Siła miłości Hatake

288 41 6
                                    


Usiadł przy jego łóżku tak jak poprzednio. Odchrząknął i rozejrzał się czy nie ma akurat nikogo i zaczął opowiadać nieprzytomnemu, co robił dzisiaj i co się ciekawego wydarzyło.

- Słuchaj. Jak ty tego całego Naruto motywowałeś do wysiłku to ja nie wiem. Dzisiaj cały dzień się obijał podczas treningu. Rozumiem, że też się przejmuje twoim stanem zdrowia, ale zwyczajnie przegina. Chyba pierwsze, co to po wyjściu będziesz musiał na niego porządnie nawrzeszczeć. Sakura znowu dzisiaj zemdlała. To było nawet zabawne. Sasuke jak zwykle myśli, że jest lepszy od pozostałych i łazi jak chmura gradowa. Jutro jest środa, wiesz? A tak w ogóle to jakoś nudno tak bez ciebie. Nawet Asuma nie jest taki zabawny jak kiedyś. I teraz nie wiem czy tylko mi się tak wydaje czy wielkolud też się zamartwia. Jak niedawno rozmawialiśmy, to powiedział, że uważa cię za jednego z Sarutobich. Czaisz? Uśmiałem się trochę, bo on naprawdę sobie wymyślił, że mógłbyś być jego bratem. Zabawne. Tsunade powiedziała niemal dokładnie tak samo. Iruka. Masz strasznie dużo tej przyszywanej rodziny. Będziemy musieli pomyśleć jednak o jakimś większym miejscu na nasze wesele niż twoje mieszkanie. U mnie też się nie zmieszczą. Po za tym szkoda mi ogródka. Nie chciałbyś się nim zająć? Potrzebuje delikatniejszej ręki niż moja. No dobra. ostatnio trochę go zaniedbałem. Ale pomogę ci wyrywać chwasty. To jak? Zgoda? Posadzimy tam twoje ulubione kwiaty.... może jakiś kącik Zen? Co ty na to? Pasuje?- przerwał i znów rozejrzał się wokół. Gładził włosy nieprzytomnego czując niedający się odpędzić smutek, że to jego wina. Gdyby rozegrał to zupełnie inaczej, gdyby poczekał ze swoimi wyznaniami po powrotu... może udałoby się tego wszystkiego uniknąć i jego słodki Delfinek nie musiałby teraz walczyć o życie. Nie cierpiałby tak strasznie. Westchął ciężko. Nie może być przy nim teraz taki zdołowany, bo jeszcze belferek niemądry źle to sobie zinterpretuje i co wtedy?

- Chyba głupio tak wyglądam gadając prawie jak sam do siebie. O! Poczytam ci. Zobaczysz. Będziesz zachwycony. Świeżutkie wydanie. Dzisiaj z samego rana dorwałem jak szedłem na trening z siódmą.- rzucił ożywiając się nieco.

Zadowolony z takiego planu wyciągnął książeczkę. Otworzył w ostatnim miejscu i trzymając Irukę za rękę zaczął cicho czytać ją na głos. Cieszył się w sumie, że ma na twarzy maskę, bo nie było nic widać jak dochodził do mniej lub bardziej pikantnych momentów Icha Icha:

"(...) Akihiko przemyślał swoje kroki z ostatniego tygodnia. Miał cicha nadzieję, że Akira nie pojawi się w trakcie i nie zepsuje mu realizacji planu zdobycia serca pięknej blondwłosej kunoichi, która niewątpliwie zdobyła jego serce swą waleczną delikatnością. Przeanalizował również zachowanie i reakcje Yori na jego zabiegi i działania. Uznał, że właśnie dziś jest dzień na wykonanie kolejnego, poważnego kroku. Kroku w stronę zdobycia Yori.

Niemal cały dzień spędził na przygotowaniach do tej wiekopomnej chwili. Wywietrzył mieszkanie. Wysprzątał z najmniejszych oznak nieporządku i brudu. Każdy kłaczek kurzu, każdą nitkę pajęczyny ściagnał i wyrzucił. Zmienił pościel na pachnącą i świeżutką. Zarówno w sypialni jak i salonie ustawił bukiet ulubionych kwiatów Yori. Gotować, co prawda nie potrafił, ale zamówił najlepsze jedzenie na kolację jakie można dostać w mieście. Wystarczyło tylko odgrzać a to potrafił akurat doskonale. Wysłał również miłosną wiadomość do wybranki swego serca, by czekała na niego dziś wieczór. Zaopatrzył się również dwa spore pudełka świeżych i pachnących płatków zmysłowej róży zwanej: "Amore".

Kiedy nastał długo wyczekiwany wieczór, Akihiko wziął prysznic i lekko się wyperfumował swoją zmysłową wodą toaletową. Włożył wypożyczony, drogi garnitur. Do ręki wziął bukiet czerwonych róż. Odetchnął głęboko i ruszył na spotkanie obiektu swoich westchnień.

Szybko dotarł na miejsce i zapukał. Zasłonił się pięknym i pachnącym bukietem.

Yori otworzyła drzwi z bijącym sercem. Pierwsze co zobaczyła to wielki bukiet romantycznych róż. Może i nie były jej ulubionymi, ale wyglądały i pachniały cudownie. Z niespokojnym i drżącym biciem serca miała nadzieję, że to jej ukochany ciemnowłosy wojownik.

- Akihiko?- zapytała cicho z radosną nadzieja na tak.

- A któżby inny, moja najdroższa Pani mego serca?- zapytał z szarmanckim rozmachem. I gardłowym "rrr", które doprowadzało ją do zmysłowego szaleństwa.

- Jestem gotowa na twoją niespodziankę, ukochany.- powiedziała cicho i zalotnie.

- W takim razie porrrywam cię na rrromantyczną kolację, najdrroższa.- powiedział.

dynamicznie chwycił ją w talii i obrócił tak, że kwiaty same wskoczyły do wazonu a ona znalazła się w jego objęciach.

- Moja miłości...- szepnęła mu do ucha pozwalając się porwać.

Akihiko zatrzymał się dopiero przed wejściem do swojego mieszkania. Przed drzwiami rozsypał płatki czerwonej róży. Dopiero wtedy pozwolił jej stanąć. Otworzył drzwi i przeniósł ją przez próg. Tak na szczęście. Znów rozsypał płatków. I sypał je tak przed nią tworząc aromatyczną ścieżkę. I w ten oto sposób zaprowadził ją do salonu ustrojonego jej ulubionymi kwiatami. Zaprowadził do romantycznie usłanego stołu.

- Moja Pani. Pozwól, że cię na chwilę opuszczę. Zaraz podam kolację.- powiedział uśmiechając się czarująco i skradając jej namiętny, gorący pocałunek. 

- Pozwalam, mój  Panie.- odpowiedziała uśmiechając się do niego tak ciepło, że przy tym uśmiechu Słońce blakło i  zdawało się być chłodne. (...)

Kakashi urwał nagle. Po jego policzku potoczyła się słona łza. Spojrzał na nieprzytomnego.

- Bogowie... ile bym dał, żeby zobaczyć znów twój uśmiech i te wstydliwe rumieńce. Jego ciepło ogrzewa moje wnętrze i rozświetla mroki mej duszy. Nadajesz mojemu życiu kolorów i sensu. 

Nie potrafił się powstrzymać przed cichym szlochem ani zmusić do dalszego czytania. 

- Ale, wiesz, co? Jak się obudzisz to musimy też tak zrobić. Mam nadzieję, że lubisz róże. Powąchaj. Jedną specjalnie dla ciebie przemyciłem. - powiedział drżącym głosem i przystawił mu kwiat do nosa, oczywiście najpierw się upewniwszy, że nikt ich nie obserwuje. 

Odstawił różę do smukłego wazonika i położył głowę na jego wychudzonej ręce. Czuł się taki zmęczony. W tej chwili pragnął zasnąć tak twardo, żeby dołączyć do ukochanego w zaświatach. Jeśli nie mogą być razem tu, to chociaż może tam by się udało. 

Zamknął zmęczone płaczem oczy i pogrążył się w ciężkim niemal depresyjnym śnie. 


Śmiertelna PieczęćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz