2: Miłego wieczoru

10.1K 316 13
                                    


Justin POV's

Informować ją o tym w samochodzie to chyba nie był najlepszy pomysł. Nie planowałem tego, że jeśli jej powiem to nagle straci przytomność. Podjechałem na podjazd swojego domu i wyciągnąłem ją z samochodu.

Położyłem ją w swoim łóżku i mogłem jedynie czekać na to, aż dziewczyna się ocknie. Nie trwało to długo, dziewczyna otworzyła oczy, przetarła je rękami aby następnie spojrzeć na mnie i zorientować co się właśnie dzieje. – Mówił Pan poważnie? – zapytała, kuląc ramiona.

- Mówiłem poważnie i nie musisz mówić mi per Pan, Love. Jestem Justin. – usiadłem w dalszej odległości od Love, aby jej nie wystraszyć. – Musimy porozmawiać, ale to załatwimy jutro, dobrze? – zapytałem, skanując jej twarz.

- Tak tak, jasne. – uśmiechnęła się delikatnie. – Co z moim tatą? – podniosła na mnie swój wzrok. – Szukał mnie?

- Cały czas. – westchnąłem. – Twój tata miał wypadek. – zerknąłem na jej oczy, które zaszły łzami. – Nie płacz, proszę.

- Teraz jestem wolna? – przymknęła powieki.

- Tak, w stu procentach. – spojrzałem na nią. – Obiecałem twojemu tacie, że się tobą zajmę. Będziesz mieszkać ze mną, przez jakiś czas. Pójdziesz do szkoły kiedy będziesz gotowa, jestem do twojej dyspozycji przez dwadzieścia cztery godziny na dobę.

- Bardzo panu... znaczy tobie dziękuję. Mam prośbę. – wypuściła powietrze.

- Jasne, mów. – uśmiechnąłem się do niej.

- Moglibyśmy wyjść na dwór? – skuliła ramiona i spuściła wzrok.

- Wyprostuj się i podnieś wzrok. – westchnąłem. – Jasne, że możemy. Pamiętaj, dostaniesz własne klucze, masz tu swój dom. – powiedziałem. – Zbieraj się! – wstałem i podałem jej rękę.

- Teraz? – spytała zaskoczona.

- A kiedy? – zaśmiałem się wyszedłem z pokoju. Podałem jej jedną z moich bluz, którą na siebie założyła i wyszliśmy na taras. – Brakowało ci tego, kiedy byłaś tam? – zapytałem szczerze.

- Bardzo. Ostatnio na dworze byłam kiedy miałam 15 lat. Znaczy wiesz, tak żeby być tam dłużej. – westchnęła. – Kiedy byłam mała nie było tam aż tak źle. – mruknęła.

- Mogę sobie tylko wyobrażać co czułaś. – powiedziałem zerkając na jej profil. – Tu jesteś bezpieczna, nikt nie zrobi ci więcej krzywdy. Obiecuję.

- Wierzę ci. – spojrzała na mnie przez krótką chwilę. – Dziękuję ci bardzo, Justin.

- Chciałbym powiedzieć, że to tylko moja praca, ale nie... Kiedy dostałem twoje zdjęcie, jako 12-latki, a potem jako 17-latki poczułem, że muszę cię znaleźć i ci pomóc. – chrząknąłem. – Ja idę zamówić kolację, jeśli zrobi się chłodno, wejdź do środka, dobrze? – pokiwała głową.

- Miłego wieczoru. – oparła się o balustradę.

- Love, kolacja na stole. – powiedziałem, wchodząc do mojej sypialni, w której ona obecnie siedziała. – Lubisz pizzę?

- Dawno jej nie jadłam. – uśmiechnęła się. – Jaką zamówiłeś?

- Pepperoni i margaritę. – spojrzałem na nią. – Okej?

- Uwielbiałam pepperoni. – oblizała usta.

Kiedy siedzieliśmy przy stole, panowała przyjemna cisza. Wpatrywałem się w Love kiedy z uśmiechem na twarzy jadła swój kawałek. Wydawało mi się, że na ten moment jest szczęśliwa. Zastanawiałem się, co jej siedzi w głowie. O czym myśli? – Chciałem wiedzieć.

- Powiesz mi o czym myślisz? – przerwałem panującą ciszę. – Jestem po prostu ciekaw.

- Tata zawsze zamawiał tą pizzę. Przypomniałam sobie jak kiedyś chciał ją zrobić sam. – zacisnęła wargi. – Mimo, że miałam sześć lat i nie widziałam go dwanaście, strasznie mi go brakuje. – uśmiechnęła się przez łzy. – Dość łez. – zganiła się sama. – Chyba pójdę się położyć. Gdzie właściwie mam iść?

- Na razie przenocujesz w mojej sypialni, jutro dostaniesz pokój i o wszystkim pogadamy. – zdecydowałem. – Okej? – w odpowiedzi pokiwała głową.

- A ty? – zapytała cicho.

- Nie martw się, mam jeszcze dużo pracy. – uśmiechnąłem się. – Chcesz się jeszcze wykąpać, albo wziąć prysznic?

- Było by wspaniale. – odwzajemniła mały uśmiech. – Mogłabym dostać jeszcze coś do spania?

- Jasne. – podrapałem się po głowie. – Mam do zaoferowania, w sumie, tylko moje dresy. – zrobiło mi się trochę głupio, przecież wiedziałem wcześniej, że po akcji zabieram ją do siebie.

- Będzie mi wygodnie. – wzruszyła ramionami.

Kiedy Love wyszła z łazienki podałem jej klucz do pokoju. – Możesz czuć się trochę nieswojo tutaj, możesz się zamknąć, gdybyś miała obawy. – wzięła z mojej dłoni klucz i położyła go na komodzie.

- Czuję się tu bezpiecznie, nie potrzebuję się zamykać, a tym bardziej nie, przed człowiekiem, który mnie uratował. – powiedziała, wchodząc pod kołdrę i opierając głowę na poduszce.

- Gdybyś czegoś potrzebowała, jestem na dole, Love. – powiedziałem i zerkając na nią raz jeszcze, wyszedłem z pokoju. 

IMPRISONED LOVE || Justin BieberOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz