Pooperacyjna

304 38 9
                                    

Tsunade obejrzała rany pod opatrunkami. Obserwowała odczyty na monitorze. Zmieniła opatrunki i powiedziała do lekarzy w maseczkach stojących obok.

- Jest dobrze. Operacja udała się a on dobrze reaguje na leki. Możemy go powoli wybudzać.

- Tak jest.- powiedzieli bez zbędnych wątpliwości i sprzeciwów.

Powoli zaczęli odstawiać leki. Wciąż uważnie monitorowali jego stan. Nie pogarszał się, więc kontynuowali. Po dwóch godzinach zrobił się niespokojny, ale całkiem stabilny w odczytach.
Po trzech, od odstawienia leków, obudził się. Dość gwałtownie. Zerwał się do pozycji siedzącej dysząc ciężko. Zdawał si e jeszcze nie ogarniać co się stało i gdzie jest. Tuż obok pojawiła się Tsunade. Wzrokiem szukał swojego bruneta. Był pewien, że gdzieś tu koczuje.

- Iruka?- zapytał widząc zbliżającą się sylwetkę.

- Nie. Tsunade. Wiesz, co się stało? Gdzie jesteś?

- Gdzie on jest? Był tu. Na pewno.

- Nie było go tu. Nie mogło go tu być. Jesteś na pooperacyjnej. Pamiętasz, co się stało?

- Słyszałem go... Czułem jego dotyk...- wymamrotał.

Jego ciało osłabione utratą krwi i lekami zmusiło go do położenia się. Błądził wzrokiem po suficie. Czuł się już tak bardzo zmęczony. Czy zawsze musi tracić tych, na których zaczynało mu zależeć? Tych, których pokochał? Nie chciał takiego życia. Skoro Iruka faktycznie tam zginął, to Tsunade niepotrzebnie stara się go teraz ratować. Bez jego ukochanego bruneta, który obiecał dać mu szansę, i który powiedział, że chyba też go kocha, dalsze życie nie miało większego sensu. Jeśli zmuszą go do życia to zrezygnuje z bycia jouninem i szkolenia młodych. Woli powrócić do swojej zimnokrwistej, zabójczej wersji. Niech nie wie nikt, co w mym sercu dzieje się. Nie zdradzaj żadnych uczuć. Od teraz tak masz żyć.Bez słów. Bez snów. Jak posłuszna, pusta skorupa.

Nawet nie słyszał czy ona coś do niego mówi. Zrozpaczony i z obolałym sercem zanurzył się w pustą i zdradziecko miękką ciemność. Stracił przytomność i resztki chęci do życia. Nie walczył. Jak im tak bardzo zależy na bezwolnym narzędziu to niech je sobie naprawiają.

- Szybko! Odczyty spadają!- krzyknęła i rzuciła się do komody z lekami.

Podała mu leki bezpośrednio w żyłę. Spojrzała na monitor. Powoli ale nieprzerwanie odczyty unormowywały się. Zatrzymały tuż poniżej środka i nie drgnęły już ani o milimetr wyżej.

- Co się stało?- zapytał z lekarzy.

- Podejrzewam, że to reakcja na tak gwałtowne przebudzenie. Gdyby się nie zerwał, prawdopodobnie by do tego nie doszło. Jego ciało jest za słabe na takie pobudki. Nie mamy wyboru. Wprowadzimy go w śpiączkę i wyprowadzimy. Kolejna pobudka nie powinna się już skończyć czymś takim.- powiedziała rozważając, choć sama niezbyt przekonana.

- Jak rozkażesz. Standardowe leki mamy podać?

- Tak. Dodatkowo podajcie mu jeszcze jednostkę krwi i kroplówkę. Ja muszę wracać do biura. Gdyby coś się działo natychmiast mnie informować.

- Tak jest, Tsunade-sama.- odpowiedzieli chórkiem.

Wyszła z sali wiedząc, że białowłosy jest pod dobrą opieką. Najlepszych lekarzy przy nim zostawiła. Jeśli coś się będzie działo to odpowiednio zareagują a potem najwyżej raport jej przyślą z sytuacji i poczynionych kroków. Tego właśnie po nich oczekiwała. Bardziej niepokoiło zachowanie rannego. Momentalnie osłabł jak tylko usłyszał, że Iruka przy nim nie siedzi. Jego mentalny upór, by się wydobrzeć póki Iruka do niego się nie pofatyguje. To może zaszkodzić. Zwłaszcza, że Iruka przez parę dni będzie musiał zostać w szpitalu pod kroplówką. Był odwodniony, wyczerpany i trochę przećpany, chociaż te leki nie powinny aż tak na niego zadziałać. Raczej nie będzie w stanie tak szybko wstać i pójść koczować przy łóżku Kakashi'ego.

Te rozmyślania przerwała jej najpierw myśl, że powinna w sumie i do niego zajrzeć. Miała złe przeczucia. Zwłaszcza jeśli chodzi o ta krew z żołądka, którą wtedy widziała. Skierowała swoje kroki w stronę sali, gdzie miał leżeć, kiedy pojawił się przed nią skrytobójca.

- Hokage-sama. Wybacz, że przeszkadzam, ale to bardzo pilne.- powiedział klękając przed nią ze spuszczoną głową.

- Ech. Do mojego gabinetu. Nie tu.- warknęła odkładając wizytę na później.

Przecież nie zostawia go bez żadnej opieki. Poinstruowała personel, co ma robić. 

Śmiertelna PieczęćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz