♢7

533 33 4
                                    

<<[Sherlock]>>

Zamyśliłem się na chwilę, chciałem to wszystko jakoś przetworzyć, uporządkować w głowie, posegregować do odpowiednich szuflad umysłu. Dopiero teraz tak naprawdę do mnie dotarło jakie piekło tutaj musiało się odgrywać, dla John'a oczywiście, co on musiał przeżywać, jak musiał zmagać się z własną podświadomością każdego dnia, przez taki długi okres czasu. Jak jego psychika musiała pękać coraz bardziej i bardziej.
Rozejrzałem się jeszcze raz po pokoju, wyglądał on tragicznie, tak jak opisywałem, nie był to najlepszy widok, szczególnie dla mnie. Z pewnością z każdym dniem coraz więcej tabletek pojawiało się na blatach stolików oraz szafek, walały się one wszędzie gdzie tylko mogą się walać pigułki. Wyobrażam sobie jak pani Hudson chcąc nie chcąc musiała je pozbierać, wyklinając pod nosem. Nie mogłem pozbyć się z głowy pewnego obrazu, który odrazu sprawił że zostałem sparaliżowany, bałem się go, a jak pewnie wiecie ja boję się niewielu rzeczy. 

Obraz ten przedstawiał Johna, blondyn ubrany był w swój ulubiony kremowy sweter, czyli ten w którym pierwszy raz przyszedł na spotkanie ze mną, ciemne spodnie oraz czarne, skórzane buty. Siedział w swoim wygodnym fotelu, naprzeciwko mnie. W swojej chudej rączce ściskał opakowanie po jakiejś substancji, nie były to leki, kolorowa etykietka wyglądała co najmniej dziwnie i zbyt podejrzanie. Z pewnością nie były to leki, na papierku mogłem dostrzec lekko rozmazany ,pomarańczowy piktogram. Piktogram jest to przedstawienie pojęcia za pomocą obrazka. Chyba nawet nie musiałem tego tłumaczyć. Sam piktogram na etykiecie jak już wspominałem, nie był najlepiej widoczny ale udało mi się zauważyć coś co zmroziło mi krew w żyłach. Na pomarańczowym tle tego malutkiego, niewinnego obrazka znajdowała się czarna trupia czaszka. Oznacza to truciznę, czasami nawet mocno trującą. Nie mogłem się ruszyć, czułem się jakbym został zatrzymany w czasie przez jakąś niezidentyfikowaną siłę a jedyne co mogłem to wpatrywać się w Johna. Jego oczy były zamglone, pozbawione jakiegokolwiek blasku oraz... Życia.

Złapałem się za głowę i starałem się wyrzucić z głowy ten przerażający obraz, tą wizualizację która była dla mnie czymś czego nawet w śnie nie chciałbym przeżyć, zapamiętałem że na jego twarzy malował się bezgraniczny spokój oraz cisza, zadowolenie i ulga. Było to coś okropnego, nie chciałem tego widzieć. Musiałem jakoś pozbyć się tego z odmętów mojego umysłu bo inaczej ten obraz sprawi, że prędzej czy później nie wytrzymam i najprawdopodobniej oszaleję. Chociaż w oczach wielu ludzi, jakże denerwujących jednostek, już dawno postradałem zmysły i tylko czekam na kolejne morderstwo z niecierpliwością, niektórzy idą o krok dalej i wysuwają swoje teorię, że jestem psychopatą i prędzej czy później sam kogoś zabiję tylko po to aby móc rozwiązywać jakąś sprawę. To nie jest okej, staram się to ignorować ale i tak czy siak takie słowa do mnie trafiają a ja chcąc nie chcąc, muszę ich słuchać.
Wziąłem głęboko wdech a po krótkiej chwili wypuściłem powietrze. To mnie ostatecznie zrelaksowało i uspokoiło a przerażający obraz martwego John'a, zajmującego swój fotel, opuścił mój umysł.

Otworzyłem kuchenną szafkę, wydała ona charakterystyczny dźwięk skrzypienia. Meble tutaj nie należały do najnowszych ale po ich skrzypieniu doszedłem do wniosku, że nie były też one zbyt często używane. O mikrofalówce nie wspominając...
Wyjąłem z szafeczki dwie małe filiżanki i wrzuciłem do nich po torebce herbaty.
Wstawiłem wodę w białym czajniku elektrycznym, czekając na zagotowanie się wody postanowiłem na szybko chociaż troszeczkę uporządkować pokój. Przynajmniej na podłodze, leżące wszędzie papiery naprawdę psuły estetykę tego, już i tak po przejściach mieszkania.
Chwyciłem parę kartek i na szybko obleciałem je wzrokiem, nic na nich nie było ciekawego. Jakieś teksty bez większego przekazu, głównie teksty piosenek albo notatki John'a, zapisane w języku lekarzy, najprawdopodobniej opisy chorób. Nie mogłem zbytnio się doczytać gdyż tusz z pióra, tak John pisze piórem, zdążył już lekko wyblaknąć a kartki i tak czy siak były deptane i nie szanowane. Jedna nawet się czymś kleiła...
Moją uwagę zwróciła jedna, troszeczkę mniejsza i pożółkła kartka, słowa na niej umieszczone były czarnym atramentem a tekst był dosyć prosty. Jak kartka z pamiętnika.

'Alive' //JohnlockOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz