- Chodź Patty, nic tu po nas.- rzuciła Liz kopiąc na odchodne leżącego przed nią, na wpół przytomnego mężczyznę.
Idąc przez zaułki Brooklynu blondynka dopalała wcześniej napoczętą fajkę. Młodsza szła tuż obok niej trzymając jej rękę. Były bliźniaczkami, więc praktycznie nie było między nimi różnicy wieku, jednak Liz czuła się zobowiązana opiekować Patty. Dzieci przypadku zdane wyłącznie na siebie. Brzmi całkiem jak jedna z opowieści autorstwa Dickensa, jednak niestety to nie fikcja.
Siostry Tomphson- Postrach Brooklynu. Znane w całym mieście. Wiodą życie niczym rozpieszczone córeczki tatusia którego nigdy nie znały i pewnie nie poznają. Czy coś może pójść nie tak?
- Siostrzyczko, daleko jeszcze?
- Nie Patty, to juz tutaj.
Wchodząc w ślepą uliczkę starsza wypluła z ust wypaloną fajkę. Dochodząc do dużych żelaznych drzwi Liz rozejrzała się wokół w poszukiwaniu potencjalnego niebezpieczeństwa.
- Patty zmień się w broń.
Młodsza bez słowa zniknęła w słudze światła i pojawiła się w dłoni wyższej.
- Jesteś gotowa?
- Taaak!
- W takim razie wchodzimy.
Drzwi otworzyły powoli a do środka spokojnym krokiem weszła Liz obracając pistolet w dłoni. W pomieszczeniu panował zaduch. Tu i ówdzie leżeli ludzie niezdolni do zabawy. Blondynka kierowała się w stronę baru. Zasiadła na krześle dając barmanowi znak, że długo tu nie zabawi. Oczekiwały na mężczyznę o nazwisku Capone. Zdobyły dla niego informacje na temat konkurencyjnej grupy przestępczej. Obie były świadome jak dużo zmieni handel tymi informacjami. Wiedziały też, że Brooklyn Rippers zapłaci za nie najwyższą cenę. Mimo wszystko Liz w głębi ducha obawiała się nadchodzącej rozmowy. Jeśli jej się coś stanie, to jej siostrzyczka sobie nie poradzi i wice wersa. Do pomieszczenia wszedł tęgi czarnowłosy mężczyzna z cygarem w ustach. Wszelakie śmiechy i rozmowy ucichły.
- Masz informacje?- wymamrotał Capone do zdębiałej Liz.
- Zależy czy masz zapłatę.
Odzywając się w ten sposób do światowej klasy przestępcy starsza narażała się na jego złość.
"Załatwia jego i całą resztę na miejscu i zabiorę co nasze"
Ta myśl goniła po umyśle Liz odbierając jej skupienie. Pod wpływem chwili wyciągnęła zza siebie broń i przystawiła do skroni gangstera.
"Jest mój"
Blondynka miała już nacisnąć spust gdy nagle ktoś złapał ją od tyłu. Nie zdążyła zareagować i wypuściła Patty z dłoni. Tego bała się najbardziej. Siostra była dla niej najcenniejszym skarbem dla którego była w stanie poświęcić życie.
- Patty!
Rzuciła się na mężczyznę który szarpał się z niską blondynką która na powrót przybrała ludzką postać. Została oddzielona od swojej ukochanej siostrzyczki. Krzyczała do puki ktoś nie cisnął nią o ścianę. Na chwilę straciła świadomość. Gdy się podniosła Capone i jego banda leżeli na ziemi. Liz rozejrzała się wokół w poszukiwaniu siostry.
- Oy siostrzyczko! Tutaj jestem!
Patty stała przed oszołomioną blondynką cała i zdrowa a obok niej stał niski, czarnowłosy chłopak o poważnym wyrazie twarzy. Wyciągnął do Liz dłoń i zaproponował współprace. Co jak co ale chłopak uratował jej siostrę i ją samą. Liz tak naprawdę nigdy nie ufała nikomu poza Patty. W jej głowie zrodził się jednak pomysł na przyjęcie propozycji złotookiego a później ciche pozbycie się pracodawcy przejmując jego bogactwa. Blondynka jak nikt miała nosa do pieniędzy. Zresztą nawet głupi zauważyłby, że czarnowłosy nie należy do biedoty. Nosił drogi garnitur, jego włosy były w nienagannym ładzie a palce zdobyły sygnety. Typowy synalek bogatego tatusia.
"Wycyckamy gówniarza a później bezgłośnie usuniemy go z tego świata"
Przypuszczenia Liz były praktycznie bezbłędne pomijając fakt, że chciała pozbyć się samego syna syna Śmierci. Przyjęła jego ofertę w ciemno.
- Opowieści o waszych występkach i urodzie dotarły aż do Miasta Śmierci. Postanowiłem więc na własną rękę przekonać się o waszej sile. Nie zawiodłem się. Jesteście idealne. Oczywiście zapewnie wam wszystko czego potrzebujecie.
Czarnowłosy opowiadał beznamiętnym tonem przez całą drogę do portu.
- Nie martw się Patty. Już za niedługo będziesz miała wszystko czego zapragniesz. Twoja siostrzyczka już się o to postara.
Patty śmiała się przez całą drogę do rezydencji czarnowłosego. Gdy byli już na miejscu złotooki zaprosił je na rozmowę do wielkiego salonu. Zasiadł na fotelu i zaprosił siostry Tomphson na wielką kanapę po środku pokoju.
- Czujcie się jak u siebie. Ten dom to prezent od mojego ojca. Jest cudowny!
"Cholerny bachor. Załatwie go tu i teraz"
Liz podeszła do chłopaka i nakazała Patty zmienić się w broń.
- Ale siostrzyczko...on chce nam pomóc!
- Patty rób co mówie! Nikt nas nie wspierał i myślisz, że taki rozpuszczony bachor czymś się różni?
- Przepraszam...- szepnęła Patty zmieniając się w broń.
- Dzięki za dom i w ogóle. Szkoda, że tak to się skończy. Już zaczynałam cie lubić...
Chłopak wstał przykładając dłoń do czoła zdezoriętowanej Liz. W tym momencie przed jej oczami przeleciało całe życie. Odsunęła się od czarnowłosego cała w drgawkach. Czuła jakby ten przejrzał ja na wylot. Jakby wiedział o wszystkich jej sekretach i lękach, nawet tych o których nie wiedziała Patty.
- Widzisz nie zdążyłem się przedstawić. Jestem Synem Śmierci. Bardzo miłuje sobie porządek i symetrie dla tego wybrałem was na swoje bronie. To ja tu jestem panem i władcą. Na przyszłość radziłbym ostrożniej wybierać sobie ofiary.
Jego złote oczy roztaczały aurę której Liz juz nigdy nie wymaże z pamięci. Od tej pory między broniami a ich panem zaczęło się układać. Patty stała się wesoła. Liz nie musiała sie więcej obawiać o jej zdrowie i życie. Miały wszystko czego mogłyby chcieć. Czarnowłosy okazał się być całkiem znośny. Jego obsesja na punkcie symetrii bawiła zarówno Patty jak i Liz. Blondynka poraz pierwszy szczerze się uśmiechała. Obie dziewczyny bardzo się zmieniły pod wpływem złotookiego. Kilka miesięcy po ich pierwszym spotkaniu podczas popołudniowego czytania Kid zapytał Liz obejmując ją ramieniem:
- Hej Liz...dalej chcesz się mnie pozbyć?
- Nie...nie pozwól mi już nigdy tak mówić.
Chłopak przytaknął głaszcząc po głowie leżącą na jego kolanach Patty.
Tak oto siostry Tomphson- postrach Brooklynu stały się broniami samej śmierci i odnalazły prawdziwe szczęście.
"Jestem Liz Tomphson, a to moja rodzina"
Liz ułożyła głowę na ramieniu czarnowłosego i zasnęła.
CZYTASZ
Syn Śmierci | Soul Eater
RastgeleKarasu jest byłą najemnicą japońskiej mafii. Niezamknięte sprawunki sprawiają, że sprowadza na siebie złość herszta. Ratuje ją złotooki shinigami i jego urocze partnerki- bronie. Z niewiadomych przyczyn czarnowłosemu bardzo zależy na jej towarzystwi...