14: Justin? Jesteś strasznie spięty.

6.8K 270 17
                                    

Kiedy się obudziłem, spojrzałem na Love, dalej była pogrążona w spokojnym śnie. Nie mogłem zrozumieć dlaczego tak bardzo źle się czuła. Przykryłem ją kołdrą mocniej, a sam wstałem, żeby zrobić śniadanie. Przy stole w kuchni siedziała Mia, uparcie wpatrując się w coś co trzymała w ręce. 

- Justin, m-myślę, że musisz porozmawiać z L-love. - pociągnęła nosem i położyła na blat stołu zdjęcia. To co na nich zobaczyłem totalnie mną wstrząsnęło. Praktycznie naga Love, która była związana leżała na betonowej podłodze i do tego krwawiąca widniała na fotografiach. 

Byłem przerażony, przecież sama mówiła, że nie było jej tam tak źle. Okłamała mnie? Zebrałem zdjęcia i mocno przytuliłem Mię do siebie. - Nie płacz Mia. - powiedziałem. - Jest już bezpieczna. - schowałem je do koperty i spojrzałem na siostrę. - Gdzie je znalazłaś? 

- Listonosz przyniósł. - powiedziała cicho. 

- Zajmę się tym. - potarłem jej ramiona. - Nie martw się już, muszę zajrzeć do Love. 

- Jasne, zrobię dla niej śniadanie. - uśmiechnęła się trochę. - Justin, tylko proszę nie bądź na nią zły. Musiała się bać ci powiedzieć. 

- Nie będę, nie mam prawa, po prostu muszą z nią pogadać. - westchnąłem i poszedłem na górę. Love już nie spała, tylko leżała z otwartymi oczami, które miałem wrażenie zaszły łzami. - Powiesz mi jak się czujesz? - uśmiechnąłem się i usiadłem obok. 

- Nie zbyt dobrze. Dalej jestem słaba. - mruknęła. - Wiesz nie chciałam...

- Love. - przerwałem jej. - Nie robiłaś problemu. Jestem tu dla ciebie, żeby ci pomóc. - przytuliłem ją. Postanowiłem rozmowę o zdjęciach przełożyć na inny czas. - Przyniosę śniadanie, odwiozę Mię do domu, a potem obejrzymy jakiś serial. Wieczorem pójdziemy do basenu jak będziesz mieć ochotę, zrobimy co będziesz chciała. 

- A przyjedzie do nas jutro? - zapytała, patrząc na mnie. 

- Mia? - pokiwała głową. - Jasne, zaraz po szkole. Pomyślałem, że mogła by cię przygotować, gdyby było dobrze, hm? 

- Tak. - powiedziała cicho. - Justin? Jesteś strasznie spięty.

- Miałem telefon z pracy, wiesz? - zapytałem i pocałowałem ją w czoło. - Nic się nie martw, odpocznij, przyniosę śniadanie. 


***

- Love? - zawołałem ale odpowiedziała mi tylko głucha cisza. Przestraszyłem się więc ruszyłem do łazienki, nie przemyślałem i wparowałem tam bez zastanawiania ani pukania, pech chciał, że brała prysznic. - Przepraszam! - krzyknąłem zażenowany sobą i zamknąłem drzwi z hukiem. 

- Nic się nie stało. - usłyszałem jej głos i krzątaninę, dwie minuty później wyszła w mokrych włosach i mojej ciepłej bluzie, która sięgała jej do połowy ud. 

- Tak myślałem, że może pójdziemy na ogród? Jest piękna pogoda. - podrapałem się po karku, dalej będąc trochę zawstydzony, nie chciałem jej tak wparować do łazienki. 

- Em jasne. - odpowiedziała cicho. -  Może... nie ważne. 

- Mów. - zachichotałem. - Dawaj. 

- Zaadoptowalibyśmy pieska? - spojrzała na mnie swoimi dużymi oczami. - Pomyślałam, że trochę bym się oderwała, mogłabym z nim wychodzić czy się nim opiekować kiedy będziesz miał coś do załatwienia. 

- Pomyślimy. - uśmiechnąłem się. - Teraz bierzemy koc, laptopa i idziemy odpoczywać na ogród, moja droga. Po za tym chciałem pogadać. - zaśmiałem się, przerzucając ją przez ramię. 

- A! - pisnęła. - Puść mnie, nie mam na sobie spodni! - uderzała raz po raz moje plecy, śmiejąc się. 

- Trudno. - mruknąłem i wyszedłem z nią na taras. - Siadaj. - zaśmiałem się. - Pójdę po jakiś koc. 

IMPRISONED LOVE || Justin BieberOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz