Wyznanie jounina

629 52 82
                                    

Był wczesny, jeszcze tchnący chłodem nocy, poranek. Kakashi obudził się przed Iruką. Przetarł senne oczy. Ziewnął przeciągle niechętnie przeganiając resztki snu. Spojrzał na śpiącego przed nim. podziwiał jego rumieńce na twarzy. Wydawały mu się bardzo urocze. Jakoś mu pasowały. Wyglądał równocześnie dziecinnie niewinnie i niezdrowo seksownie. Wstał. Rozprostował ciało. Postanowił się przejść głównie w celu rozruszania nóg.Postanowił przy okazji spaceru napełnić obie manierki wodą. I jeszcze kubek wody z lekarstwem dla Iruki. wrócił i zaczął go budzić.

- Hej, Iruka. Obudź. się. Już rano.

- Jeszcze pięć minut.- wymamrotał nieprzytomnie.

- Nie wiedziałem, że taki śpioch z ciebie.- zaśmiał się.

Iruka otworzył jedno oko. Nie był w domu. Nad nim wisiał zamaskowany Kakashi i się cieszył jak głupi. Był dziwnie radosny. Czy zmęczenie sie jego nie ima?

- Bardzo śmieszne.- jęknął otwierając drugie.

- Masz. To cię postawi na nogi. Zjedzmy coś przed drogą póki reszta jeszcze śpi.

- Dzięki.- Iruka burknął, ale sięgnął po kubek wyciągając ręce ze swojego kokona.

Kakashi usiadł na swoim posłaniu i pociągnął długi łyk z manierki. Przyglądał się w milczeniu chuuninowi próbując ogarnać, czemu tak bardzo mu na nim zależy. Dlaczego go tak pragnie. Co w nim jest aż tak zniewalającego, że już dłużej chyba nie wytrzyma i musi mu powiedzieć, co czuje nawet jeśli miałoby to oznaczać, że dostanie w twarz i zostanie wyzwanym od zboczeńców czy czegoś jeszcze gorszego. Naprawdę nie miał zielonego pojęcia, jak Iruka zareaguje na jego słowa. Musi to jednak powiedzieć tak, by inni nie słyszeli i by nie widzieli. Dla dobra Iruki, by nie pomyślał, że to mało zabawny żart z niego.

- Masz jeszcze jakieś racje podróżne?- zapytał nie wiedząc od czego zacząć.

- Tak. A ty? Zużyłeś już swoje? Poczęstować cię?- zapytał sięgając do plecaka.

- Coś mi tam jeszcze zostało.- powiedział uśmiechając się.

Chciał coś jeszcze dodać, ale tuż za nim pojawił się Asuma.

- Dzień dobry, Asuma-sensei.- powiedział Iruka racząc się porcją podróżnego jedzenia.

- Dzień dobry, Iruka-kun. Nie za gorąco ci w tym kocu?- zapytał podejrzliwie marszcząc brwi.

- Jakoś nie... ale gapa ze mnie. Już się wydobywam. Jeszcze się przegrzeję i się porobi.- powiedział uśmiechając się głupkowato i pocierając tył głowy.

- Kakashi. Jak zjesz. Pozwól na chwilę.- mruknął patrząc jak Iruka niezbyt chętnie odwija się i składa koc. Wyglądał lepiej, ale na jego ubraniu nie dostrzegał śladów walki. To było podejrzane i niepokojące. I to bardzo.

- Jasne. Pięć minutek.- powiedział zerkając na jego nachmurzoną twarz.

Asuma tylko kiwnął głową i poszedł w tylko sobie znanym kierunku. Kakashi patrzył jak Iruka wydobywa się z koca. Jak dokładnie go składa. Jaki jest przy tym skupiony.

- Och. To nie mój koc.- powiedział zaskoczony zaglądając do plecaka.

- To mój zapasowy. Nie chciałem grzebać ci w rzeczach.- pośpieszył z wyjaśnieniami.

- Dz-dziękuję.- zająknął się. Lekko się rumieniąc oddał koc.

- Nie ma sprawy.- odpowiedział odbierając swoją własność. Miał nadzieję, że będzie jeszcze długo pachniał Iruką.- Pójdę już. Asuma zaraz zacznie jajko znosić.

Śmiertelna PieczęćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz