♢3

574 46 11
                                    

<<[John] >>

Uśmiechnąłem się lekko do siebie i zacząłem powoli stukać w klawiaturę na telefonie.

Do: William
Godzina: 12:45

Wybacz, że odpisuję tak późno... Spokojnie, proszę się nie spieszyć i załatwić swoje sprawy. W razie czego możesz do mnie napisać kiedy skończysz, wcześniej lub później.

Kliknąłem przycisk "Wyślij" i wiadomość poszła, po sekundzie otrzymałem raport doręczenia czyli wiadomość została dostarczona pomyślnie.
Odłożyłem swój czarny smartfon na stoliczek obok i usiadłem na łóżku, odkrywając się miękką,puszystą pierzyną. Nie chciało mi się zbytnio wstawać, było tak ciepło i przyjemnie tutaj pod kołderką, mogłem leżeć cały boży dzień, Hudson by zaczęła marudzić że znowu się według niej "staczam",czyli poprostu nic nie robię i chodzę z kąta w kąt nie wiedząc co mam ze sobą zrobić, czy skoczyć z okna czy może najpierw zaparzyć sobie herbatki. Nie ma niestety idealnego życia.

Siedząc na łóżku spojrzałem przez okno, dostrzegłem ludzi biegających wte i wewte, szczekające psy czy latające gołębie, ulica tętniła życiem a światło promieni słonecznych rozświetlało ją, nadając przy tym zwykle schowany za chmurami urok.
Czemu zwykle schowany? W Londynie średnia pogoda to dni pochmurne, opady deszczu, chłodne wiatry. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że u nas zwykle panuje szarówka i do tego, że w każdej chwili może się rozpadać. Bezchmurny dzień, czyli tak jak naprzykład dzisiaj, zdarza się naprawdę rzadko i fakt faktem jest on jakimś powodem do radości, wtedy parki, ulice, miejsca publiczne są wypełnione ludźmi, którzy chcą skorzystać z tej pogody w stu procentach.
Westchnąłem do siebie i powoli wstałem z łóżka, zachwiałem się lekko, ale nie upadłem. Powolnym i mozolnym krokiem wyszedłem z pokoju i podreptałem na dół.
Kiedy wszedłem do pokoju ku mojemu zdziwieniu zastałem detektywa, pijanego herbatę w swoim fotelu oraz burczącego coś pod nosem. Powoli podszedłem do niego, spojrzałem mu w oczy i pomachałem dłonią przed twarzą, przechyliłem głowę. Wydawał się dziwny, jakby zastygł. Jego wzrok był utkwiony w herbacie.

-John! Czy możesz przestać machać dłonią do fotela? -usłyszałem kobiecy głos za sobą, obróciłem się do niej, chciałem się sprzeciwić bo widzę tutaj Sherlocka a nie pusty fotel, że on wrócił i nie zostawił nas, ale moja radość szybko poszła w zapomniane kiedy spojrzałem na fotel, był pusty, ani jednego śladu po detektywie z herbatą. Czyli to znowu się dzieje.

-Ah John....znowu zapomniałeś wziąć leków, prawda? Co ja z tobą mam - pokręciła głową i podreptała do małego stoliczka, który stał na środku pokoju. Był on oświetlany światłem, wpadającym przez duże okno, mienił się w promieniach słońca ukazując swój cudowny, antyczny urok. Hudson chwyciła małą, białą plastikową buteleczkę z tabletkami w środku, grzechotały przy każdym najmniejszym ruchu opakowaniem.

Nie znosiłem brać tego czegoś, smakowało to ochydnie... Przepisał mi je lekarz, twierdząc że pomogą mi one w trudnych chwilach, uśmierzą ból cierpienia wewnętrznego oraz zalepią pustkę w moim sercu, inaczej mówiąc miały mnie trzymać przy zdrowiu psychicznym. Z początku nie chciałem ich brać, nie brałem ich, według mojej skromnej opinii nie potrzebuję ich, jestem przecież zdrowy. Jednak pani Hudson nie dawała tak łatwo za wygraną, dosypywała je do jedzenia, napojów... Gdziekolwiek się dało tylko dosypać te przeklęte prochy.
Z czasem potrafiłem wychwycić kiedy mi je wsypywała, kiedy wychodziła to wylewałem zawartość szklanki do zlewu, łącznie z rozpuszczonymi już medykamentami i lałem ten sam płyn do szklanki tyle że bez leków. Oszukiwałem sam siebie, oszukiwałem każdego dookoła, oszukiwałem własny umysł, zmuszałem moją podświadomość do generowania obrazów, wizualizacji nałożonych na świat rzeczywisty. Zadowalałem się tym, było mi z tym dobrze... Nawet lepiej, stworzyłem własny świat do którego wstęp miałem ja, tylko ja.
Leki mi tylko do ograniczały, nie pozwalały mi wchodzić do tego świata, blokowały mi bramę do mojego własnego 'spokoju psychicznego', a Hudson chyba martwił ten brak blokady do mojego świata.

'Alive' //JohnlockOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz