*Marinette*Początek Maja.
Siedziałam aktualnie w sali tronowej , czytałam nowe dokumenty na temat nowego pokoju. Czuję się już sto razy lepiej niż tu przyleciałam. Mam mnóstwo zaległości i dużo przygotowań. Ale mam tu doskonałych pomocników, którzy mnie wspierają. Najbardziej pomocna jest Kalipso moja doradczyni i główna kapłanka. To dzięki niej po wstałam na nogi i na rodziłam się na nowo , ale i także moje zwierzaczki. Jak usłyszały co się tam działo stwierdziły że jak tylko go spotkają osobiście go rozszarpią.
Nie ukrywam tęsknie trochę za Paryżem,tak sobie tłumaczę ale prawda jest inna. Tęsknie za pewnym blondynem z zielonymi jak las oczami i cwaniackim uśmiechem. Uśmiechnęłam się na wspomnienie naszego pierwszego spotkania. Od tego wszystko się zaczęło.
- Znowu o nim myślisz moja księżniczko.
- Sherkan jak zawsze bez zapowiedzi wpadasz w moje myśli kotku.
- Nic na to nie poradzę. Martwię się o ciebie moja królowo. Jak sobie przypomnę jaka byłaś przez te dni jak wróciłaś do nas.- tak cały Sherrkan jak zawsze. Moja duma i utrapienie daje mi największe kazania i wykłady.
- Nie martw się to już nie wróci. On nie wróci to tylko wspomnienia.- Nie wiem czy chciałam go tym zapewnić czy może samą siebie.
- Ehhh Wasza wysokość- Oderwałam się od telepatycznego połączenia i spojrzałam na Kalipso.
- Och tak przepraszam Cię bardzo. Długo tu już stoisz.- Odłożyłam papiery, wstałam z tronu i zeszłam po schodach do niej.- W czym mogę Ci pomóc moja kapłanko?
- Mam dla Ciebie dwie wiadomości moja Pani. I za nim spytasz jakie, mówię z góry żadna ci się nie spodoba moja królowo.- Ja tylko westchnęłam i pokazałam ręką na boczne wejście do ogrodu.- To dobry pomysł by po spacerować.
I ruszyłyśmy w stronę królewskich ogrodów, po drodze jak zwykle podszedł Sherkan i szedł obok mnie. By po chwili dołączyła Layla i Serafina. Najlepsza obstawa w życiu. Lew, Lampart i Tygrysica Bengalska. Usiadłam przy fontannie i spojrzałam na wodę by po chwili spojrzeć na Kalipso.
- Więc jakie złe wieści masz dla mnie?- spytałam i nie spuszczałam z niej wzroku.Po chwili usiadła obok mnie i też spojrzała na mnie.
- Moja Księżniczko Nilu, masz rację wiadomości Ci się bardzo nie spodobają. Więc zacznę od najgorszej ,ale musisz mi obiecać że dogłębnie ją przemyślisz.- Ja tylko spojrzałam na nią dziwnie ale przytaknęłam.- Na słowo wasza wysokość.
- Ehh no dobrze na słowo Księżniczki,, że nie ważne co powiesz nie postąpię pochopnie tylko to przemyśle. Ale wiedz że już mi się to nie podoba.- powiedziała a w sumie bardziej mruknęłam na nią.
- Wierzę Ci Moja Pani. Więc dzwonili twoi opiekunowie- jak to usłyszałam od razu się poderwałam z miejsca i już chciałam krzyczeć ale- Obietnica księżniczko, a teraz usiądź weź oddech i po słuchaj. Chcą się z tobą spotkać i po rozmawiać na spokojnie. Więc w tym celu zapraszają Cie na dwu tygodniowy Rejs na Karaiby.- No teraz szczęknę miałam u dołu.
- Nie ma takiej opcji Kalipso. Nigdy w życiu. Nie zgadzam się, prędzej samą siebie złożę w ofierze niż się spotkam z nimi. I to jeszcze na rejsie ,gdzie do jasnej cholery może być on. Nie nie nie nie i jeszcze raz nie.- Aż mi się gorącą zrobiło. Nie mogę na takie coś pozwolić.
- Księżniczko a obietnica.- spojrzałam na nią srogo. No pewnie teraz wiem po co. I na kij dawałam słowo Księżniczki.- Ja wiem że masz do nich żal bo nic nie zauważyli. Ale teraz czas na wybaczenie nim. Zaraz będziesz królową, nie rób sobie wrogów tam gdzie nie musisz. Po drugie pamiętaj co oni zrobili dla Ciebie.
CZYTASZ
* Miracullum* Zakazane Serce
FantasyWystarczy jedno zdarzenie. Wystarczy jedno spotkanie. Wystarczy jedno spojrzenia. Historia zawsze nie toczy się tak jak my chcemy, jak my tego pragniemy. Historia to życie, a życie jest nieprzewidywalne i nigdy nie wiesz co Cię w nim spotka. Wszystk...