Wtargnięcie Naruto

340 40 9
                                    

Przy łóżku Iruki siedział Asuma dumając nad zaistniałą sytuacją. Dołek dołkiem, ale tak szybko pogarszający się stan bruneta był podejrzany i bardzo niepokojący. Musiało się stać coś jeszcze. Coś, co wywołało jakieś uszkodzenia wewnętrzne w jego osłabionym ciele, bo to niemożliwe, żeby przez przebitą stopę i zranioną psychikę aż tak podupadł na zdrowiu w tak krótkim czasie i to pod opieką szpitala!

Jego rozmyślania przerwało pojawienie się w sali dwóch chłopców. Należeli niedawno do uczniów Iruki a teraz byli w drużynie Kakashi'ego.

- Dzień Dobry Asuma-sensei. Przyszliśmy odwiedzić Irukę-sensei.

- Nie powinniście go oglądać w tym stanie.- powiedział zasłaniając go swoim ciałem.

- Ale ja muszę go zobaczyć!- zaprotestował blond włosy.

Podszedł do łóżka. To co zobaczył przestraszyło go. Jego ukochany nauczyciel, który był mu właściwie jak ojciec, wyglądał jak cień. Jego skóra była bladożółta i tak przeraźliwie cienka, że widać było właściwie wszystkie żyły. Miał zamknięte oczy. Lekko rozchylone, całkiem spierzchnięte wargi. Oddychał powoli, ciężko, cicho.

Przełknął ślinę. Próbował powstrzymać łzy, które nagle napłynęły mu do intensywnie niebieskich oczu. Dotknął jego dłoni. Była gorąca, ale sucha.

- Co się stało? Co mu jest?- zapytał łamiącym się głosem.

- Iruka przesadził nie tylko z używaniem chakry, ale też z aktami bohaterstwa. Uratował życie Kakashi'ego, ale może stracić własne. Lekarze robią co mogą, by mu pomóc. Jednak po walce z Orochimaru jest trochę za bardzo poturbowany.- powiedział obszernie patrząc w te wilgotne oczy i na tę drgającą brodę.

- Dlaczego? Dlaczego akurat on musiał walczyć?- zapytał przez łzy z wyrzutem.

- Jest ninja. A bycie ninja to nie tylko przyjemności, zabawa i sława. To ciężki obowiązek, który czasem wymaga poświęcenia życia w obronie innego, walki na śmierć i życie, zabijania. Na pewno ci to mówił. Musisz to zrozumieć.

- Nie! Nie chcę! Nie on! Tylko nie on! Iruka-sensei! Obudź się! Iruka-senseeei!

- Naruto...- rozległ się ciężki szept.- Nie płacz, Naruto. Ninja nie płaczą.

Wszyscy spojrzeli w stronę łóżka. Iruka właśnie się obudził i patrzył na nich matowym wzrokiem pozornie bez wyrazu, ale przebijało się przez to skrywane cierpienie.

- Iruka-sensei! Nie umieraj! Proooszę!

- Nie płacz. Nic się nie dzieje. Jestem tylko troszkę zmęczony.- powiedział powoli.

Z wysiłkiem położył mu dłoń na głowie i pogłaskał. Zamknął oczy.

- Iruka-sensei!- załkał.- kocham cię, Iruka-sensei. Obiecuję, że już nie będę rozrabiał. Będę się przykładał do treningów. Nawet przestanę używać Sex no jutsu. Tylko nie umieraj. Błagam. Mam tylko ciebie.- mówił szybko przez łzy.

- Niemądry, Naruto... Nic mi nie będzie. Zobaczysz. Jeszcze pójdziemy nie raz na ramen.- mówił już ze słyszalnym trudem.

- Iruka-senseeeeei. Iruka- otōsan...- płakał ignorując obecność Asumy i Sasuke. Wcześniej bardzo mu zależało, by przed ciemnowłosym Uchihą uchodzić za twardego i w ogóle, ale teraz to przestawało mieć jakiekolwiek znaczenie.

- Naruto...- powiedział uśmiechając się łagodnie.

Chciał go przytulić i tez uronić łzę, ale jedyne, na co był w stanie się zdobyć, zmusić wycieńczone ciało, to pogłaskanie go po rozwichrzonych słonecznych włosach.

Po chwili pogrążył się miękkim niebycie. Miał trochę żal do Asumy, że nie zatrzymał chłopaka przed salą, że pozwolił mu oglądać go w tak opłakanym stanie. Niech teraz próbuje go uspokoić. Przecież nie zostawia go samego. Jest jeszcze Kakashi, który na pewno nie umrze, bo wszyscy nad nim czuwają całą dobę rzucając się na ratunek przy najlżejszym jęku. No i jeszcze jest zboczony pustelnik- Jirayia. On młodego nauczy więcej niż ktokolwiek inny. Oprócz tych zboczonych akcji, to przecież wybitnym ninja. Najlepiej zna się na pieczęciach i przywołaniu. A żaba to przeznaczenie Naruto. Zupełnie jak jego ojca. Uśmiechnął się do siebie.

- Nie będzie tak źle- pomyślał i jego umysł spowiły macki lekkiej Nirvany.

Naruto łkał mając głowę na jego splocie słonecznym. Obejmował wycieńczone, gorące ciało ukochanego nauczyciela. Jedynej osoby, która nigdy nie traktowała go jak zło wcielone. Jedyna, która nie nienawidziła go za to, co zrobił demon w nim. A teraz umierał a on nie mógł nic na to poradzić. Tak bardzo nie chciał go stracić.

Wtem poczuł coś dziwnego. Nie było to zwykłe drżenie gorączkującego ciała. Raczej coś jakby rozpaczliwa próba przepchnięcia się chakry przez kanaliki tuz pod skórą. Zupełnie jakby były zablokowane tuż pod splotem, albo zmiażdżone i energia w jego ciele nie mogła krążyć. Poczuł coś takiego jakby skumulowany ogrom chakry zalegając i nie mogąc płynąć dalej przebijał się przez ciało i po prostu wyciekał z niego. To było przerażające. Otarł rękawem oczy i nos. Odwrócił się do wielkoluda.

- Asuma-sensei?

- Co tym razem, mały?

- Dotykałeś go?

- Co masz na myśli?

- Bo... kiedy go objąłem poczułem coś dziwnego. Jakby chakra z niego wyciekała. Ktoś... ktoś użył na nim takiej techniki jaką walczy Neiji albo Hinatka?

- Byakugan? O tym nie pomyślałem. W którym miejscu?

- O, tu chyba najbardziej. Niżej jakby już jej w ogóle nie było.- powiedział drżącym od łkania głosem pokazując mu palcem.

Asuma położył Iruce dłoń na splocie a druga na brzuchu. Delikatnie nacisnął. Iruka jęknął boleśnie i otworzył oczy. Widział, że ktoś się nad nim nachyla.

- Kakashi... nie pozwolę ci... zepsuć tej misji...- wymamrotał i znów zemdlał zanim ktokolwiek zdążył zareagować czy choćby słowo powiedzieć.

Wszyscy spojrzeli po sobie dziwnie. Jak to? Kakashi chciał zrobić coś zagrażającego misji? Iruka stanał mu na drodze i dlatego jest taki poturbowany? Co w takim razie Kakashi mu zrobił, że on tak tragicznie wygląda?

- Koniec odwiedzin, chłopcy.

- Ale...

- Dzięki, Naruto, że zwróciłeś na to moją uwagę. Musze chyba poważnie porozmawiać z Kakashim. I z lekarzami. Będzie lepiej jak stąd wyjdziecie. Nie pozwolę Iruce umrzeć, bo kryje tego drania. Kłopotliwi idioci.

- Ale...

- Chodź, młotku. Wpadniemy później. Asuma- sensei zaopiekuje się nim. No, chodź. Postawię ci ramen a potem potrenujemy z Sakurą. Co ty na to?

- Bez niego ramen już nie będzie tak dobrze smakował.- powiedział pociągając nosem.

Sasuke już nic nie powiedział. Zrobił tylko ten swój nachmurzony wyraz twarzy. Złapał blondyna za rękę i siła wyprowadził z sali. Asuma zamyślony również wyszedł. Koniecznie musiał wydusić z Kakashi'ego więcej szczegółów na temat tego całego zajścia z saniniem. 

Śmiertelna PieczęćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz