Dłoń, w której Louis trzymał telefon zaczęła się strasznie trząść, gdy w słuchawce rozbrzmiał głos jakieś młodej kobiety.
- Dzień dobry, tutaj Alice Graceman, sekretarka pana Luke'a Hemmingsa. W czym mogę pomóc?
- Dzień dobry - wymamrotał nerwowo szatyn do słuchawki i wziął geleboki wdech. - Ja dzwonie w sprawie pracy. Czy stanowisko recepcjonisty jest w dalszym ciągu aktualne? - zapytał i cierpliwie czekał na odpowiedz.
- Spada mi pan z nieba! - Usłyszał po chwili i odetchnał z ulga. Była jeszcze szansa na jakąś prace. - Oczywiście, że aktualna i od razu mogę pana zaprosić na rozmowę o prace. Pan Hemmings ma wolną godzinę 15 i jeżeli jest pan wolny to zaparaszmy. Pasuje panu?
- Oczywiście. Będę na czas. - Louis przygryzł dolną wargę, aby powstrzymać sie od szczęśliwego chichotu.
- Będzie mi jeszcze potrzebne pańskie imię i nazwisko - dodała kobieta i kiedy zapisała wszystkie dane, pożegnała się z Louisem. - Do zobaczenia.
Tomlinson naciskał czerwona słuchawkę i zapiszczał szczęśliwy. Nareszcie uda mu się wyjść na prostą i może wkrótce ukończyć studia.
***
Louis wyprostował swoją biała koszule, który w niektórych miejscach była pognieciona, kiedy siedział w autobusie i czekał na swój przystanek.
Gdy pojazd zatrzymał się w odpowiednim miejscu, szatyn wyszedł z niego z drżącymi rękoma. Jego kolejna rozmowa o pracę nie może znowu okazać się fiaskiem. Potarł swoje spocone dłonie i ruszył w kierunku posiadłości. Bardzo się stresował, nie ważne jak długo powtarzał sobie w myśląch, że będzie dobrze.
Przekroczył próg wysokiego, oszklonego budynku i zatrzymał się w holu. Pomieszczenie było ogromne i szatynek nie wiedział gdzie ma się teraz skierować. W niektórych miejscach mógł dostrzec fotele, stoliki, które zawalone były gazetami i dzbankami z wodą. Na jego szczęście, naprzeciw siebie zobaczył niską brązowowłosa kobietę, która szła w jego kierunku.
- Dzień dobry, w czym mogę pomoc? - zapytała uprzejmie i posłała Louisowi szczery uśmiech.
- Um, ja byłem umówiony na spotkanie z panem Hemmingesm na rozmowę w sprawie pracy. - Tomlinson uśmiechnął się lekko i posłał nieśmiałe spojrzenie w kierunku kobiety, która pokiwała głową.
- Spodziewałam się pana - oznajmiła w końcu i wolnym krokiem ruszyła w nieznanym Louisowi kierunku. - Zaprowadze pana do gabinetu pana Hemmingsa. Zapraszam.
Louis pokiwał głową i wolnym krokiem ruszył za kobietą. Jej niskie obcasy regularnie odbijały się o czarną posadzkę, w której Louis mógł ze spokojem poprawić sobie grzywkę.
Kobieta zatrzymała się przed metalowymi drzwiami i nacisnęła guzik. W oczekiwaniu na windę, spojrzala na Louisa, który nerwowo zaciskał swoje dłonie.
- Spokojnie - mruknęła i posłała szatynowi lekki uśmiech. - Hemmings jest naprawdę spoko gościem i nie ma się o co martwić.
Tomlinson podziękował jej gdy tylko doszli pod salę podpisaną "Mr. Hemmings"
- Pamiętaj, po prostu wrzuć na luz. Nikt tutaj nikogo nie pobije ani nie obrazi. Nie masz się o co bać, jeśli masz chociaż trochę doświadczenia, to napewno cię przyjmie. - powiedziała, na odchodne jednak dodając. - Poza tym jesteś uroczy, to kolejna zaleta. - zaśmiała się i odeszła w swoją stronę, zostawiając Louisa samego sobie.
Louis poczuł jak jego policzki przybierają lekko różowy odcień, kiedy odwrócił się przodem do drzwi.
Tylko przez moment wahał sie czy zapukać, czy może uciec, ale w końcu postanowił spotkać się z panem Hemmingsem. Niepewnie podniósł rękę i delikatnie zapukał w drewnianą powłokę.
- Proszę! - Głos był głośny i przyjemny dla ucha, i Louis trochę się uspokoił. Nacisnął klamkę i popchnąłbdrzwi. Tuż po chwili znalazł się w dużym i przestronnym gabinecie, z którego wychodziło duże okno na panoramę miasta.
- Dzien dobry. - Louis zatrzymał się spojrzeniem na niebieskookim blondynie, który siedział za broazowym biurkiem i pisał coś na laptopie.
Kiedy Hemmings usłyszał głos Louisa, a do jego nosa dotarł nowy zapach, którego nigdy wcześniej nie czuł w swojej firmie. Uśmiechnął się lekko, kiedy zobaczył niskiego szatyna i podniósł się z fotela.
- Dzień dobry. - Przywitał się z szerokim uśmiechem i podszedł do omegi. - Jestem Luke Hemmings i zarządzam całą tą firmą. Zajmij miejsce - dodał blondyn i wskazał na czerne krzesło po drugiej stronie biurka.
Louis pokiwał głową i zajął wyznaczone miejsce. Poczekał aż Luke usiadzie naprzeciw niego, po czym z czarnej torby wyjął teczkę i położył na biurku.
- To jest moje dotychczasowe CV. - Powiedział i przesunął teczkę w stronę blondyna. Niebieskooki uśmiechnął się lekko i złapał za dokumenty.
- Czyli chciałbyś pracować jako recepcjonista? - zapytał i zerknął znad kartek na niebieskooką omegę.
- Potrzebuje pieniędzy i jak najszybszej pracy. - Louis spuścił wzrok na swoje uda i czekał na jakakolwiek reakcje ze strony blondyna.
Luke obserwował Louisa przez moment, po czym pokiwał głową. Rozumiał potrzebę szatyna, dlatego postanowił mu trochę pomóc. Chłopak wydawał się lojalny i odpowiedzialny.
- W porządku - oznajmił w końcu i odłożył teczkę na biurko. - Z racji, że ja jestem zdesperowany aby znaleźć kogoś na stanowisko, a ty wydajesz się być odpowiedni, przyjme cię na okres próbny, a potem zobaczymy jak będzie. W porządku? - zapytał Luke i uśmiechnął się szeroko, kiedy zobaczył iskierki w oczach omegi.
- Naprawdę? - zapytał niedowierzając, a kiedy zobaczył jak blondyn kiwa głową, uśmiechnął się szeroko. - Boże, bardzo panu dziękuje!
Luke podniósł się z krzesła i podał rękę omedze.
- Witamy w naszych szeregach.
_______________________________________
Przepraszam za wszystkie błędy, ale padam na twarz
Jak się macie?
Miłego wieczorku xx
CZYTASZ
be my alpha, please ➙ larry
FanfictionLouis to niezdarna omega, którą właśnie zostawił partner. Zrozpaczony zakłada profil na portalu społecznościowym, na którym poznaje Harry'ego, który jest idealną, jak dla Tomlinsona alfą. #20 miejsce w ff! ? Pisane we współpracy z @LarryIsMyCutie ✿