Rozdział 2

1.3K 77 192
                                    


- Kurcze Karma ! - krzyknął na mnie. I tylko dla tego że chciałem mu pomóc z oblekaniem kołdry. I wejście go zrozumcie nie pomagam źle nie pomagam jeszcze gorzej.

- Chce tylko ci pomóc nie unosi się tak. Od południa jesteś nabuzowany aż strach się do ciebie zbliżyć wiesz.

Zamiast odpowiedzi dostałem zabójcze spojrzenie co u niego raczej nie zbyt wychodzi.

- Rany no co ? Przecież już odszedłem spokojnie. - no nie pojmuję go rano taki nie winny. A teraz ? Normalnie jak dzika puma. Ale do głowy przyszło mi małe wytłumaczenie jego zachowania.

- Nagisaaa - czekam na jakąś reakcje. NIC.

- Nagisaaaaa - dalej NIC.

- Na...

- CO !!?? - odezwał się?? WOW

- Wiesz muszę ci to powiedzieć. - na twarz wkrada mi się mój szatański uśmiech. - Nagisa ....czy ty dostałeś "OKRES" że masz takie wybuchy złości.

Od razu znieruchomiał trzymając kołdrę w rękach. A twarz robiła mu się czerwona ze wsdydu. Uwielbiam mu dokuczać. Odwraca się w moją stronę dalej trzymając kołdrę i z burakiem na twarzy. Zmarszczył brwi myśli że mnie tym wystraszy? Chciało by się HA! Karma Akabane się niczego nie boi. A tak w ogóle to on wygląda uroczo z tą miną. Tak jestem świadom to o czym pomyślałem i nie przezgadza mi to.

- Karma - zdziwiłem się jego głos zabrzmiał tak spokojnie. Jakby w jednej chwili się uspokoił. - Czemu taki jesteś?

Nie załapałem pytania. O co mu chodzi? Ja przecież jestem normalny.

- Możesz rozwinąć pytanie.

- Czemu zawsze mnie tak traktujesz. No wiesz raz jesteś miły aż do przesady a raz wredny i tylko ci te głupie teksty w głowie.

No zaskoczył mnie i to ostro. Nie wiedziałem że mu to przezgaszą. Ale nic nie poradzę że taki jestem musi to zaakceptować. Chociaż czasami przesadzam to zauważyłem. Może faktycznie trochę zestopuje.

- No może masz racje trochę przesadzam mój błąd wybacz. Tylko ja no nie dostrzegam tego jak się zachowuje. Zawszę taki byłem no i .....co mam ci powiedzieć.

- Nic tylko chciałem żebyś to wiedział i na przyszłość się trochę hamował.

Widziałem to błaganie w oczach i co ja z nim mam. Ale przypomniałem sobie czym była wywołana ta rozmowa.

- Hej Nagisa ? Tak w ogóle to dlaczego jesteś miałeś czy masz nadal taki zły humor?

- AH? Emmm no wiesz to w sumie chodzi o mnie że jestem taki niezdarny. Tak jak dziś z tym wazonem. Dobrze że twoja matka nie była zła. Mniejsza o to. Jestem zły na siebie nie bój się do ciebie nic nie mam.

Więc o to chodziło? Przecież to nie jego wina że ma takie skłonności.

- Posłuchaj bo widzę że nie wystarczy jak raz to powiem bo i tak nie dotrze. - wziąłem głęboki oddech i ..- JESTEŚ NORMALNYM CZŁOWIEKIEM KTÓRY PO PROSTU CZASEM COŚ NABROI TO NORMALNE. NIE ZŁOŚĆ SIĘ NA SAMEGO SIEBIE TO IDIOTYCZNE. DOTARŁO!!!. - musiałem krzyknąć inaczej nie zrozumie.

Aż się zachwiał od tego. Wyglądał dość zabawnie taki skołowany.

- Dobra rozumiem tylko już przestań krzyczeć bo ogłuchnę. - poszedł dokończyć oblekanie kołdry.

Ale ja jak to ja musiałem coś zrobić. No przecież nie mogę go tak zostawić. Podszedłem do nie od tyłu i przytuliłem szczelnie zamykając go w swoich ramionach.

- Ehhh ...nie dasz mi spokoju co? Chciałbym to skończyć jest już późno a muszę się jeszcze wykąpać. ..I nie ! Nie idziesz ze mną zapomnij. - szybko zaprotestowałem bo zauważyłem ten jego "BŁYSK" w oku.

- No wiem że nie dasz mi popatrzeć. Ale warto było spróbować co?

- Tak, tak idź już do siebie okej? - zerkną na mnie dał buziaka w policzek puścił i wyszedł zamykając za sobą drzwi.

Mimo że czasami naprawdę mnie wkurza to i tak go kocham. CO ?? Co ja powiedziałem znaczy kocham jako przyjaciela albo brata. No przecież chłopak w chłopaku nie może się zakochać. To nie naturalne. A mimo to poczułem gorąco na twarzy. Rany ogarnij się nawet twój własny organizm się ciebie nie słucha. Z tymi słowami skierowałem się do łazienki którą miałem w swoim pokoju i poszedłem się wykąpać.

***

Wszedłem do swojego pokoju i usiadłem na łóżku. Zacząłem o nim rozmyślać. Zauważyłem że coraz częściej mi się do zdarza. Co wieczór zaprząta moja głowę. A nadmiar złego przychodzi zawsze rano i mnie budzi wystarczy że zasypiając mam jego w glowię.

Tak w ogóle to czemu ja się nim tak martwię? Za każdym razem gdy się skaleczy lub co innego to jestem od razu przy nim. Trochę to dziwne a może nie. W końcu znamy się już bardzo długo to normalne że się zżyliśmy po takim czasie. Lubię go bardzo go lubię a mimo wszystko coś tam głęboko w sercu nie daje mi spokoju.

Po ogarnięciu swoich myśli poszedłem do pokoju Nagisy żeby się zapytać czy nie chce nic do jedzenia w końcu nie jedliśmy kolacji. A to co zobaczyłem wchodząc do środka spowodowało że od razu zawróciłem i zamknąłem z powrotem drzwi. Przed wyjściem usłyszałem krzyk chłopaka wiadomo czemu. A czemu? Bo zastałem go w samym ręczniku!! Rany ty kretynie przecież ci mówił że idzie się kąpać. No nic wypadało by przeprosić nie?

Tym razem lekko uchyliłem drzwi żeby TYM razem niczym nie oberwać. I zajrzałem do środka. I tak jak myślałem Nagisa stal koło łóżka kurczowo trzymając ręcznik tak jakby bał się że mu spadnie. Hee mnie by ta opcja pasowała. Aaa stop o czym ty myślisz człowieku raz się zdarzyło a ty już masz takie zboczone myśli.

- K- karma chciałeś coś? B-bo nie w-wiem czy mam cię liznąć za wtargnięcia czy może masz jakiś powód.

Odezwał się cicho miał soczysty rumieniec na twarzy. I dopiero teraz zauważyłem jak on wygląda. Jego piękne długie błękitne włosy były jeszcze mokre i suptelnie opadały na jego różowe policzki. I dalej na ramiona dalej opadając a z końcówek kapały kropelki wody. Musiał je źle wytrzeć. Ciało też nie było zupełnie suche miał odkryte jego większość w łącznie z jego pięknymi no i muszę to przyznać jak na chłopaka zgrabnymi nogami. Choć widzę je często to w takiej sytuacji wyglądają inaczej...

- Halo?! No chcesz coś? Bo nie powiem zaczyna mi się robić zimno. - zetknąłem i waktycznie lekko drżał.

Wziąłem się w garść i zapytałem o to co chciałem zapytać już na początku. W końcu to był mój powód przychodzenia tutaj.

- Chcesz coś na kolację. Czy nie jesteś głodny?

- Nie dzięki nie chce nic. Ubiorę się i kładę się spać. Jest już po 23 więc przychodzi moja pora.

- Racja zapomniałem. No to dobrej nocy ci życzę. I przepraszam za to najście. - uśmiechnąłem się przepraszająco.

- Nie szkodzi każdy mógł tu wejść nawet twoja matka więc jest okej. I też ci życzę dobranoc. - ten uśmiech był delikatny ale za to jaki kojący dla mojego serca.

Potaknąłem i wyszedłem prosto do siebie. Też od razu położyłem się spać a kto mi się śnił mój najlepszy przyjaciel. W pewnym sensie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witam!!
Nowy rozdział już jest gotowy. Dziękuję za gwiazdki i miłe słowa w komentarzach. Doceniam takie gesdy. I mam info rozdziały będą się pokazywać co dwa tygodnie tak będzie najlepiej. No nic to do następnego.
PAPA MISIE :) !!

PS: mogą pojawić się jakieś błędy za które przepraszam.

Coś Czego Nie Widzimy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz