Louis podążał za Zaynem, który w dalszym ciągu upierał się, że potrzebuje spodni. Mniejsza omega wiedziała, że Malik ma pełną szafę i tak naprawdę nie potrzebuje nowych rzeczy, i wiedział, że mulat coś kombinuje.
- Wejdziemy jeszcze do kawiarni, w porządku? - zapytał Zayn, kiedy dwie omegi zatrzymały się przed jakąś kawiarenką. - I może jakieś ciastko, bo ostatnio głodny chodze.
Tomlinson przestał użalać się nad własnym losem i podniósł spojrzenie. Jego brwi zmarszczyły sie, kiedy zobaczył przed jaką kawiarnią zatrzymał się Zayn.
- Posrało cię, Malik? - zapytał cicho, kiedy zobaczył chytry uśmieszek na twarzy przyjaciela. - Zrobiłeś to specjalnie!
Zayn zaśmiał się dźwięcznie, kładąc dłoń na plecach Tomlinsona i kierując go do środka kawiarenki. Rozejrzeli się po pomieszczeniu, w końcu wybierając sobie właściwy stolik, z którego mulat miał idealny widok na ladę przeznaczoną dla zamówień.
Przyjaciele zajęli swoje miejsca i czekali aż podejdzie do nich kelner.
W jednej chwili Louis zaczął przejmować się swoim wyglądem. Szybko poprawił grzywkę i spojrzał krytycznie na swój ubiór. Gdyby wiedział, że Malik przyprowadzi go tutaj, ubrałby sie inaczej. Miał nadzieje, że nie stanie się pośmiewiskiem w oczach Harry'ego.
- Dzień dobry. Nazywam się Steve i będę was obsługiwać.
Louis automatycznie podniósł głowę, kiedy usłyszał nieznajomy głos. Kelner był betą, ale wyglądał na silną osobę.
Towarzysz szatyna zmarszczył brwi, oglądając kelnera od góry do dołu, po same czubki palców stóp.
- Przepraszam, moglibyśmy poprosić specjalnego kelnera? Umówiliśmy się z nim, że to on będzie nas obsługiwać. - mruknął jakby ze znudzeniem Zayn, patrząc proszącym wzrokiem na Steve'a.
- Uh... Dobrze więc kogo zawołać? - spytała grzecznie beta.
-Harry... Styles? Chyba tak. - odpowiedział, uśmiechając się chytrze do Lou.
Szatyn zarumienił się lekko i spuścił spojrzenia na swoje uda. Był zawstydzony samą myślą o spotkaniu z przystojną alfą.
- Przykro mi, ale Harry zwolnił się z pracy parę dni temu. - Kelner uśmiechnął się słabo w stronę gości.
Zayn rochylił lekko usta i pokręcił głową.
- Ale jak to? - zapytał i Louis zmuszony był podnieść głowę. Był szczerze zaciekawiony całą rozmową. Może troszkę był zawiedziony, że dziś nie zobaczy Harry'ego.
- Normalnie. - Steve wzruszył ramionami. - Rzucił fartuchem o ziemię i wyszedł jak gdyby nigdy nic. Podobno dostał firmę od ojca.
Nagle w głowie Louisa powstały nowe podejrzenia. Harry odszedł z kawiarni, ponieważ otrzymał firmę, podobnie jak Edward, z którym piszę od dobrych kilku tygodni.
-Przepraszam, można wiedzieć jaki numer ma Harry? - spytał z fałszywym uśmiechem.
Kelner zrobił dziwną minę, ostatecznie podjąć mu rząd cyferek. Louis wiedział, że Steve łamie w tej chwili jakieś przepisy, ale ważne było, że jego urok omegi podziałał.
Louis uśmiechnął się słodko w kierunku bety i odebrał kawałek kartki z rąk kelnera.
- W takim razie podać wam coś? - zapytał Steve i ścisnął długopis między palcami.
- Poprosze dwie kawy na wynos - oznajmił Zayn i spojrzał na Louisa zaciekawiony. Naprawdę chciał wiedzieć co kombinuje jego przyjaciel.
Poczekali aż Steve odejdzie od ich stolika, po czym mulat nachylił się w kierunku Tomlinsona.
CZYTASZ
be my alpha, please ➙ larry
FanfikceLouis to niezdarna omega, którą właśnie zostawił partner. Zrozpaczony zakłada profil na portalu społecznościowym, na którym poznaje Harry'ego, który jest idealną, jak dla Tomlinsona alfą. #20 miejsce w ff! ? Pisane we współpracy z @LarryIsMyCutie ✿