Rozdział 2 Zakupy

7.7K 473 12
                                    


Luis towarzyszy mi przez cały czas w dodatku nosi za mnie zakupy. I nie marudzi, a przecież ponoć faceci nie znoszą chodzić na zakupy. Tego się nie spodziewałam. Można też rzecz, że on bardziej namawia mnie na kupowanie niż ja sama bym tego chciała. Ale w sumie kilka nowych rzeczy zawsze się przyda. Tym bardziej, że na całą wieczność z Luis'em zostałam z jedną walizką. Mieliśmy już wchodzić do następnego sklepu, kiedy ktoś do nas podszedł.

-Luis? - podszedł do nas mężczyzna w młodym wieku

-Kim jest twoja towarzyszka? Pewnie kimś ważnym skoro udało jej się wyciągnąć cię z domu - chłopak klepnął go w ramię

Luis zwrócił się do mężczyzny w innym języku, a ten momentalnie spoważniał, kiwnął głową na znak zgody i oddalił się. 

-Idź przodem, ja zaraz do ciebie dołączę - zwrócił się do mnie 

Nie wiedziałam o co chodzi, a więc przytaknęłam i poszłam do kolejnego sklepu. W czasie kiedy chłopak poszedł zamienić kilka słów z mężczyzną, który do nas podszedł.

Cała sytuacja wydawała mi się dość dziwna. A młodzieniec podejrzany. Zresztą Luis zwracał się do niego w innym języku. Jakby nie chciał, abym przez przypadek się czegoś dowiedziała. Wiem, że prowadzi on te swoje dziwne interesy, dlatego nie wnikam kim jest ten facet i dlaczego do nas podszedł.

Miał do mnie dołączyć w sklepie, ale pewnie jeszcze rozmawia albo może zapomniał. W każdym bądź razie ja spędziłam w nim całkiem sporo czasu i kupiłam wszystko co potrzebne. A kiedy opuściłam sklep usłyszałam kawałek ich rozmowy.

-Nie możesz mnie prosić o takie rzeczy w centrum, gdzie pełno ludzi dookoła - rozpoznałam głos Luis'a

-Ludzi czy chodzi ci o tą dziewczynę?

-O nią też. Nie chcę by miała styczność z tym półświatkiem, ale to nie zmienia, że nie możesz prosić o to publicznie

-Dobra, wybacz. Ale zrobisz to? - brunet przytaknął i podał mężczyźnie jakąś kartkę

-Ile?! 

-Płacisz albo spadaj i morda w kubeł bo cię odwiedzę - syknął na niego Luis, a ten zgodził się i odszedł niezadowolony

Widziałam, że skończyli, dlatego ruszyłam w stronę chłopaka. On również mnie zauważył i podszedł do mnie.

-Przepraszam miałem do ciebie dołączyć. A ty długo tam stałaś?

-Przed chwilą dopiero wyszłam ze sklepu - uśmiechnęłam się

-Mała, chcesz jechać już do domu? - zabrał ode mnie torby

-Myślałam, że już nigdy nie skończę tych zakupów - westchnęłam

-Niech zgadnę. Jesteś wykończona i masz ochotę iść spać? - puścił mi oczko, a ja przytaknęłam

-Niesamowite i ty jesteś wampirem - zaśmiał się

Wróciliśmy do samochodu. I ruszyliśmy w drogę powrotną do domu. 

Przy mnie Luis zachowuję się zupełnie inaczej. Jest miły, uprzejmy, troskliwy, zabawny. Ale kiedy ja znikam z jego pola widzenia, zmienia się o 180 stopni. Luis, którego widziałam niedawno nie jest tym samym mężczyzną, który spędza ze mną czas. Tamten chłopak był straszny, nerwowy i agresywny. Czyli taki jest naprawdę do pozostałych. Tylko ja stanowię wyjątek, o który się martwi. W dodatku mam wrażenie, że przyjmował kolejne zlecenie. Jednakże nic mi do tego. Nie zamierzam go również informować, że słyszałam jego rozmowę. Skoro nie chcę bym się w to mieszała i miała jakąkolwiek styczność z jego złym światem, niech tak będzie. 

Nie istotne jaki jest dla innych i czym się zajmuję. Grunt, że ja jestem dla niego ważna i dba o moje bezpieczeństwo. Jestem mu wdzięczna za poczucie, że przy nim nic mi nie grozi.

Dojechaliśmy do domu. Kanako pomogła nam wnieść moje torby do pokoju i gdy już miałam zamknąć się w pokoju i uciąć moją wymarzoną drzemkę zatrzymał mnie jeszcze Luis.

-Pragnienie ci nie dokucza?

-Nie - odpowiedziałam niepewnie

-Przestań nie będziesz się głodzić. Wiem, że nie pijesz ludzkiej krwi tylko wampirzą - spojrzałam na niego zdziowiona

-Kiedy przebudziłaś się za pierwszym razem również nie piłaś ludzkiej krwi

Muszę przyznać, że mnie zaskoczył.

Dziewczyna przyniosła i podała chłopakowi szklankę, którą on napełnił swoją krwią.

-Proszę - podał mi naczynie z uśmiechem

Wzięłam kilka łyków i od razu było mi lepiej. Pragnienie już nie dokuczało, a przy okazji krew mojego wybranka jest całkiem smaczna.

-Dziękuję - odwzajemniłam uśmiech

-Dla ciebie wszystko - ukłonił się lekko i uśmiechnął zadziornie

-Będę musiał wyjść na kilka godzin. Życzę udanej drzemki - pocałował mnie w głowę i opuścił pokój

Czy znika, dlatego że przyjął zlecenie i teraz idzie je wykonać. Cóż bardzo możliwe, ale jak już wcześniej wspomniała nic mi do tego. Nie mieszam się do jego życia i nie zamierzam się mieszać. Każdy ma prawo do swojej prywatności. I nie ważne jest czy podoba mi się jego praca czy też nie. Ponieważ póki sam nie będzie chciał przestać nikt go nie powstrzyma. A nie chcę by między nami były jakieś spory. Zresztą szczerze mówiąc, może to troszkę dziwnie, ale jakoś nie przeszkadza mi czym się zajmuję. Ponieważ dla mnie liczy się on, a nie czym się zajmuje.

Skradziona Wolność: Odzyskane LataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz