Niepokój Tsunade

301 35 7
                                    


Tsunade znalazła chwilę, by się wyrwać z biura. Była już naprawdę zaniepokojona. Najpierw Asuma i Naruto coś bredzili a teraz jeszcze Kakashi. To było podejrzane. Nie mogli mieć nagle zbiorowej histerii i halucynacji jeden po drugim. Przypomniała sobie, że wtedy też faktycznie wyczuła w nim coś obcego i niepokojącego. Jeśli to była toksyna, to lekarz powinien już sobie z nią poradzić.

Weszła do sali, w której leżał Iruka. Oczywiście przy jego łóżku koczował Hatake. Było widać, że jest zmęczony i przygnębiony. Sprawiał wrażenie jakby miał zaraz zlecieć z tego krzesła.

- Co się dzieje, że nawet ty mnie dręczysz?

- Iruka... ten szarlatan powiedział, że... że on umiera.... że zostały mu dwa dni...- głos zimnokrwistego shinobi łamał się i drżał.

- Co? Jakim cudem? Nie możliwe.

Obeszła łóżko. Spojrzała na zmizerowanego. Na jego żółtą, cienką skórę, zapadnięte oczy. Gdyby nie miał maski tlenowej na twarzy to chyba by się udusił we śnie. tak ciężko oddychał. Wzbierał w niej gniew na lekarza. Jak mógł doprowadzić Iruczka do takiego stanu?! Miał mieć nad nim pieczę a wygląda jakby w ogóle nawet razu tu nie zajrzał.

- Przydzielę mu innego lekarza. Nie pozwolę mu umrzeć. Nie ma tak łatwo. A ty naprawdę powinieneś odpocząć. Przemęczony mu w niczym nie pomożesz. Będzie się tylko oskarżał, że jesteś wykończony, bo się zmuszasz do siedzenia przy nim. Zajmę się nim, dobrze? Poinformuję nowego, że możesz się pytać o stan Iruczka. Zgoda?

- Dobrze. Zdrzemnę się godzinkę.- burknął zrezygnowany, ale skoro ona się nim zajmie to może iść na taki układ.

- Grzeczny chłopak.- powiedziała i przytuliła go.- Nie wiedziałam, że z Iruczkiem jest aż tak źle. Sądziłam, że w dobre ręce go powierzyłam.

- Dlaczego mi nie powiedzieliście od razu, że on żyje? Może.... może dałoby się tego uniknąć.- burknął z wyrzutem.

- Bo i tak nie mógłbyś do niego iść w tym stanie, w jakim byłeś.

- Ale, do cholery, miałbym motywację, by szybciej zdrowieć!- wybuchł rozpaczliwie

- ciiii... obudzisz go.- uspokajała go i uciszała. Dobrze rozumiała jego ból.

- Przyjdę jutro zobaczyć, czy coś się zmieniło.- mruknął niezadowolony, odklejając się od przyjemnego, obfitego biustu Tsunade.

Wyszedł niechętnie z pokoju. Musi następnym razem poprosić o przeniesienie do pokoju Iruki. Za dużo czasu i energii traci na takie wędrówki.

Tsunade obejrzała opatrunki. Ten na szyi był jeszcze w porządku. Rana stopy wciąż krwawiła. Przesiąkała przez opatrunek. To było dziwne. po tygodniu już nie powinna. Odwinęła opatrunek. rana była rozogniona, ale bez śladów zakażenia. mimo to wciąż się otwierała i krwawiła. w takim tempie łatwo będzie o zakażenie nawet przy codziennej zmianie opatrunków. Złożyła medyczne jutsu leczące. Rana zaskakująco opornie przestała krwawić. Wreszcie zamknęła się ledwo ledwo. Pergaminowa skóra śpiącego zdawała się pęknąć pod najlżejszym dotykiem.

- Pielęgniarka!- zawołała.

Do pokoju pośpiesznie weszła młoda kobieta. Stanęła obok i czekała na polecenia.

- Przynieść świeże opatrunki. Obmyj mu tą stopę i załóż ostrożnie czysty. Wieczorem założysz kroplówkę żywieniową. Przechodzimy na pozajelitowe. Natychmiast informować mnie o każdej zmianie w jego stanie. Zrozumiano?

- Oczywiście, Tsunade-sama.

- Na razie zostawiam go pod twoją opieka. Muszę przydzielić jakiegoś kompetentnego lekarza. Jakbym miała za mało na głowie.- warknęła pod nosem rozeźlona.

Wyszła już bez słowa. Musiała wprowadzić zmiany w grafiku i ściągnąć tu zaufanego lekarza, który jeszcze nigdy jej nie zawiódł. No i oczywiście przykładnie ukarać poprzedniego. Miała ochotę połamać mu wszystkie gnaty. Wydać odpowiednie polecenia obsłudze. Potem zajść do laboratorium i zobaczyć jak tam postępy w badaniu lekarstwa na chorą, uszkodzoną wątrobę. Obawiała się, że na dniach będzie jej to potrzebne. Wtedy krew w wymiocinach a teraz ten żółty kolor skóry. Prawdopodobnie trzeba będzie mu przetoczyć krew, by ją oczyścić ze śmieci i obumarłej krwi, które się nagromadziły i zalegają. Jednak w tym stanie jest to dość ryzykowne. Właściwie teraz to każde działanie jest ryzykowne. Wszystko może go zabić. A właściwie dobić. No i jeszcze to, co powiedział ten dzieciak. O wyciekającej energii. Jak nic coś złego dzieje się z jego wątrobą.
Zatopiła się w pracy mimo, że miała wielką ochotę napić się sake. Dużo sake.

Śmiertelna PieczęćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz