Zupa

301 43 11
                                    

Dwa dni później Kakashi podpierając się kulami wymknął się do sali, w której położono Irukę.

Usiadł cicho przy łóżku. Gładził go po włosach. Czuł w środku dziwny smutek patrząc na niknącego w oczach. Akurat po chwili pojawił się lekarz, który najwyraźniej robił tu obchód.

- Co pan tu robi?- pyta zdziwiony widząc Kakashi'ego przy łóżku Iruki.

- Co mu jest, doktorze?- pyta nawet na niego nie patrząc.

- Umiera. Najwyraźniej stracił chęć i wolę życia. Odmawia posiłków. Długo już tak nie pociągnie. Dzień, może dwa. Jego organizm jest wyniszczony.

- Przynieście coś do jedzenia. Ja go przekonam.

- Obawiam się, że jest już trochę za późno.

Kakashi wstał gwałtownie i odwracając się wymierzył lekarzowi siarczysty policzek.

- wynoś się stąd! Hańbisz swój zawód!

- Jak śmiesz...

- Poprawić ci?- wysyczał.

Lekarz spojrzał w to płonące spojrzenie. Otarł tylko krew z kącika rozciętej wargi. Wyszedł zostawiając ich samych. Kakashi usiadł ciężko. Nachylił się nad śpiącym i załkał po raz pierwszy od tamtej chwili, gdy zginął jego przyjaciel ratując go spod gradu kamieni. z oczu kapały mu łzy na wychudzoną twarz Iruki. Po chwili otworzyły się orzechowe, zmęczone oczy. Spieczone wargi poruszyły się.

- ... Kashi?

- Iruka-sensei...-załkał.

- Co się... stało? Ty... płaczesz?- zapytał słabym, zaskoczonym głosem

- Proszę. Nie. Błagam. Nie umieraj.

- Dlaczego?... Przeze mnie... zostałeś... ciężko ranny... ja... - odetchnął parę razy.- jestem bezwartościowy i tak żałośnie słaby... tak... będzie lepiej- dokończył.

- Nie. Nie będzie. Mam tylko ciebie na tym parszywym świecie. Błagam cię. Nie zostawiaj mnie samego. Dlaczego chcesz tak wszyscy pozostali zostawić mnie, kiedy już zaczęło mi na tobie zależeć? Kiedy cię pokochałem? Błagam o wybaczenie, że zajęło mi to tak długo. Zrobię co zechcesz, tylko nie umieraj.

- Wszystko?

- Wszystko. Chcę żyć tylko dla ciebie. Opiekować się tobą. Wracać tylko do ciebie. Śnić wyłącznie o twoich cudnych oczach i najpiękniejszym na świecie uśmiechu.

- Przemyślę to... taki zmęczony...- powiedział zamykając oczy i zasypiając.

- Zrobię wszystko, by cię z tego wyciągnąć.- powiedział a w jego głosie pojawiła się lekka złowroga nuta.

Iruka już tego nie słyszał pogrążony w swoim śnie bez marzeń. Kakashi siedział przy nim jeszcze przez chwilę próbując się opanować. otarł łzy. pocałował Irukę w czoło. wział kule i wyszedł. podszedł do dyżurnej pielęgniarki.

- Czy Tsunade-sama jest w szpitalu?

- Nie, Kakashi-san.

- A mogłabyś ja tu ściągnąć?

- Nie bardzo. To jest zarezerwowane dla naprawdę ciężkich przypadków.

- TO jest ciężki przypadek.- uniósł się.- Proszę?- dodał po chwili namysłu jakby ze sobą walczył.

Pielęgniarka była naprawdę zaskoczona. Podobno Kakashi nie zna takiego słowa.

- Zobaczę co da się zrobić. Nie mogę nic obiecać.

- Będę wdzięczny.- powiedział jakimś takim przygnębionym głosem.- Chciałbym też dostać miskę zupy i kubek czegoś do picia. Będę w pokoju Iruki-kun.

- To mogę szybko zorganizować.

Kakashi tylko uśmiechnął się do niej smutno i wrócił do pokoju, gdzie spało wycieńczone jego nieszczęście.

Po jakiejś godzinie sennego czuwania do pokoju weszła pielęgniarka niosąc tacę z gorącą zupą i kubkiem lekkiego kompotu. Postawiła to na stoliku.

- Przyniosłam zupę i kompot.

- Dobrze.

- Czy moge o cos zapytac?

- mhm

- Dlaczego przy nim siedzisz? Mówią, że to przez niego zostałeś ciężko ranny. Chyba bardzo go za to nie lubią. podobnie jak część personelu.

- Tak mówią ci, którzy nie widzieli. ci, których tam nie było. Gdyby nie ten człowiek mnie by tu nie było. Owszem zostałem ranny. Walczyłem z Orochimaru. Miałem już mało chakry po walce z innymi przeciwnikami. Iruka-kun pojawił się wtedy niedaleko, ale nie musiałem go chronić. dobrze sobie radził. Nawet nie sądziłem, że tak dobrze włada bronią. Wtedy z odsieczą naciągnęli Asuma-sensei i Tsunade-sama. Orochomaru rzucił się w ich stronę. Jednak nie zapomniał o mnie. Złożył potężne jutsu, które rozharatało mi bok. unieruchomiło. Trzecia fala tego ataku i byłbym zwyczajnie martwy. Wtedy pojawił się on i zepchnął mnie z drogi tego jutsu. sam jednak już nie zdążył. Widziałem jak lawina piachu i kamieni grzebie go żywcem. Nie mogłem nic zrobić. krwawiłem zbyt mocno i moje ciało nie potrafiło nic zrobić. mogłem tylko patrzeć. To Iruka-kun jest bohaterem, nie ja. to on mnie ochronił.

- O, rany nie wiedziałam. Wybacz.

- To jego powinniście przepraszać, nie mnie. To przez was stracił ochotę do walki o własne życie. Niesłusznie się obwinia. Cierpi. Czy tak powinien być traktowany bohater? Ktoś kto poświęcił własne życie by ratować czyjeś inne?

- Jeśli nie masz nic przeciwko, to chciałabym opowiedzieć o tym pozostałym.

- Nie mam. Czy Tsunade-sama przyjdzie tu? Nie wiesz?

- A. Tak. Mam wiadomość. Powiedziała: Jeszcze dziś wpadnę. Oby to było coś ważnego, bo skopię ci ten obolały tyłek. To wszystko.

- Jestem wdzięczny za załatwienie tego.

- Zrobiłam to, bo poprosiłeś. A teraz wybacz. I jeszcze raz przepraszam.

Powiedziała mieszając się w zeznaniach i pośpiesznie wyszła z pokoju. Kakashi wcale się po tym zwierzeniu nie poczuł lepiej. Zastanawiał dlaczego Asuma nikomu o tym nie powiedział? A podobno traktuje Irukę jak młodszego brata. Chyba tak się rodzeństwa nie traktuje. Powinien go bronić. trwać przy nim. A on go zostawił samego sobie, żeby umarł samotny i niekochany.

Zupa powoli zaczynała się robic chłodna, kiedy Iruka obudził się.

- Witaj, ponownie, Iruś.- powiedział Kakashi widząc jak otwiera oczy.

- Byłeś tu cały czas?

- mhm... i patrz co mam. załatwiłem ci dobre papu.

- Nie jestem głodny.

- Wydaje ci się. No weź. chociaż łyżkę zupki.- zachęcał go.

- Jestem zmęczony.

- Proszę, proszę, proszę. Błagam cię.

- Dobrze, ale musisz mi pomóc usiąść.... Taki słaby. 

Kakashi delikatnie podciągnął go do góry. Oparł o ścianę. Przysunął się bliżej i położył sobie talerz na nogach. Zamieszał łyżką i zbierając co gęściejsze, podał mu. Iruka się naburmuszył, ale pozwolił mu karmić się. Czuł się zbyt słaby, by samemu to zrobić i nie widział większego sensu nawet próbować. Nikogo tu nie było prócz nich, więc mógł mu na to pozwolić. 

W połowie porcji był już tak zmęczony, że oczy same mu się zamknęły i zapadł w kolejną drzemkę. 
Kakashi właśnie nabrał kolejną łyżkę zupy, ale zobaczył, że ten zasnął, więc zrezygnował i odstawił talerz na stolik. Ostrożnie, by go nie zbudzić, położył go na posłaniu. Poprawił mu poduszkę i założył na twarz maskę tlenową. Nie mogąc nic więcej zrobić po prostu siedział przy nim trzymając go za rękę. 

Śmiertelna PieczęćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz