Louis zastanawiał się czy dobrym pomysłem jest pójście na randkę w spódniczce, ale kiedy podszedł do szafy z zamiarem przebrania się, usłyszał dzwonek do drzwi. Lekko zmieszał się, kiedy uświadomił sobie, że to Harry i zrozumiał, że nie ma już odwrotu.
Nerwowo pociągnął za materiał spódniczki, kiedy wolnym krokiem ruszył w kierunku drzwi. Omega wzięła głęboki wdech, zanim otworzyła drzwi i lekko je uchyliła.
Na korytarzu mógł dostrzec wysoką postać Harry'ego, którego loki związane były w ciasnego koka na czubku głowy, a jego klatka piersiowa zakryta była zabawną koszulą w flamingi. Na jego nogach były standardowe ciemne spodnie i beżowe sztyblety.
- Cześć Harry - wymamrotał Louis, kiedy wystawił głowę zza drzwi, tak że jego reszta ciała została ukryta.
- Cześć kochanie. - Harry uśmiechnął się i zza pleców wyciągnął uroczy bukiet małych fioletowych kiwatków. - Proszę - dodał i wystawił w kierunku Louisa rękę z upominkiem.
Tomlinson uśmiechnął się czule i komepletnie zapominając o swoim ubiorze, wyszedł zza drzwi. Dopiero kiedy zobaczył wyraz twarzy Harry'ego, zrozumiał co zrobił.
Na policzkach szatyna pojawiły sie czerwone plamy, a spłoszone spojrzenie jasnych oczu od razu zatrzymało się na podłodze.
- Louis - zaczął Harry, kiedy powoli skanował wygląd Louisa wzrokiem. Nie mógł uwierzyć, że jakakolwiek osoba może wyglądać jednocześnie uroczo i tak cholerkie gorącą.
- Ja przepraszam, naprawdę! - Szatyn nie dał skończyć zdania Harry'emu i posłał mu przepraczające spojrzenie. - Nie wiem co sobie myślałem, kiedy wyciągałem to z szafy. Jeżeli chcesz mogę to od razu ściągnąć i będzie po...
Harry patrzył na omege ze zdziwieniem, ale i z pożądaniem w oczach. Nie rozumiał, jak taki cudowny ubiór mógł wzniecić jakiekolwiek wątpliwości u Louisa.
- Hej kochanie - zaczął cicho, przyciągając Tomlinsona do swojej klatki piersiowej. - Już skarbie. Nie martw się. Wyglądasz cudownie i seksownie. - Ostatnie zdanie podkreślił poprzez schylenie się do ucha omegi i wyszeptanie jej go jak najbardziej chrapliwym głosem.
Louis otworzył szeroko oczy, kiedy usłyszał słowa Harry'ego i nie mógł nic poradzić na jeszcze większy rumieniec. Nigdy nie był bardziej zażenowany, jadnak fakt, że Harry go nie wyśmiał, lekko podniósł go na duchu.
- Przestań - wymamrotał w klatkę piersiową bruneta i pokręcił głową. Miał nadzieje, że kawiatki nie ucierpiały podczas ich sesji przytulania na klatce schodowej.
- Czemu mam przestać? - wymruczał Styles, jednak po chwili odczepił się od Louisa. - Wejdziemy, okej?
Szatyn kiwnął głową, wymijając Harry'ego i prowadząc go do kuchni.
- Chciałbyś coś ciepłego do picia?
Harry wszedł za drobną omegą i zamknął drzwi od mieszkania.
- Nie musisz, kochanie. Tam gdzie jedziemy myślę, że będzie coś ciepłego do picia. - Styles uśmiechnął się do szatyna, kiedy ten wsadzał kwiatki do wazonu.
- A dokąd właściwie jedziemy? - zapytal i zerknął na alfę, która nonaszalancko opierała się ramieniem o framuge drzwi. Na twarzy loczka pojawił się uśmiech.
- Zobaczysz.
- Jejkuu, powiedz mi. Przecież nie ucieknę. - zachichotał Louis, oplatając swoimi ramionami rękę starszego i spoglądając na jego niewinnym wzrokiem.
Alfa warknęła, chcąc jak najdelikatniej wyrwać swoje ramię. Tomlinson działał na niego zdecydowanie za mocno i nawet jeśli zmysł alfy mu na to nie pozwalał, brunet często ulegał Louisowi.
Loczek pokręcił głową i delikatnie odsunął się od omegi.
- Co ty ze mną robisz? - westchnął cicho i spojrzał na niebieskookiego z góry. - Zabieram cie na festyn. Myślę, że może być fajnie i zabawnie, ale jeżeli nie nasz ochoty to możemy iść gdzieś indziej.
Oczy omegi poszerzyły się. Naprawdę zawsze chciał pójść na jakiś festyn, jednak prawie nigdy nie miał czasu ani okazji do pojawienia się na tego typu wydarzeniach.
- Bardzo chcę! - krzyknął uradowany, wskakując alfie w ramiona. Omega była taka radosna, nikt nigdy nie dawał jej tyle szczęścia co Harry.
Zaskoczony Styles automatycznie otoczył omegę ramionami, tak aby nie spadła. Nie spodziewał się takiego entuzjazmu ze strony niebieskookiego chłopaka, ale nie miał zamiaru narzekać. Radosny Louis był jego ulubioną wersją. Przynajmniej do tej pory.
- Cieszę sie, kochanie. - Harry ucałował policzek omegi, sprawnie omijając przy tym jej usta. Od tamtego krótkiego pocałunku, który zainicjował Louis, nie doszło do niczego poważnego miedzy nimi. Tylko drobne buziaki w policzek, nos i czoło. Harry nie chciał naciskać. - Jesteś gotowy? - zapytał, a kiedy zobaczył jak szatyn kiwa głową, delikatnie odstawił go na ziemię.
Omega bez słowa ruszyła do przedpokoju, aby założyć błękitne trampki. Chcąc nie chcąc, Louis musiał schylić się aby ubrać buty. Oczy Harry'ego rozszerzyły się, kiedy zobaczył w jakiej pozycji była omega. Alfa starała się nie zwracać uwagi na krągłe pośladki niebieskookiego, jednak było to trudne. Materiał spódniczki tak ładnie opinał się na pupie omegi, że Harry miał duże trudności z podziwianie sufitu, ścian czy chociażby podłogi.
- Gotowy! - wykrzyknął zadowolony Louis i odwrócił się przodem do Harry'ego, który w ostatnim momencie odwrócił wzrok.
- Świetnie - szepnął sam do siebie Hazz, w myśląch powtarzając sobie swój plan na dzisiejsze popołudnie.
_______________________________________
Jak się macie? Nareszcie cieplutko na dworze się zrobiło 😻 może jakiś komentarzyk? 🙊
CZYTASZ
be my alpha, please ➙ larry
FanfictionLouis to niezdarna omega, którą właśnie zostawił partner. Zrozpaczony zakłada profil na portalu społecznościowym, na którym poznaje Harry'ego, który jest idealną, jak dla Tomlinsona alfą. #20 miejsce w ff! ? Pisane we współpracy z @LarryIsMyCutie ✿