[37] Wsparcie

1K 112 220
                                    

- Nie muszę ci się z czegokolwiek tłumaczyć – warknęłam, zaciskając dłonie w pieści. Nastia spojrzała na mnie pobłażliwie.

- Chyba się nie zrozumiałyśmy, koleżanko – odparła i wstała. Zaczęła do mnie wolno podchodzić, ja jednak nie zamierzałam się cofać. Cały czas mierzyłam ją uważnym spojrzeniem. Ta zaś grzebała dłonią w kieszeni bluzy i po chwili wyjęła z niej... małą, szklaną fiolkę w której pływał biały płyn. Nieco zaskoczona, wstrzymałam na chwilę powietrze. - Chętnie zrobię to za ciebie, ale smutno by było gdyby odbiło się to na tobie – uśmiechnęła się kpiąco. Kompletnie nie miałam pojęcia o co jej chodzi. Znowu podniosła fiolkę na wysokość moich oczu. Zmarszczyłam brwi.

- Wiesz co to? - zaczęła machać nią w prawo i lewo. - Rozkruszone tabletki nasenne, a dokładnie cała paczka.

Zamarłam. Miałam bardzo złe przeczucia. Nastia westchnęła z udawaną skruchą.

- Jaka szkoda byłaby, gdyby jej zawartość trafiła do herbaty Sebastiana.

- Słyszysz się?! - prawie krzyknęłam. - Zabijesz go! Naprawdę chcesz się go pozbyć w taki...

- Daję ci wolną rękę – mruknęła znudzona. - Albo sama to wleję. I wszystko upozoruje to tak, że wszyscy będą myśleli, że to ty go zabiłaś. Albo twoja ukochana Aleksja. Ja ich tylko potwierdzę w tym przekonaniu, w końcu jestem liderką – uśmiechnęła się szerzej i przyłożyła fiolkę do ust. Wzdrygnęłam się, a moje serce biło tak mocno, że pierś bolała jak cholera. - Zabiją was, albo wygnają z podziemi – wcisnęła mi buteleczkę do mojej dłoni i wyminęła mnie. - I lepiej, żeby Sebastian nie kręcił się wokół mojej pozycji – syknęła mi do ucha. Stałam jak głupia, wpatrzona w buteleczkę, dopóki nie usłyszałam, jak brunetka wychodzi. Ścisnęłam naczynie w dłoniach, ciężko oddychając.

Miałam mieszane uczucia. W końcu pogodziłam się z Sebastianem, by zrobić to, o co prosiła mnie Nastia. Ale uświadomiłam sobie jedną rzecz – nie mam zamiaru być sługusem dziewczyny, którą szczerze zaczęłam nienawidzić. Zagryzłam wargę.

W końcu podeszłam do łóżka, a fiolkę wcisnęłam pod poduszkę. To coś miało mi przypominać, że i ja i Sebastian możemy stać się ofiarami, jeśli nie spełnię jej żądania. Musiałam tylko wybrać, czy oboje mamy zginąć, czy tylko on.


- Wyglądasz jak siedem nieszczęść – stwierdził Kilian, gdy mnie zobaczył. Przeczesałam rozczochrane włosy dłonią i głośno ziewnęłam. - Kawy? Herbatki?

- Nie, dzięki – odparłam i machnęłam dłonią. Chłopak wzruszył ramionami i poprawił swoją opaskę.

- Dzisiaj zaczynamy przygotowania do AP.

Zmarszczyłam brwi, wlewając sobie wodę do szklanki.

- Już?

- Nastia nie chcę tego odkładać. W końcu styczeń już za trzy miesiące, powoli trzeba robić jakieś plany. Klęska z APW i tak nie była taka... bardzo niszcząca. Nie jest źle. A i właśnie – mimowolnie odwróciłam głowę w jego kierunku. - Nastia prosiła cię o szczegółowy plan na temat naszych dorosłych delikwentów.

Zrobiłam naburmuszoną minę.

- I nie mogła mnie sama o to poprosić? - warknęłam. Ton mojego głosu zabrzmiał ostrzej, niż planowałam, więc Kilian lekko się speszył.

- Coś nie tak? Pokłóciłyście się? - spytał, nieco zaniepokojony. Od razu się uspokoiłam, po czym wyciągnęłam cytrynę z lodówki.

- Sorka. Nie, nie. Po prostu... nie LUBIĘ jak ktoś się wyręcza innymi – mruknęłam, wyciskając sok z owocu. Patrzył na mnie chwilę podejrzliwie, jednak zaraz potem wzruszył ramionami. Gdy mieszałam łyżeczką w wodzie, zaczęłam rozmyślać nad KOLEJNĄ prośbą Nastii. „Muszę sobie przypomnieć wszystkich dorosłych, których znam i nadużywają swojej władzy..." przeszło mi przez myśl. Ścisnęłam mocniej szklankę, po czym upiłam spory łyk. Mimo że wycisnęłam dużo cytryny, to i tak poczułam większy posmak wody. Otarłam kąciki ust oraz zwilżone wargi.

361 zasad [WERSJA 2017]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz