Adrien *8 Dzień Rejsu *
Leżałem jeszcze w tym skrzydle szpitalnym dodatkowe 4 dni. Więc uciekł mi aż tydzień rejsu, w tym czasie po wpadali znajomi tylko nie ona. Przypomniałem sobie wszystko i myślałem, że może przyjdzie i przeprosi bo to w końcu z jej winny tu wylądowałem. Nino pierdolił że też prawie jej nie widuję. Głupia dziwka jak śmiała się zaręczyć i to z takim typem z pod ciemnej gwiazdy. Zapłacą mi za to oboje.
- Stary twój psychopatyczny uśmiech mnie przeraża.
- Pierdol się, właśnie knuje jak mam się odpłacić tej dziwce.
Byłem zły i wkurwiony a to spowodowało że Nino już się nie odezwał. Znając życie znowu chciał mi pierdolić o tym co się ze mną stało jak ona zniknęła. I racja miałem wyrzuty sumienia, ale nie teraz. Nie po tym jak ponosi się ze swoim narzeczonym.
- Chodźmy coś zjeść. Głodny jestem ooo i koniecznie muszę się napić i to czegoś mocnego.
Właśnie wchodziliśmy do restauracji akurat by zobaczyć jak Marinette cała wkurwiona uderza swojego narzeczonego by po chwili uciec, nawet nie zerknęła na mnie gdy przebiegała obok. Natomiast jej narzeczony już tak. Zauważyłem zdziwienie ale potem ten cynizm w uśmiechu.
- Stary chyba ktoś ma kłopoty w raju.
- Wiesz co.- Nagle mnie olśniło- Ja w tym im raju dużo chętniej jeszcze na mieszam.
- Ej a ty dokąd, nie mieszaj się w to. Adrien kurwa, ja pierdole będą kłopoty.
Tylko tyle usłyszałem, zanim pobiegłem za nimi. Czas by mój plan, wkroczył w życie. Szedłem po schodach i skręciłem w korytarz. Przystanąłem gdy tylko usłyszałem jej słodki głos.
- Możesz mnie puścić.
- Nie bardzo księżniczko, co to miało być za akcja z tym typem?
UUU ktoś zazdrosny.
- Chodzi Ci o Damona, na Boga Ra on mnie tylko pocałował w policzek.
- Ale to kurwa mój policzek.
- Twój policzek, to dostał z mojej ręki. O chuj Ci chodzi co. Jak ja Ci zrobiłam pretensje o tą dziwkę z nad basenu wczoraj to było nic.
- Boże Kobieto to kompletnie co innego Skarbie.
- Co innego, no kurwa nie wierze, jeszcze trochę to pewnie byś ją pieprzył na tym barku.
Robi się bardzo ciekawie. Może im przerwę
- A co sama byś chciała być na jej miejscu, co nie kochanie.
Atmosfera zaczęła się robić gęste więc zerknąłem w ich stronę. Akurat w tym momencie, gdy przyparł ją do ściany i blokując jej racę nad jej głową. Jego usta dzieliły milimetry od jej. Ale mam Deja vu, no tak ja tak samo robiłem jej, więc jeśli się nie mylę to zaraz powinien dostać z kolanka.
- Chcesz bym powtórzył to co zrobiłem z tobą, dwa dni temu. Jak jęczałaś moje imię i błagałaś o więcej.
Poczułem się jak by ktoś mnie mocno grzmotną w głowę, kompletnie mnie wmurowało. Naraz poczułem szok i wściekłość. On śmiał uprawiać seks z nią. Ona jest moja i tylko moja. To ja ją miałem pieprzyć. Nagle od moich myśli morderczych tego typa, oderwał mały jęk ale jak on brzmiał. Odwróciłem się w ich stronę, całował ją a ona mu się oddawała. O nie kurwa tak nie będzie. Wyszedłem z ukrycia i mocno chrząknąłem.
- Nie przeszkadzam państwu.
- Oderwali się od siebie i nabrali powietrza, spojrzała na mnie zamglonym wzrokiem, by potem spojrzeć na mnie trzeźwym wzrokiem.
- Adrien co ty tu robisz?
- To samo pytanie mogę zadać tobie. Co ty tu robisz, z tym typem z spod ciemnej gwiazdy.
- To nie jest twoja sprawa co? gdzie? kiedy? i z kim robię!
- Owszem moja, gdyż pragnę Ci przypomnieć kochanie, że jesteś kurwa moja i tylko ja mogę Cię pieprzyć a nie on.
Nawet nie wiem ale dostałem w twarz, bolało jak cholera spojrzałem na moją sprawczynie. Jej oczy cisnęły pioruny w moją stronę. Nagle przed nią pojawił się tej jej typ i schował ja za siebie. Pewnie dopiero dotarło co ona zrobiła.
- Uważaj co do kogo mówisz, ciesz się że to ona zrobiła a nie ja.
- Tobie też się należy ale chyba w drugi policzek to będzie porówna.
Fuknęła zła na niego.
- Naprawdę teraz o tym mówisz jak ja chcę mu tu grozić.
- Taaa już raz oberwałem, więc podziękuję za następne.
- Czego znowu od niej chcesz?
- Jak to czego. Chcę jej i ją zdobędę, taki frajer jak ty nie może jej mieć.
Nagle złapał mnie za fraki i rzucił o ścianę.
- Alvaro zostaw go. Proszę on nie jest tego wart.
Stanęła nagle przednim, i zasłoniła mnie swoim ciałem.
- Odsuń się.
Był wkurwiony i to bardzo, widać że ledwo panował nad sobą. Obserwowałem jak do niego podchodzi bierze jego twarz w swoje delikatne dłonie i składa na jego ustach pocałunek, widać że to podziałało bo po chwili jego ręce oplotły jej talie. Oderwał się od jej ust i spojrzał na mnie z wyższością i satysfakcją że on ma to czego chcę. On ma ją.
Wstałem z lekkim bólem, mierzyłem się z nim spojrzeniem, ale to od niej chciałem usłyszeć odpowiedź na moje pytanie.
- Kim dla siebie jesteście?
Pewnie wyczuła że to do niej to pytanie. Odwróciła się do mnie przodem ale nie odsunęła od niego, tylko bardziej wtuliła tak jak by jego ramiona ochraniały ja przed tym wszystkim. Spojrzała najpierw w górę na niego, jak by pytała o zgodę, po chwili spojrzała na mnie.
- Jesteśmy dla siebie kimś wyjątkowym, mocno pokręconym i zaplątanym, ale jednak jesteśmy dla siebie i korzystamy z tego jak najlepiej.
Nie spodobała mi się ta odpowiedź, za cholerę nie. Odwróciłem od niej wzrok i spojrzałem na niego. Jego wzrok nie zmienił się, patrzył z wyższością i pewną wygrana nade mną.
- Chodźmy z stąd Alvaro, jestem już zmęczona i głodna.
- Tak jest Skarbie.
Pocałował ją w czoło i oboje się odwrócili, a on objął ja w tali. Zaczęli się po woli oddalać.
- Ja się kurwa nie poddam, będę walczył pokaże że jestem lepszy.
Przystanęła a on z nią zerknęła na mnie za ramienia, widziałem jak wypuszcza powietrze.
- Nie masz o co walczyć. Nasze drogi nie będą sobie przeznaczone. Moje miejsce nie jest już, nie było i nie będzie nigdy przy tobie.
Po tych słowach poszli dalej, a ja w sumie sam nie wiem co mam czuć. Jej ton jak to mówiła zabolało. Przeze mnie teraz przemawia i przelatuje tysiące nieznanych uczyć. Co się dzieje? Nigdy tak nie miałem, nigdy się tak nie czułem.
- Czy to jest właśnie miłość? Czy to jest właśnie złamane serce?
Zadałem pytanie, na które nie znam odpowiedzi.
- Nie pękaj młody, wiem kto Ci może pomóc.
Spojrzałem na małe czarne stworzonko z zielonymi ślepiami.
- Kto niby może znać odpowiedź na moje pytania.
- Ta sama osoba, która podarowało tobie mnie. Czas byś już poznał mojego mistrza Chacie Nor.
Po tych słowach, schował się znowu w mojej bluzie. Spojrzałem tam gdzie były ich sylwetki ale po nich już nie było śladu. Byłem sam i to chyba na własne życzenie. Przetarłem twarz i udałem się do siebie już nawet jeść mi się ode-chciało.
***********************************************************************************************Teraz będą krótkie i po jeden lub dwie postaci ze względu na przerwy czasowe między dniami Marinette i śpiączki i pobytu Adriena w Szpitalu. Może tak być czy wolicie inaczej, bo według mnie tak będzie najlepiej bo w tedy nie pogubicie się w czasie akcji i co się dzieje dokładnie.
Tak jak obiecałam @LauraRudkowska jest rozdział przed weekendem i może w weekend wleci następny i po woli będę kończyć inne swoje książki. Więc będzie co czytać, jak widzicie styl pisania się trochę zmienił.
Pytanie wolicie takim stylem czy takim jaki był w pierwszej części?
CZYTASZ
* Miracullum* Zakazane Serce
Viễn tưởngWystarczy jedno zdarzenie. Wystarczy jedno spotkanie. Wystarczy jedno spojrzenia. Historia zawsze nie toczy się tak jak my chcemy, jak my tego pragniemy. Historia to życie, a życie jest nieprzewidywalne i nigdy nie wiesz co Cię w nim spotka. Wszystk...