[46] Gwiazdy

998 110 185
                                    

Podczas śniadania nie spuszczałam wzroku z Majki. Czujnie obserwowałam jej każdy ruch, każdą zmianie wyrazu twarzy, każdy gest. Nie mogłam zapomnieć o kartce Nastii, gdzie wypisane było imię różowowłosej.

Wiedziałam, że Sebastian i Maja za sobą nie przepadają, ale w życiu nie pomyślałabym, że dziewczyna posunie się do tego, by skłonić Nastię do pozbycia się go. A może wmieszanie w to mnie również było jej pomysłem?

Zerknęłam na Nastię, która piła sok pomarańczowy, wbijając wzrok w okrągły stół. Przez chwilę jej spojrzenie przesunęło się na mnie, jednak zaraz znowu powróciło do wgapiania się w biały mebel.

Nadal nikt nie wspomniał o dzienniku, a ja całkiem o nim zapomniałam. Liczyło się tylko dla mnie to, że Maja była wplątana w ten cały chory proces pozbycia się rudowłosego. Czyżby jej winą było to, że chłopak gwałtownie źle się czuł? Potrząsnęłam głową, by odsunąć od siebie tę myśl.

- Dopóki Sebastian leży – zaczęła Nastia. - Nie będzie Narady, którą znowu chciałam przywrócić. Wiem co wam obiecałam, ale musimy podyskutować na temat dziennika i powiązać ze sobą niektóre fakty. Nie możemy tego odkładać. Wybaczcie – odparła przepraszającym tonem. Iwan wzruszył ramionami.

- I tak nie powinnaś wznosić Narady. I tak nie mamy co robić – bąknął. Ariel spojrzał na niego markotnie.

- Bez przesady, też nie będziemy snuć teorii spiskowych nad NICZYM. Zawsze na Naradach mamy jakiś cel i temat do zrealizowania, ale gdyby dziennika nie było, to niby nad czym mielibyśmy pracować?

Iwan już otwierał usta, by coś dodać, jednak Nastia rzuciła mu ostrzegawcze spojrzenie. Ja ponownie na nią spojrzałam. Ta jednak nie postanowiła zaszczycić mnie wzrokiem.

- Hej, chcesz dokładki? - znajomy głos i ciepła dłoń, która spoczęła na moim nagim ramieniu, sprawili, że od razu powróciłam do rzeczywistości. Nieco przestraszona, odwróciłam głowę, by spojrzeć w zatroskaną Majkę.

Zatroskaną? Gdzieś bardzo głęboko zakorzeniła mi się myśl, że dziewczyna to robi wszystko na pokaz. Że to wszystko maska, a ona tak naprawdę jest kimś innym. Przez te przeczucie poczułam ciarki, rozchodzące się po całym ciele.

- N-nie – powiedziałam cicho, zacinając się. Dziewczyna w końcu wzięła rękę z mojego ciała, a ja miałam ochotę odetchnąć z ulgą. Kilian zauważył, że coś jest nie tak i nachylił się w moją stronę.

- Wszystko w porządku? Zbladłaś, robaczku – mruknął. Machnęłam dłonią, uśmiechając się pogodnie.

- Nie, po prostu źle spałam – odparłam. Kilian skinął głową, jakby usatysfakcjonowany tą odpowiedzią. Postanowiłam się odważyć i spojrzałam w stronę różowowłosej.

- Kto zaniesie Sebastianowi śniadanie? - zwróciłam się do Majki, powoli mieszając łyżeczką w herbatce. Odwróciła głowę w moim kierunku i uśmiechnęła się.

- Dobrze się wczoraj spisałaś, ale dzisiaj ja mogę to zrobić.

Coś sprawiło, że gwałtownie upuściłam łyżeczkę, która odbiła się od stołu, niczym piłka i wydała z siebie głuchy łomot. „Nie pozwól jej, nie pozwól jej..." powtarzałam sobie uparcie.

Natychmiast wstałam, podpierając się wyprostowanymi rękami. Niektórzy spojrzeli na mnie z wyraźnym zdziwieniem.

- Nie, nie, żaden problem, mogę sama to zrobić. I tak muszę z nim porozmawiać – powiedziałam, gorączkowym tonem. Dziewczyna zamrugała kilka razy, niezwykle zaskoczona. Jednak później zachichotała pod nosem.

- Jasne, skoro nalegasz.

„Na nic nie nalegam" pomyślałam ponuro, ponownie siadając na krzesło. Ostatni raz spojrzałam w stronę Nastii, która rzuciła mi ukradkowe spojrzenie, mówiące „dobra robota".

361 zasad [WERSJA 2017]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz