W końcu nastał upragniony weekend. Louis jak i Hazz byli bardzo podekscytowani z wyjazdu. Długo zajęło im pakowanie, ale w końcu udało się, dlatego w piątek wieczorkiem byli już całkowicie gotowi na wyjazd.
- Jesteś pewien, że wziąłeś coś ciepłego? - Harry stanął za niską omegą i obserwował jak szatyn zamyka swoją walizkę. - Wiesz, że wieczory są chłodne, a nie chce, żebyś się rozchorował.
Louis wywrócił oczami na słowa alfy. Słyszał je kolejny raz tego wieczora i naprawdę miał dosyć.
- Spokojnie, Harry. - Louis obrócił się przodem do alfy i ucałował w brodę. - Najwyżej ty mnie rozgrzejesz - dodał, po czym schował twarz w klatce piersiowej wyższego. Czuł jak na jego policzki wkrada się rumieniec. Czasami był odważny w ich relacji, ale szybko się zawstydzał.
- Jasne. - zaśmiał się Hazz na nieśmiałość omegi i przytulił ją do siebie. - A strój kąpielowy? Jak będzie ciepło to będziemy się kąpać wiesz... - nie dokończył, bo jego usta zostały zmiażdżone przez te Louisa, który właśnie skradał się na paluszkach by dosięgnąć alfy.
- Po prostu już jedźmy. - Louis posłał zielonookiemu lekki uśmiech i złapał za swoją torbę. - Nawet nie wiem gdzie mnie zabierasz, ale jestem przygotowany nawet na wycieczkę w Himalaje.
Harry pokręcił rozbawiony głową i wziął torbę z rąk Louisa. Nie chciał, żeby się przemęczył, a dla samej alfy będzie to sama przyjemność, kiedy odciąży swoją małą omegę.
Dwójka wsiadła do auta alfy, od razu uruchamiając radio i zaczynając rozmowe. Droga była w miarę równa i przechodziła bez problemów, dopóki w środku jazdy nie złapał ich grad. Ciężko było przejechać ten odcinek, ale dało rade. Gorzej z Louisem, którego choroba lokomocyjna dała o sobie znać. Nie wymiotował jednak, ponieważ pod nadzorem Harry'ego, który cały czas podawał mu wodę lub inne tego typu rzeczy, nie było mowy o tym, żeby coś się stało omedze.
- Uchylisz mi chociaż rąbek tajemnicy i powiesz dokąd jedziemy? - zapytał Louis, kiedy przez szybę samochodu zobaczył jak jadą leśną drogą. Nie denerwował się. Nie miał czym, a alfę darzył ogromnym zaufaniem i wiedział, że jest z nim bezpieczny.
- Przykro mi, ale nie. - Harry ścisnąl udo omegi i uśmiechnął się, kiedy ułyszał jęk zawodu. - Przepraszam, słoneczko, ale jestem pewien, że ci się spodoba.
- No dobra. - powiedział Lou, zakładając ręce na piersi. Obaj byli podekscytowani ich wspólnym wyjazdem, nawet bardziej niż powinni. Wizja spędzania czasu daleko od ludzi, których nie lubili albo innych tego typu rzeczy, tylko razem bardzo się im podobała.
Louis miał też nadzieję, że uda mu się porozmawiać z Harrym o tym, w jakim miejscu są w ich wspólnej relacji. Szatyn nie wiedział na czym stoi, a czasami w jego głowie pojawiała się myślę, że chciałby związać się z Harrym. Jednak najbardziej liczył się fakt, że spędzą miło czas we dwójkę.
W samochodzie roznosiła się cicha melodia jednej z piosenek Georga Michaela, kiedy Harry zatrzymał samochód. Na dworze było już ciemno i Louis nie wiedział nic, oprócz wysokich drzew.
- Jesteśmy. - Alfa wyłączyła silnik i wyszła z samochodu. Harry szybko obiegł samochód i otworzył drzwi swojej omedze. - Chodź, kochanie. Widzę, że jesteś zmęczony.
-Dziękuję Harry. - powiedział cicho Lou, czując rumieniec na policzkach. Tak bardzo kochał opiekuńczość Harry'ego. Chciałby mu się jakoś odwdzięczyć, mimo że nie wiedział jak.
Harry zamknął drzwi od samochodu i wyjął z bagażnika tobry z ich ubraniami. W tym samym czasie, Louis rozglądał się po okolicy starając się dostrzec cokolwiek. Jedyne co widział to mały drewniany domek, w którym prawdopodobnie będą nocować. Żałował, że w okolicy nie świeciło się jakiekolwiek światło, bo naprawdę chciał zobaczyć wszystko.
- Nie martw się - nagle obok szatyna zjawił się Harry z walizlami w rękach - jutro zaobaczysz wszystko - dodał, kiedy ruszył wolnym krokiem w kierunku domku.
Kiedy weszli na ganek, alfa spojrzała na Louisa i uśmiechnęła się lekko.
- Kochanie. - Zagaił cicho, chcąc zwrócić uwagę omegi, która rozglądała się. - W tylniej kieszeni spodni mam klucz od drzwi. Mógłbyś go wyciągnąć? - zapytał z lekkim uśmieszkiem. - Jak widzisz, ręce mam zajęte.
Louis pokiwał głową i zrobił nieśmiały krok w kierunku alfy. Jego policzki pokrył czerwony kolor i cieszył się, że jest ciemno i alfa nie może dostrzec jego rumieńców. Za to Harry patrzył na niego z cwanym uśmiechem i czekał na ruchy omegi. Czasami lubił specjalnie zawstydzać swojego chłopaka, który wyglądał niesamowicie, kiedy był zawstydzony.
Sięgnął dłonią do kieszeni spodni, chcąc jak najszybciej ją wyjąć. Kiedy dotknął lewego pośladka Harry'ego, wyjął dłoń pośpiesznie, będąc czerwonym na śmiech loczka.
- Jesteś taki uroczy, kochanie. - Harry schylił się, żeby ucałowac głowę szatyna. - Otworzysz drzwi?
- Taak... - wymamrotał, przekręcając kluczyk w zamku i otwierając drewniane drzwi. Rozejrzał się po mieszkaniu. - Ładnie tu.
Louis przeleciał spojrzeniem po przedpokoju, w którym automatycznie zaświeciło się światło. Jasne ściany i ciemne meble wyglądały naprawdę dobrze w oczach omegi.
- Jesteś głodny? - zapytał Harry, kiedy nogą zamykał drzwi. - Mogę odnieść walizki do sypialni i przyrządzić coś do jedzenia.
Louis pokiwał głową, będąc całkowicie oczarowany przytulnym domkiem. Mógłby spędzić w nim resztę swojego zycia. Omega ruszyła po stromych schodach zaraz za Harrym. Na ścianach wisiały jakieś śmieszne obrazy, których Louis nie potrafił zinterpretować, ale to nie znaczyło, że mu się nie podobały. Była w nich nurka tejemniczości.
- Jeżeli chcesz to weź prysznic lub kąpiel, a jak wyjdziesz, kolacja będzie gotowa. - Zaproponował Harry, kiedy otworzył drzwi do sypialni.
Szczeka Louisa opadła na podłogę, kiedy zobaczył wielkie łóżko z kremową pościelą i granatowymi poduszkami. Duże okno, z którego na pewno roztaczał się widok na okolice, zasłonięte było niebieskimi zasłonami. Jasne ściany w odcieniu lekkiego fioletu i brązowe meble idealnie pasowały do całego wnętrza. Louis już kochał to pomieszczenie i miał nadzieję, że nie będzie z niego długo wychodził.
- A nie możemy wziąć razem kąpieli? - zapytał Louis i usadowił się wygodnie na łóżku. Posłał alfie szeroki uśmiech. - Najpierw zjemy, a potem możemy się wspólnie zrelaksowac.
Harry uśmiechnął się lekko i pokiwał głową.
- Wszystko dla mojej kochanej omegi.
_______________________________________
Sielanka trwa, ale na jak długo? 🙈
Jak się macie, kochani? Mam nadzieję, że u Was wszystko w porządku!
Miłego wieczoru xx
CZYTASZ
be my alpha, please ➙ larry
FanfictionLouis to niezdarna omega, którą właśnie zostawił partner. Zrozpaczony zakłada profil na portalu społecznościowym, na którym poznaje Harry'ego, który jest idealną, jak dla Tomlinsona alfą. #20 miejsce w ff! ? Pisane we współpracy z @LarryIsMyCutie ✿