jest okej. - odpowiedział, opuszczając się na ramionach Hazzy, tak by dotykać stopami podłogi. Zaczął powoli podciągać swoją bluzke do góry, a Harry'emu zdecydowanie spodobał się widok nagiej klatki piersiowej szatyna.

Za to Louis w dalszym ciągu nie był pewny swojego ciała przed Harrym. Pomimo, że alfa tyle razy mówiła mu jaki jest piękny i idealny, Louis nadal nie bardzo w to wierzył.

Jego policzki były już całkowicie czerwone, a rumieniec pojawiał się także na szyi, kiedy szatyn ściągnął spodnie i spojrzał na Harry'ego, który wpatrywał się w każdą część jego ciała.

- Kocham twoje ciało. - Harry podszedł bliżej szatyna i ucałował jego czerwony policzek. Jego dłonie znalazły się na biodrach omegi, które zaczął powoli masować. - Wszystko w porządku? - zapytał, mając nadzieje, że Louis się nie denerwuje.

Omega pokiwała głową i usmiechnęła się. Kiedy Louis zobaczył jak opiekuńczy jest Harry, odsunął się i szybko pozbył się majtek, po czym wskoczył do ciepłej wody.

- No pośpiesz się. - Louis nabrał trochę wody na swoją dłoń i ochlapał alfę.

- Hej! - zaśmiał się Harry. - To nie fair!

Rozebrał sie szybko, a Lou nie mógł odlepić wzorku od umięśnionej klatki piersiowej. Styles wskoczył do wanny tak szybko jak tylko jego bokserki znalazły się na podłodze.

Alfa usiadła za swoja omegą i uśmiechnęła sie lekko, kiedy Louis oparł się pleacmi o jego klatkę piersiową. Dłonie Harry'ego delikatnie masowały barki niebieskookiego, a ciepła woda z pianą o zapachu wanilii, przyjemnie otulała ich ciała.

Louis zaczął opowiadać Harry'emu o swoim dniu w pracy. Nie wiedział czy alfa go słucha, ale ciche pomruki ze strony starszego upewniały go w tym. Louis czuł sie naprawdę dobrze w towarzystwie Harry'ego, który traktował go jak najpiękniejszego człowieka na ziemi i naprawdę to doceniał. Pierwszy raz czuł się tak dobrze przy boku alfy.

Dłonie Harry'ego lekko zjechały w dół pleców Louisa, wprost na miejsce, w którym szatyn miał siniaki. Kiedy miękkie dłonie alfy otarły się o bolącą skórę, Louis podskoczył lekko, przez co woda wyleciała na podłogę. Styles zmarszczył brwi i ułożył swoje dłonie na brzuszku omegi, żeby choć trochę ją uspokoić.

- Co się stało? - zapytał Harry i ucałował ucho szatyna.

Omega pokręciła gwałtownie głową, przez co Harry nabrał podejrzeń. Loczek odgarnął pianę, która zasłaniała mu widok na plecy ukochanego, po czym przyjarzał się fioletowym plamom.

Harry miał wrażenie, że jego serce właśnie podzieliło się na dwie połówki. Na początku myślał, że Louis naprawdę sie przewrócił. To było całkiem prawdopodobne, biorąc pod uwagę niezdarnosć omegi. Jednak jego posiniaczone plecy już go nie przekonywały. Styles czuł, że coś jest na rzeczy i on się dowie co takiego.

- Kto ci to zrobił? - Głos Harry'ego był delikatny, kiedy przytulił do siebie zestresowaną omgę. Nie chciał przestarszyć jeszcze bardziej szatyna, którego serce biło w ekspresowym tempie. Louis pokręcił tylko głową, dając Harry'emu do zrozumienia, że na razie nie chce o tym rozmawiać. - W porządku, słoneczko, ale jeszcze wróciły do tego tematu. - Harry pocałował szyje Louisa w miejscu, w którym kiedyś będzie znajdował się ich znak połączenia. Przynajmniej miał taką nadzieje.



_______________________________________

Hejka kochani!

Jak Wam mija majówka? Mam nadzieję, że jesteście wypoczęci ❤

I może ktoś miałby ochotę zajrzeć na nowe ff, które znajduje się na moim profilu - "The Maze"? Dziś opublikowane 🙈

Miłego wieczoru! 🌼

be my alpha, please ➙ larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz