1: Okno na świat

12.4K 368 2
                                    

Przeczesałem moje włosy palcami i nasunąłem na swoje ramiona marynarkę, spojrzałem na swoje odbicie w lustrze i wyciągnąłem z kieszeni wygniecione zdjęcie dziewczyny. Zastanawiałem się jak rozegrać to co miało się stać dzisiejszego dnia.

Akcja miała przebiec tak, aby jej się nic nie stało. W końcu po 12 latach udało się odnaleźć dziewczynę, która zaginęła dzień po swoich szóstych urodzinach. Już sześć lat temu kiedy zaczynałem służbę w oddziałach specjalnych chcieli sobie odpuścić walkę. Jej rodzice nie żyją, więc pozostaję jej tylko ja, ale obiecałem jej ojcu, który umierał praktycznie w moich ramionach, że nie odpuszczę i zaopiekuję się dziewczyną kiedy jego już nie będzie.

Byłem cholernie zły na siebie, że nie ochroniłem go przed strzałem, ale sam nie miałem zielonego pojęcia. Miałem więc takie wyrzuty sumienia, że nie byłem w stanie złamać obietnicy danej na łożu śmierci, biednego i strapionego nieszczęściem swojej córki, człowieka.

Założyłem swoje buty i po zamknięciu drzwi wejściowych od swojego domu udałem się do auta, musiałem podjechać jeszcze do bazy i byłem gotowy uwolnić dziewczynę.

Wiedziałem, że jeśli zawiodę, dziewczyna jak i ja, zginiemy, a na to nie mogłem pozwolić.

W drodze na miejsce moje serce kołatało niespokojnie, a moje ręce bawiły się zdjęciem dziewczyny, które jakimś cudem udało się nam zdobyć. Była niewyobrażalnie piękna. Jej blond włosy, gładka skóra i oczy, które na zdjęciu lśniły od łez.

Milion razy, w głowie jak i nagłos, wypowiadałem słowa, które powiem jej po tym jak cała akcja się zakończy, kiedy będę musiał zabrać ją do domu i opowiedzieć o śmierci ojca jak i o mojej obietnicy, względem niej.

Odpaliłem samochód i wjechałem na drogę prowadzącą do domu, w którym ktoś przetrzymywał Love, bo tak nazywała się dziewczyna, którą miałem dzisiaj odbić. Za mną w kilku autach siedzieli inni funkcjonariusze, mieli zareagować kiedy coś wymknęłoby mi się spod kontroli.

Zaparkowałem pod posesją i wykonałem znak krzyża, kierując prośbę o pomoc do Boga. Wysiadłem z samochodu i zadzwoniłem do drzwi. Czekałem aż ktoś mi otworzy, żeby podać hasło i móc wejść na imprezę zamkniętą, na której miałem wylicytować Love na aukcji. Podobno miała być wystawiona po raz pierwszy więc obawiam się, że nie tylko ja będę chciał ją wylicytować.

Love POV's

Drzwi z kanciapy, w której mieszkałam, otwarły się, a w nich stanął Casio. Wiedziałam, że za chwilę stanie się coś czego bardzo nie chciałam, więc skuliłam się i opuściłam głowę. – Wstawaj. – usłyszałam. – Idziesz się wykąpać, a potem zaprowadzę cię na dół. Radzę być ci posłuszną, rozumiemy się?

- Tak, Casio. Zrozumiałam, wiesz, że już dawno przestałam z tobą walczyć. – powiedziałam cicho i wstałam, udając się za Casiuszem. Weszłam do łazienki i zdjęłam swoje rzeczy. Nalałam wody do wanny i szybko umyłam ciało i włosy. Ubrałam się w rzeczy, który leżały na komodzie i czekałam aż Casiusz po mnie przyjdzie. Nie miałam prawa, sama postawić stopy za drzwiami. Kiedyś się stawiałam i byłam notorycznie karana, teraz przestałam walczyć, bo doszłam do wniosku, że nie dam rady. Byłam po prostu skazana na to co się teraz dzieje.

- Chodź. – usłyszałam. Wyszłam z łazienki i za mężczyzną, pomknęłam do mojego pokoju. Usiadłam na materacu i czekałam na dalszy rozwój wydarzeń. Po upływie kilkudziesięciu minut, drzwi ponownie się otworzyły.

– Po słuchaj, to będzie pierwszy i najprawdopodobniej ostatni, raz kiedy wystawiają cię na aukcję. Masz stać wyprostowana, uśmiechać się, a co najważniejsze sprzedać się za jak najwyższą cenę. Podpowiem ci, że jeśli się postarasz naprawdę ustawisz sobie życie. – mruknęła Bianca. – Im więcej za ciebie dają, tym lepiej będziesz mieć. – uśmiechnęła się. - Przynajmniej mam taką nadzieję. – mruknęła.

- Wiem Bianca, dziękuję. – powiedziałam, kiedy stanęła przed drzwiami. – Będę tęsknić. – mruknęłam.

Casio chwycił mnie za nadgarstek i wyprowadził z pomieszczenia, w którym spędziłam większość swojego czasu tutaj. – Pamiętaj co mówiła Bianca. – przypomniał mi, wprowadzając do pokoju, w którym siedziało kilkunastu mężczyzn.

Pierwsze co chciałam zrobić to spuścić głowę, ale przez ostrzeżenia Casiusza nie zrobiłam tego tylko utkwiłam wzrok na jednym z mężczyzn. Był blondynem, na pierwszy rzut oka, był typem mężczyzny jak Casio, zimny jak lód i bezuczuciowy.

Ze zdenerwowaniem obserwowałam co będzie się działo. Nawet nie zarejestrowałam kiedy tabliczki mężczyzn unosiły się i opadały w zawrotnie szybkim tempie i w końcu nade mną, zaświeciła się czerwona lampka i poczułam jak ów wspomniany blondyn łapie mnie za rękę, a ja kulę się w sobie. – Nie bój się mnie. – powiedział, a ja zaczęłam denerwować się jeszcze bardziej. Teraz będę jego dziwką? – pomyślałam.

W zawrotnie szybkim tempie wyszliśmy z domu i po tym jak wpakował mnie do auta, odjechał z pełną prędkością. – Słuchaj.

- Tak? – spojrzałam na jego boczny profil, ale zaraz zganiłam się w myślach za to co zrobiłam.

- Wiem, że to co teraz powiem wyda ci się niewyobrażalnie dziwne... ale jesteś wolna, Love. Jestem funkcjonariuszem sił specjalnych FBI i akcja nad którą pracowałem sześć lat, właśnie się udała. – poczułam tylko jak krew odpływa mi z twarzy. 

IMPRISONED LOVE || Justin BieberOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz