7: Będę martwa

7.8K 286 0
                                    


POV's Love

Obudziłam się sama, okryta kołdrą po sam czubek głowy. Całe emocje z wczorajszego wieczoru uleciały, a moje myśli na krótką chwilę zajął Justin. Był naprawdę dobrą osobą. Wiedziałam, że musiał się dowiedzieć co tam się wydarzyło, ale byłam mu wdzięczna, że nie odbyło się to w pustym pokoju, przy komisarzach ubranych w mundury z długopisem w ręce.

Tym razem kiedy zeszłam na dół, śniadanie nie czekało na mnie. Na stole zobaczyłam kartkę, na której było napisane, że Justin mnie przeprasza ale musiał wyjść w ważnej sprawie i przyjedzie koło południa. Zabrałam się więc za zrobienie sobie czegoś do jedzenia. Nie chciało mi się szykować czegoś wyszukanego, więc zrobiłam sobie tosta. Pomyślałam, że mogę zjeść na tarasie, więc chwyciłam bluzę Justina, która intensywnie nim pachniała.

Zamknęłam oczy i gryząc tosta, powróciłam do wspomnień z tatą. Jak to się stało, że tyle lat mnie szukał? - pomyślałam. Odgoniłam niepotrzebne łzy i spojrzałam na niebo. Wierzyłam, że mnie widzi, że czuwa nade mną. Po zjedzonym śniadaniu, umyłam naczynia i pomyślałam, że skoro nie mam co robić pooglądam telewizję.

Włączyłam najpierw jakiś kanał z informacjami i to co tam zobaczyłam, przeraziło mnie do szpiku kości.

"Szanowany agent FBI - Justin Bieber, w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Don Massimo Gotti, zbiegł z miejsca zatrzymania. Wiadomo, że jest oskarżony o porwanie i przetrzymywanie, niejakiej Love Edwards. Jak podają lokalne władze -

agent FBI jest odpowiedzialny za ponowne zatrzymanie człowieka."

Jeśli Massimo mnie tu znajdzie, będę martwa.

Nie umiałam usiedzieć w miejscu, chwyciłam więc w pośpiechu za domowy telefon i przepisując numer z plakietki na komisariat główny, zadzwoniłam.

- Komisariat Federalnego Biura Śledczego, Los Angeles, w czym mogę pomóc? - usłyszałam męski głos w słuchawce.

- L-love Edwards, jestem podopieczną Justina Biebera. Mogłabym wiedzieć co się właściwie dzieje? - zapytałam z przerażeniem. - Coś grozi Justinowi albo mnie?

- Pod domem Pana Biebera jest zapewniona pełna obstawa, proszę się nie martwić. - mruknął mężczyzna. - Jeśli chodzi o Pana Biebera nie mogę udzielić panience żadnych informacji, zgodnie z jego instrukcjami.

- D-dobrze, do widzenia. - mruknęłam płaczliwe, odkładając słuchawkę.

Usiadłam na ziemi, zanosząc się łzami. Nie chciałam, żeby Justinowi się coś stało. Tym bardziej, że miałabym wtedy zostać sama, a po drugie była by to moja wina. Zebrałam się w sobie i spłakana pobiegłam na górę i zabarykadowałam się w sypialni.

Co z tego, że miałam ochronę skoro Massimo miał pieniądze? Podczas pobytu tam nauczyłam się wielu rzeczy, między innymi tego, że kto ma pieniądze ten jest Panem.

Rzuciłam się na łóżko i schowałam się pod kołdrę uważnie nasłuchując. Nie umiałam powstrzymać łez, które płynęły po moich policzkach niczym wodospad.

Kiedy usłyszałam ryk silnika pod domem, od razu zerwałam się pod okno, aby sprawdzić kto podjechał. Zobaczyłam, że pod dom podjechało takie samo auto jak to, którym przywiózł mnie Justin tu do domu.

Do momentu kiedy z samochodu nie wysiadł Justin, nie uspokoiłam się. Wzięłam głęboki oddech i obserwowałam jak mężczyzna mówi coś do ochroniarzy.

Odsunęłam komodę od drzwi i zeszłam szybko po schodach, zastając Justina w drzwiach. - Płakałaś? - zapytał podchodząc do mnie. W odpowiedzi tylko skinęłam głową. - Co się stało?

- Bałam się o ciebie, Justin. - mruknęłam, patrząc na niego. - Massimo jest niebezpieczny. - westchnęłam.

- Jak widać nie tak bardzo jak ja. - powiedział poważnie. - Dzwoniłaś na 911? - zapytał.

- Dzwoniłam, by dowiedzieć się gdzie jesteś, po tym jak zobaczyłam wiadomości.- westchnęłam, siadając na kanapie, w dużym pokoju.

- Rozumiem, mała. - powiedział, siadając obok. - Idziemy na spacer? Zagrożenie minęło i jest już bezpiecznie, co?

- Chętnie, a gdzie?

- Blisko jest park, obok kawiarnia. Podają tam moje ulubione ciasto, to co?

- Idziemy. - powiedziałam, wstając. 

IMPRISONED LOVE || Justin BieberOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz