Love POV's
Kiedy Justin wyszedł z pokoju, wyskoczyłam z olbrzymiego łóżka i podeszłam do wielkiego regału z książkami. Tutaj, wszystko jest piekielnie duże. – zauważyłam. Justin się chyba nie obrazi jeśli poczytam jedną z nich na dobranoc. Otwarłam powieść na pierwszej stronie i zupełnie się jej oddałam, nawet nie wiem kiedy książka wysunęła mi się z rąk, a ja zasnęłam. \
Kiedy się obudziłam, w pokoju było już jasno, a z dołu dobiegała jakaś muzyka. Zeszłam po schodach, dalej w dresach i owinięta kocem. Usłyszałam rozmowę Justina z kimś innym przez telefon. – Scooter, ja myślę, że muszą dać jej czas, żeby zeznawać.
- Czyli twoim zdaniem, nie jest gotowa aby zeznawać, tak? – dobiegł głos z telefonu Justina.
- Nie, raczej nie. Muszę kończyć, bo Love już nie śpi. – uśmiechnął się Justin i wskazał ręką wysokie krzesło przy blacie w kuchni. – Dzień dobry. – powiedział i posunął mi pod nos talerz pięknie pachnącej jajecznicy.
- Dzień dobry. – odwzajemniłam uśmiech i chwyciłam do ręki widelec. – Jak twoja noc? – zapytałam, żeby nie panowała między nami cisza.
- Mało spałem, musiałem pozałatwiać wszystko jeśli chodzi o mój urlop. – powiedział, patrząc na mnie.
- Urlop?
- Ktoś musi być z tobą w domu przez jakiś czas, musisz zapoznać się z okolicą, z kimś się zaprzyjaźnić. – powiedział.
- Rozumiem. – powiedziałam i spojrzałam na niego. – Chciałabym jak najszybciej pójść do szkoły. – stwierdziłam. – Znaczy wiem, że to nie takie proste...
- Wrócisz. – przerwał mi. – Napiszesz taki test i zobaczymy przez ile będziesz miała nauczanie indywidualne.
- Miałam trochę takie do 14- tego roku życia. – mruknęłam cicho, nie wspominam tego dobrze. Aż na samą myśl, poczułam gęsią skórkę i skuliłam się w sobie.
- Spokojnie, Love. Wszystko pod moim nadzorem i nikt nie zrobi ci krzywdy. – zapewnił. – Mój znajomy prowadzi takie zajęcia, chciałabyś spróbować?
- Kiedy? – uśmiechnęła się.
- Może pojutrze?
- Jasne, mogę spróbować. – powiedziałam szczerze. – Mieliśmy o czymś porozmawiać.
- Love, musisz wiedzieć, że ja nie chcę tobie nic nakazywać, ale musimy ustalić godzinę powrotów do domu, kwestie tego ile pieniędzy potrzebujesz, ogólne kwestie.
- Myślę, że dwudziesta druga będzie odpowiednia, a jeśli chodzi o pieniądze to nie wiem. Chyba na razie nic nie potrzebuję. – powiedziałam szczerze. – Potrzebuję tylko ubrań.
- Coś specjalnego? – zapytał. – Marka, ulubiony kolor?
- Luźne domowe ubrania, jakieś jeansy. – westchnęłam. – Nie wiem, nie znam się na modzie.
- Jasne, Scooter wszystko załatwi.
- Dziękuję. – uśmiechnęłam się.
***
Siedziałam na łóżku i wpatrywałam się w okno, na dworze mimo wczesnej wiosny, było bardzo ładnie. Wszystko powoli rozkwitało, krzaki w ogrodzie Justina się zazieleniały a pączki stokrotek na trawniku zaczynały rozkwitać.
Odtwarzając w głowie wspomnienia do moich oczu napłynęły łzy. Nie chciałam po raz kolejny płakać, ale nie umiałam odrzucić unoszącej się wokół mnie bezsilności. Oparłam się głową o parapet i dałam ponieść się koszmarowi dziejącemu się na przestrzeni ostatnich lat. Byłam totalnie bezsilna, nie miałam siły nawet zmienić niewygodnej pozycji. Nie zważałam nawet na to, że do pokoju wszedł Justin i usiadł blisko mnie. – Love. – wyszeptał, chwytając moją dłoń. – Nie płacz. – mruknął spokojnie, odsuwając moje włosy z twarzy. – Powiesz mi co się dzieje?
- Po prostu nie umiem nie myśleć o tym co się działo. – wychlipałam, kładąc się na łóżku w poprzek. – Możesz to wymazać? – zapytałam, ponownie zalewając policzki łzami.
- Tak mi przykro, Love. – mruknął, kładąc się naprzeciwko mnie, cierpliwie czekając na to, aż wszystko wróci do względnej normy. Przysunęłam się do niego bliżej i bez ostrzeżenia położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Jego dłoń, powoli i delikatnie zaczęła gładzić moje ramię. Po chwili, kiedy powieki stały się cięższe, poczułam jak Justin przenosi moje ciało na poduszkę i zakrywa kocem. Zaraz potem ścisnął moją dłoń i opuścił pokój.
Zrobiłam coś nie tak?
CZYTASZ
IMPRISONED LOVE || Justin Bieber
RomanceByłam przyzwyczajona do chłodu jaki owiewa moje ciało cały czas. Już dawno przestałam snuć nadzieje i plany, że kiedykolwiek stąd wyjdę. Trudno jest cokolwiek sobie wyobrażać kiedy od szóstego roku życia żyje się praktycznie w klatce, do której ktoś...