Czy ty przypadkiem nie jesteś blondynem.

1.6K 102 26
                                    

*Alvaro* Dzień przed rejsem.

Siedziałem na sali treningowej i waliłem worek, już od 3 godzin. Cały czas w głowię miałem rozmowę z Kalipso, każde jej słowo znałem teraz na pamięć. Uderzyłem mocniej w worek, raz, drugi , trzeci i następny i tak jeszcze parę razy. Coraz mocniej , nie wiem czemu. Może z frustracji, desperacji albo po prostu mam wkurwa. Bo znowu sobie przypomniałem rozmowę z nią .

** 3 h godziny wcześniej**

Wróciłem ledwo z nowej misji , która do lekkich nie należała. Zdążyłem wziąć prysznic i się ubrać. Akurat wycierałem włosy ręcznikiem. Gdy usłyszałem pukanie myślałem, że to może których z kumpli. Już chciałem odpowiedzieć gdy drzwi się otworzyły.

- Alvaro Del' Diablo syn Arcy dowódcy SJCKE i jego następca. Jestem Kalipso Główna Kapłanka Świątyń, Opiekunka Królewskich Kotów i pałacu a zarazem Doradczyni Przyszłej Królowej Egiptu. Przychodzę do Ciebie osobiście bo misja którą chcę Ci powierzyć jest najwyższej rangi.

Powiedziała wszystko cały czas patrząc na mnie. Jej zimne oczy przeszywały mnie na wskroś. A ja patrzyłem na nią w osłupieniu. To drugi raz jak ją widzę tak z bliska. Po drugie przyszła osobiście by przekazać mi misje a nie przez posłańca. Więc sprawa jest na wagę państwa. A to w sumie może być moja okazja by w końcu wyjść z cienia mojego Ojca. I by w końcu był ze mnie dumny tak na prawdę a nie jak teraz.

- Więc jak będzie zgadasz się.- O cholera chyba przed chwilą omawiała mi moją misję kiedy ja odpłynąłem. Dobra teraz myśl Alvaro musisz powiedzieć coś bardzo mądrego i logicznego by powtórzyła ci twoją misje. Dobra myśl, myśl, myśl.- Czy ty mi możesz łaskawie odpowiedzieć.

- Eeeeee możesz powtórzyć jeszcze raz. - Nie no kurwa brawo dla mnie. No po prostu teraz to powinien dostać medal dla największego idioty. Już widzę napis na nim. Alvaro Del'Diablo największy idiota roku.

- A niech szerszenie Cię zaatakują. Misja wagi państwowej więc się skup. Nie będę się powtarzać, więc powiem teraz w skrócie. O resztę będziesz musiał się teraz dowiedzieć sam. Może Ci to opowie może nie. Trzeba było się skupić a teraz do rzeczy. Jutro z rana Księżniczka wylatuję do Paryża i udaję się na rejs Statkiem na dwa tygodnie. Została zaproszona przez Sabinę i Toma chcą naprawić relacje.- No dobra kumam, ale o co dokładnie chodzi.- Będziesz Chronił Przyszła Królową Egiptu podczas rejsu. Jeśli spadnie chodź jeden włos z jej głowy. Czekają Cię ostre konsekwencje.

-Chwila jeszcze raz. Że co ja mam kurwa robić.- Tą kapłankę chyba coś uderzyło w głowę. Albo za dużo ziółek się nawdychała. Bo ją chyba pojebało.- Za dużo ziół się na wdychałaś, nie będę robił za nianię jakieś rozpieszczonej gówniary.- O Kurwa i to powiedziałem, i chyba mam przerąbane. Jej wzrok stał się bardzo niebezpieczny.Kurwa jeszcze rzuci na mnie jakąś klątwę.

- Uważaj na słowa, młody Kapitanie. Właśnie obrażasz Przyszłą Królowa Egiptu. Raczej nie muszę Ci mówić o konsekwencjach tego czynu prawda.- Powiedziała a jej oczy jeszcze bardziej niebezpieczniej zaświeciły. Ma rację powiedziałem nie myśląc. Dobrze znam te konsekwencje, w końcu to my wydajemy te wyroki. Za zgodą królowej lub też nie . Przełknąłem ślinę nagle zaschło mi w gardle, ale kiwnąłem głową.- Księżniczka Marinette nie jest zwykłą przyszłą królową, ona jest wybranką Bogów. A nawet kimś więcej. Masz czas do północy by dać mi odpowiedź.

Wyszła tak po prostu wyszła. Ta kobieta mnie przeraża, jeżeli ona taka jest to ciekawe jaki ma charakterek przyszłą Królowa.

********* Powrót do chwili obecnej.*****

* Miracullum* Zakazane SerceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz