[34] Ogień

918 118 63
                                    




Zamarłam. Moje przypuszczenia właśnie się potwierdziły. Sebastian zaczął wolno podchodzić do swojego brata, nie spuszczając go z oka. Ja nie mogłam się ruszyć, w końcu Przemek nadal trzymał pistolet i w każdej chwili może go wystrzelić. Ostatni raz jak z niego dostałam, przespałam pół dnia.

- Nie sądziłem, że tak bardzo ci zależy na pozycji naszego ojca – zaczął donośnym głosem Sebastian, który był coraz bliżej swojego brata. Ten jedynie wzruszył ramionami.

- Od kiedy odszedłeś nie miał kto ją przejąć – odparł beznamiętnie. – Nie miałem zbytniego wyboru. Tobie było dane to stanowisko – ukłonił się sarkastycznie. – W końcu grupa krwi decyduje.

Grupa krwi znowu gra tą najważniejszą rolę? Tak samo było w przypadku Majki.

- Myślisz, że tego chciałem? Myślisz, że zależało mi na śmierci Marty? – warknął rudowłosy. Przemek mimowolnie ziewnął i wskazał na mnie kciukiem.

- Hej, ty tu sobie urządzasz pogaduszki, a panna na ciebie czeka?

Stał odwrócony do mnie tyłem. Wyczułam, że była szansa. Delikatnie i jak najbardziej dyskretnie, próbowałam wyjąć broń z torby. Zagryzłam wargę i nie zaglądałam do środka. Nie mogłam spuścić go z oczu.

Gdy już moja dłoń znalazła się w środku, Przemek gwałtownie obrócił się w moją stronę i wycelował we mnie broń. Otworzyłam szerzej oczy. Nie zdążyłam nawet mrugnąć, gdy pociągnął za spust. Gdy nabój trafił w moją nogę, syknęłam i upadłam na podłogę. Jednak nie zasnęłam, jak się obawiałam. Po prostu...

Nie czułam lewej nogi.

Z przerażeniem spojrzałam w stronę Przemka, który uśmiechał się szeroko i poprawił okulary. Mój wzrok przeniósł się na Sebastiana, który próbował wystrzelić w napastnika. Jego broń się zablokowała.

- Jasna cholera – syknęłam pod nosem i zaczęłam gorączkowo wygrzebywać pistolet. Jednak jego brat był szybszy – podbiegł do mnie z prędkością światła i uderzył mnie nogą w twarz. Poleciałam bokiem na białą ścianę i odbiłam się od niej, po czym upadłam z powrotem na ziemię. Przemek położył nogę na mojej głowie i docisnął mnie do podłogi. Policzek mocno do niej przyległ, a zęby mocno i boleśnie wbijały się w niego.

Przemek chwilę na mnie patrzył z politowaniem, jednak później jego wzrok przeniósł się na Sebastiana, który siłował się z pistoletem. Jego brat swój postanowił wycelować w chłopaka.

- Nie mam czasu na zabawę. Są rzeczy ważne i ważniejsze – mruknął. – Ale miło było cię zobaczyć na chwilę – zachichotał i gdy już miał wystrzelić...

- Zakrywaj usta! – usłyszałam krzyk tuż za nami. Przemek, mocno zdezorientowany, obrócił się w jego stronę. Zauważyłam, jak Sebastian zakłada czarną maskę. Od razu zrobiłam to samo.

Nagle na korytarzu znalazła się masa jasnoniebieskiego dymu. Z tego, co zapamiętałam na treningach, był to dym usypiający. Mimo że moje usta i nos kryły się pod maską, wstrzymałam oddech, bojąc się, że mogłabym niechcący uciąć sobie drzemkę.

Ktoś złapał mnie za rękę. Spojrzałam na tę osobę. Była nią Ajskela, która przypatrywała się we mnie z lekko przekrzywioną głową.

- Nie dam rady wstać! – zawołałam, nieco ściszonym głosem. Miałam wrażenie, że usłyszałam ciche westchnięcie ze strony dziewczyny.

- Złap się mnie – poleciła. Byłam lekko zaskoczona, jednak kiwnęłam głową. Objęłam jej szyję. Wtedy ta wsunęła rękę w zgięcie moich nóg i mnie podniosła. Zdziwiło mnie to – dziewczyna zawsze wydawała mi się silniejsza od Aleksji, ale nie aż tak. – Musimy iść kanałem wentylacyjnym – odparła, wolno biegnąc przez korytarz. – Może uda nam się dostać do biblioteki.

361 zasad [WERSJA 2017]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz