Iruka otworzył oczy. Był zaskoczony, że nie czuje kompletnie nic, co by było związane z bólem ciała. A przecież powinien. To co robiła mu Tsunade bolało cholernie. Rozejrzał się wokół. Otaczały go nieprzeniknione ciemności.
- Czy ja umarłem?- zapytał, ale nawet echo mu nie odpowiedziało.
Gdzieś daleko, daleko zobaczył malutki płomyk. Ruszył zatem biegiem w jego stronę.
Biegł i biegł, ale odległość wcale się nie zmniejszała. Nagle poczuł jakby padał deszcz. Zatrzymał się. Podniósł wzrok do góry. Padały mu na twarz słone krople. Zupełnie jakby ktoś tam na górze nad nim płakał.
- Iruka! Iruka. Iruka....Iru...Iru...- jakiś boleśnie znajomy głos go wołał.
Ten głos był przesycony rozpaczą i błaganiem. Był taki rozdzierająco samotny. Męski. To na pewno nie było płaczliwe wołanie Naruto. Któż inny wołałby go tak głośno i rozpaczliwie, że nawet w zaświatach było go słychać. No, kto? Iruka zastanawiał się wciąż czując spadające mu na twarz słone krople.
- Błagam... wróć... co zechcesz... dam ci... wróć... do mnie...- powtarzał głos znikąd, chociaż zdania zdawały się być niekompletne jakby miękkie ciemności próbowały zagłuszyć te rozpaczliwe wołanie.
- Hatake?...- zapytał sam siebie zdumiony.- Kakashi? Kashi... Kashi mnie tak kocha?- pytał sam siebie próbując sobie cokolwiek przypomnieć.
Iruka nagle poczuł dziwne ciepło w miejscu, gdzie normalnie znajduje się serce. To ciepło zaczynało się leniwie rozchodzić po całym jego ciele?
- Przecież ja już nie mam ciała.- powiedział do siebie zdumiony.
Spojrzał tam. Zobaczył niewielki, ale coraz mocniej płonący żar. Jego przezroczyste, duchowe "ja" zaczęło nabierać kształtów i formy ciała. Iruka zmarszczył brwi i zapłakał.
- Kakashi!- krzyknął w eter.
Poczuł ogromny ból w sercu i na krótką chwilę wszystko zniknęło.
Kiedy się ocknął poczuł, że leży, ale to nie jest łóżko. To, coś było miękkie i falujące. Jakby unosił się na powierzchni wody. Podniósł się niepewnie. Rozejrzał. Wokół te same ciemności, ale to dziwne światełko, płomień zdawało się być dużo bliżej.
- Jednak nie wróciłem?- zapytał siebie ze smutkiem.
Nie mając większego wyboru ruszył w stronę tego, co nie było ciemnością. Zrezygnowany.
Nie sądził, że tym razem może się to udać, ale z każdym krokiem jasność przybierała wyraźniejszy kształt. Zaczynała nabierać odcieni. Drżeć jakby powiew powietrza, czy energii nim poruszał, targał.
Był już na tyle blisko, że zobaczył wyraźny kształt. Źródłem jasności było ognisko. Wyglądało jakby ktoś niedawno je rozpalił. Drwa tylko na środku nieco napalone, ale dawały dużo zaskakująco ciepłego światła. Odwrócił się nagle czując czyjąś obecność.
Spojrzał na wyłaniająca się z ciemności białowłosą sylwetkę.- Kakashi!- krzyknął niemal radośnie i rzucił się na postać obejmując ją mocno.
Białowłosy był tak zaskoczony, że w pierwszym momencie kompletnie nie wiedział co się stało i o co chodzi. Kim było to dziecko i dlaczego go pomyliło z jego synem, który przecież żyje. A na dokładkę czemu było takie ciepłe. Przede wszystkim czemu było tutaj.
Pogładził go po miękkich włosach związanych w kitkę.
- Nie jestem Kakashi tylko Sakumo. Hatake Sakumo. Kakashi to mój syn. Jakim cudem się tu dostałeś, dziecko?- sprostował przedstawiając się i od razu przechodząc do pytania.
- Nie jestem dzieckiem!- Iruka krzyknął zły, że znowu to robią.
Spłoszony i nieco zażenowany swoją pomyłką, oderwał się od niego. Przyjrzał mu się, ale z tej strony, ciemności były na tyle gęste, że postać mogła być kimkolwiek. I było zimno. Przeraźliwie zimno. Odwrócił się na pięcie i podszedł do ogniska. Kucnął tuż przy nim i wyciągnął ręce w stronę płomieni, by się ogrzać. Białowłosy podążył za nim. Przyglądał mu się chwilę. Chłopak wyglądał mu na jakieś 10 lat.
- Fada?! Fada! Kochanie! Mamy gościa!- zawołał gdzieś w mrok.
Iruka obejrzał się. Usiadł przy ognisku i przyglądał się sylwetce mężczyzny, którego pomylił ze swoim Kakashim.
- Przepraszam pana. Macie taki sam kolor włosów i głos.- burknął, kiedy ten podszedł bliżej niego.
- Nic się nie stało, mały. Pewnie jego mylą ze mną.- powiedział uśmiechając się, ale jakoś inaczej niż on to robił.- Masz jakieś imię?
- Umino Iruka. Myślałem, że to Kakashi po mnie przyszedł. Chcę wrócić.
- Miło mi cię poznać, Iruka-kun. Stąd nie można ot tak sobie wrócić na byle zawołanie. Dlaczego Kakashi miałby tu po ciebie schodzić i jakim cudem trafiłeś do sekcji dla dorosłych?
- Przed chwilą słyszałem jego wołanie. Wcześniej powiedział, że mnie kocha. I nie jestem dzieckiem. Mam dwadzieścia.... o, bogowie... czy... czy to jego mama?- zaczął ,ale widząc kobietę, która wyłoniła się z mroku aż oniemiał.
- Jej. Jaki słodziak. Skąd żeś go tu wziął? Adoptujemy go?- powiedziała wreszcie się pojawiając i podchodząc bliżej.
- Fada to moja żona. Skarbie. Poznaj Irukę. Umino.
- Umino? Przed chwilą rozmawiałam z tą smutną parą. Oni też są Umino. Czekajcie tu. Muszę koniecznie ich zawołać.- i pobiegła zanim któryś z nich zdążył zaprotestować.
- To teraz już wiem po kim on ma urodę. Przepiękna jest.- westchnął obejmując kolana rękoma.
- To prawda. Chociaż charakterek też niczego sobie.- powiedział uśmiechając się.- Mój mały powiedział, że cię kocha?- dodał zdumiony.
- Tak. Tak powiedział. To zboczuch jakich mało, ale potrafi być nawet miły. Tęsknię już trochę za nim. Głupek z niego, ale kochany. No nie mogłem pozwolić mu zginąć, ale przez to myślałem, że mnie znienawidził a on... martwił się o mnie. Muszę wracać. Koniecznie. On tam na mnie czeka!- powiedział zrywając się z miejsca.
- Uparty jesteś albo głupi. Mówiłem ci, że nie możesz.- mruknął Sakumo niezadowolony, że chłopak w ogóle zdawał się go nie słuchać.
- Iruś?- zapytała ciemnowłosa kobieta pojawiając się obok równie ciemnowłosego mężczyzny, który miał bardziej samurajska kitkę na czubku głowy niż ninja.
- Mama! Tata!- Iruka wykrzyknął radośnie i popędził w ich stronę ku zdumieniu pozostałych.
CZYTASZ
Śmiertelna Pieczęć
RomancePodczas podróży przez pustynię Suny Kakashi zrozumie parę rzeczy... Niedaleko granicy Kraju Ognia zostają zaatakowani przez wrogie siły. Czy siła jego miłości wystarczy by ocalić życie swojej miłości?