Rozdział 6

851 64 34
                                    


Chyba pierwszy raz w życiu nie wiedziałem co zrobić. Stałem jak ten idiota i wpatrywałem się w rozpacz onego Nagisę.

- To t-to nie m-m- może być prawda ? - powiedział drżącym głosem.

Chciałbym żeby to było kłamstwo. Ale to rzeczywistość. I to okrutna dla niego.

- Karma ?

Spojrzał się na mnie tym wzrokiem który chce żebym powiedział że to kłamstwo. A ja nie mogę kłamać. Mój wyraz twarzy to mówił bo w oczach zaczęły zbierać mu się łzy. Ten widok mnie poruszył to tego stopnia że sam poczułem łzy w swoich oczach. A płakać zdarza mi się rzadko bardzo rzadko.

- Nagisa posłuchaj. Wiem jest to dla ciebie trudne ale.....

- Nie !!!! Ty nic nie wiesz !!! Nie masz pojęcia jak się czuje !!! WIĘC ZAMKNIJ SIĘ I NIE WYRAŻAJ SIĘ NA TEN TEMAT !!!!

- Ale....

- Nie koniec !!! I SIĘ ODWAL ODE MNIE NIE CHCĘ TWOJEJ POMOCY !!!!

Nie dając mi dojść do słowa szybko wybiegł z domu z hukiem zamykając drzwi. Chciałem za nim wybiec ale zatrzymali mnie rodzice.

- Zostaw go musi sobie z tym poradzić sam. Przecież wiecznie nie będziesz nad nim skakał prawda ?

Nie wierzę w to co słyszę ? Od kiedy matka jest tak negatywne nastawiona wobec Nagisy ?

- O co ci chodzi ? Stracił oboje rodziców tak nagle. A ty chcesz żeby sam so poradzi ? Czy ty się w ogóle słyszysz ? Przecież on może sobie krzywdę zrobić !

- To już nie nasza sprawa. Nie ma rodziców tak ? A to znaczy że jest teraz sierotą. A gdzie takie dzieci trafiają ?

Nie no powiedźcie że ona żartuje ? Do domu dziecka on ma iść ? Po moim trupie !! On tam sobie beze mnie nie poradzi.

- Nie ma takiej opcji w takiej sytuacji chcesz go tak po prostu oddać ? Ile lat on już u nas jest nie przyzwyczaiłaś się do niego.

- On nie jest naszym synem i nie będę opiekować dzieckiem nieżyjących osób. Taka jest moja decyzja i koniec.

- Chyba nie tylko twoja kochanie ? - odezwał się ojciec. W końcu.

- Tato powiedz coś mamie. Ona nie może go tak po prostu wyrzucić.

Popatrzył na mnie a potem z powrotem na mamę.

- Karma idź poszukaj Nagisy a potem z nim przyjdź. Ja pogadam o tej sprawie z matką.

Popatrzyłem się jeszcze chwilę na nich a potem poszedłem. A raczej wybiegłem. Mam nadzieję że daleko się nie oddalił i że jest cały.

Po jakimś czasie biegania i wołania go stanąłem i zacząłem myśleć gdzie mógł się udać. Aż nagle przyszła mi odpowiedz do głowy. Przecież on zawsze tam chodzi żeby się uspokoić.

Po jakiś piętnastu minutach dotarłem do celu. A było nim mostek nad rzeczką koło parku. To było jego miejsce odkąd pamiętam. I się nie pomyliłem był tam stał i opierał się o barierkę a głowę miał spuszczoną na dół. Podeszłem do niego ale stanąłem w dość dużym odstępie.

Milczałem bo kto wie może znów się na mnie wydrze.

- Jak myślisz Karma oni tam będę ? - mówił ledwie słyszalnie.

- Tak na pewno przecież to byli dobrzy ludzie nie ?

- Już mi ich brakuje. Ale wiem że nie wrócą.

- Na pewno jest ci teraz ciężko ale wierzę że sobie poradzisz.

- Dziękuję. W nikim oprócz ciebie nie mam takiego wsparcia. Teraz tylko ty mi zostałeś. - odwrócił głowę w moją stronę. Był cały zapłakany.

- Pomogę ci nie zostanie cię samego. Obiecuję że będę przy tobie tak długo jak to będzie możliwe.

Po tych słowach Nagisa nie wytrzymał i wtulił się w mój tors. Zaczął głośno płakać. Niech się w płacze będzie mu lepiej. Zacząłem głaskać go po głowie uspokajająco i przytuliłem mocniej.

*******

Po powrocie do domu tata przekazał mnie że Nagisa może zostać. Ta wiadomość bardzo mnie ucieszyła. Nie mam pojęcia jakich on sposobów użył na niej ale podziałały.

Zrobiłem Nagisie zieloną herbatą na uspokojenie. I poszłem z dwoma bo dla siebie też kubkami do mojego pokoju. Dałem mu jeden kubek i usiadłem obok niego opierając się o ścianę.

- Wiesz wiem że t- to nie odpowiedni moment na to. Ale co chciałeś powiedzieć wtedy zanim rodzice nam przerwali ?

To wpadłem. Nie przypuszczałem że on o tym pamięta. Zważywszy na sytuację jak miała później miejsce. Szlak co teraz ?

- Halo ? Powiesz coś ?

Prawda była by najlepsza ale nie na taką sytuację.

- Aaa to nic takiego.

- Myślałem że coś ważnego. Miałeś wtedy taką poważną miną. Ale skoro nie chcesz mówić to nie mów. - i ten smutny głos. Cholera no !

- A po co ci to tak nagle wiedzieć ? Aż tak cię to interesuje ?

- Nie po prostu jestem ciekaw co była za warzna żecz jaką chciałeś powiedzieć. Tyle.

Wygląda na to że odpuścił.

- To może ja ci coś powiem ?

Szok taki załamany był wcześniej a teraz nagle chce rozmawiać ?

- Nie jesteś załamany po stracie rodziców ?

Mimo mojego pytania nie odpowiedział na nie. Ale teraz to widzę w jego oczach widać w nich bój i rozpacz. Moja wina po co o tym wspominałeś. Kretyn z ciebie. Już chciałem coś powiedzieć ale mnie uprzedził.

- Oczywiście że jestem i jeszcze długo będę. A nie mogę cały czas być załamany muszę iść dalej. Taka kolej rzeczy kiedyś i tak bym ich stracił. A teraz mam naprawdę ci coś ważnego do powiedzenia.

Zaskoczył mnie. Ale pozytywnie oczywiście. Nie chce się dać pochłonąć smutku. To dowodzi o tym jaki jest silny.

- W takim razie w porządku. Mów o co chodzi.

- Nie chcę żebyś to źle zrozumiałam. Po prostu tak czuję i nic na to nie poradzę.

Zaczynam się bać na myśl o tym co chce powiedzieć.

- Ja lubię cię Karma za to jaki jesteś. Za to że zawsze umiesz mnie pocieszyć. Za to że w ogóle jesteś przy mnie. Czuje się jak bym miał koło siebie bardzo ważną dla mnie osobę. Tylko nie wiem do końca co to może oznaczać. Ale wiem jedno to uczucie które czuje tu w sercu jest bardzo silne i przyjemnej. Dzięki któremu nic nie jest w stanie mnie przerosnąć. Umiem sobie ze wszystkim radzić tylko dzięki temu że cię mam. - przy ostatnim zdaniu głos mu zadrżał.

To było to co on czuje. Powiedział to tak pięknie że aż mnie serce ścisnęło.

- Wierz może co to może być za uczucie ?

Spojrzał się na mnie lekko uśmiechnięty. Co mnie zdziwiło.

- Może ale to tylko moje przypuszczenia. Zachowam je dla siebie na razie.

To mi dało wystarczającą odpowiedz co on ma na mysli. Byłem bardzo zadowolony. Choć nie dałem po sobie tego poznać.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witam!!!
Jakoś wena mnie roznosi i nabrałam ochoty żeby dać wam jeszcze jeden rozdział w tym tygodniu. Następny pojawi się za tydzień chyba że wena mnie nawiedzi to szybciej. Do następnego Misie!!!!

Coś Czego Nie Widzimy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz