Słońce wisiało ponad wierzchołkami drzew, kiedy Harry wyciągnął swoją omegę z łóżka. Miał zaplanowany cały wieczór i nie mógł pozwolić aby jego plany legły w gruzach.
- Harry - jęknął Louis, kiedy wciskał swoją nogę w czarnego Vansa. - Nie możemy poleżec jeszcze chwilę? - zapytał, kiedy zobaczył jak zielonooki mężczyzna stoi z założonymi rękoma na klatce piersiowej i uważnym spojrzeniem wbitym w Tomlinsona.
- Nie, kochanie. - Bezradny loczek pokręcił głową i uśmiechnął się lekko. - Wstawaj i idziemy, kotku.
- Czemu ty mi to robisz? - spytał męczeńsko Louis, jednak ostatecznie poszedł za Harrym, od razu łapiąc jego większą dłoń.
- Nic ci nie robię, Lou, ale nie chce, żebyś cały wyjazd przeleżał w łóżku. - Styles zaśmiał się i wyciągnął omegę z domku. - Łóżko jest fajne, ale na dzisiaj przygotowałem coś więcej, więc zrób mi tą przyjemność i chodź bez marudzenia.
Louis wymamrotał coś pod nosem, coś czego nawet sam nie mógł zrozumieć, ale musiał. Lubił marudzić i Harry koniecznie musiał to zaakceptować. Jednak szybko zaprzestał i zainteresował się inną sprawą.
- Co przygotowałeś? - Niebieskie oczy, w których pojawiły się ciekawskie iskierki skierowały się ku twarzy Harry'ego, który wzruszył tylko ramionami.
- To niespodzianka.
- Ugh, Harry! No weeeeeź. - Szatyn przeciągnął przedostatnią głoskę, rzucając się w tym samym momencie na Stylesa, który niedokońca świadomy ugiął się, ale przerzucił jedno ramie na to Louisa, by omega czuła się bezpieczniej.
- Nie ma mowy, Louis. Niespodzianka to niespodzianka i nie zmienisz mojego zdania. - Harry wydawał się być nie do przekonania i Louis czuł, że nie wpłynie na decyzje alfy.
- W porządku - westchnął w końcu i przytulił się do boku alfy. Rozejrzał się dookoła, a na jego twarz wpłynął uśmiech, kiedy zobaczył gesty las, przez który prześwitywalo jezioro. - To co teraz będziemy robić?
- Myślałem, żeby przepłynąć się łódką po jeziorze, a potem coś zjemy. Co ty na to?
- Chętnie tatusiu. - wyszeptał Louis uwodzicielsko, po chwili zanosząc się chichotem, gdy zauważył jak policzki Harry'ego przybrały delikatnej, jasnoczerwonej barwy.
Alfa jednak nie zareagowała w żaden sposób na złośliwe zaczepki i po prostu pociągnęła swoją omegę w kierunku brzegu jeziora.
W oczy Louisa od razu rzuciła się mała łódka, na której pokładzie były dwa kapoki i para wioseł.
- Nawet nie licz, że to ja będę wiosłował - mruknął Louis i szybko podbiegł do łódki, żeby ubrać kapok. - On mnie pogrubi - dodał, kiedy założył odblaskowe ubranko.
Harry westchnął cicho i zrezygnowany podszedł do omegi, żeby po chwili mocno ją przytulić.
- Tak bardzo, jak ciebie kocham, nie zawaham się przed wyrzuceniem cię za burtę.
- Hej! - wymamrotał, jednak po chwili zaśmiał się, gdy poczuł że Harry również wszedł do łodzi i złapał za parę wioseł.
- Ja to będę robił dobrze? - spytał miło, a Louis pomyślał że loczek jest takim gentlemenem i tak bardzo cieszy się że są razem.
Tomlinson pokiwał tylko głową i obserwował jak jego mężczyzna coraz bardziej go uszczęśliwia.
***
Z ust Tomlinsona uciekał głośny śmiech, kiedy wolnym krokiem szedł za Harrym. Harrym, z którego skapywała woda. Jego długie brązowe włosy były całe mokre, a ubrania całkowicie przylgnęły do ciała alfy.
CZYTASZ
be my alpha, please ➙ larry
FanfictionLouis to niezdarna omega, którą właśnie zostawił partner. Zrozpaczony zakłada profil na portalu społecznościowym, na którym poznaje Harry'ego, który jest idealną, jak dla Tomlinsona alfą. #20 miejsce w ff! ? Pisane we współpracy z @LarryIsMyCutie ✿