Miesiące mijały. Całe dnie poświęcaliśmy albo treningom, albo przygotowaniami do APW. Pierwsze dni były cholernie trudne – kompletnie nie radziłam sobie podczas nauki strzelaniny, celowałam wszędzie, ale nie w tarcze (która została zrobiona z tej dla rzutek). Poza tym nie mogłam wytrzymać złośliwych docinek ze strony Sebastiana. O dziwo, z pomocą przyszedł Ariel. Zaproponował mi, że w nocy możemy razem poćwiczyć. Na początku wizja ćwiczeń sam na sam z Arielem nie była zbyt przyjemna. Jednak później okazało się, że chłopak nie był taki zły, jak mi się wydawało. Oczywiście, dogadywał mi, podobnie jak Sebastian, ale o wiele „przyjemniej".
Dzięki niemu szło mi coraz lepiej. Umiałam skupić się na celu, zachować przy tym dyskrecję i nie potykałam się o własne nogi. Radziłam sobie nawet lepiej, niż Aleksja.
Podczas tych miesięcy zauważyłam, jak Irina i Ariel przestali być tak bardzo... kochliwi wobec siebie. Co więcej, czarnowłosa strasznie kręciła się koło Iwana, a ten przestał być taki chłodny, jaki jest dla nas. To było widać na kilometr – nawet Ariel byłby w stanie to zauważyć, gdyby tylko chciał. Ja jednak postanowiłam się w to nie wtrącać.
Nadal dusiłam w sobie informację na temat znalezionych przeze mnie kartek i listów. Czułam, że nie powinnam tego pokazywać nikomu. Mimo że w kartonie było wiele innych papierów, nie zaglądałam do nich. Musiałam się poważnie zastanowić, co zrobić. Miałam wrażenie, że Nastia i tak je znalazła – w końcu przeszukała całą bibliotekę, jak sama mówiła.
- Zmęczona? – zawołał Ariel, trzymając dwie szklanki. Potrząsnęłam głową.
- Coś ty. Na początku może tak, ale teraz... Dzięki – odparłam, gdy podał mi sok. Usiadł obok mnie, a jego nogi zawisły, prawie dotykając wody, która znajdowała się w basenie. Wbił w nią wzrok, mrużąc oczy. Była noc, więc jedyne oświetlenie dawały światełka z basenu. Dawały lekką poświatę na twarz Ariela, który myślał nad czymś, w wielkim skupieniu.
Przez wszystkie treningi nie rozmawialiśmy o naszych prywatnych sprawach, mimo że wiele pytań pojawiało się w mojej głowie. Najbardziej intrygowała mnie jedna rzecz – dlaczego miał tak chłodne relacje z Kilianem?
- Szczerze – zaczął, bawiąc się szklanką. – myślałem na początku, że pozabijasz się o własne nogi. I to, że nie zawsze trafiasz do celu, to nie jest powód do wstydu. Wiesz, strzelanie z pistoletu jest cholernie trudne, chociaż jest o wiele szybszy, niż karabin. Nawet taki idiota jak Sebastian nie zawsze trafia w miejsce, które wziął sobie za cel – poklepał mnie po plecach. Zrobiłam nieco naburmuszoną minę.
- To nie było miłe – uderzyłam go lekko w bark. Uśmiechnął się delikatnie. Wzięłam łyk soku i przetarłam zmęczone oczy.
- To pytanie męczy mnie, od kiedy zacząłeś mnie trenować. Dlaczego właśnie podjąłeś taką decyzje? – spytałam i podparłam się na dłoniach, patrząc na chłopaka, jak dziecko, które pyta, dlaczego niebo jest niebieskie. Wzruszył ramionami.
- Chyba dbam o ciebie lepiej, niż inni. Słyszałem, że wpuścili cię na grubą akcje, bez żadnego doświadczenia. Nie dość, że narażałaś własne życie, to jeszcze ich. To było dosyć niemądre, nie? – zerknął na mnie. – Jeszcze rozumiem, że Nastia tego nie przemyślała, jest młodziutka. Ale Iwan? – westchnął. Spuściłam głowę, gapiąc się na kafelki. Miał całkowitą rację, tyle że ja też zawiniłam. Nie zareagowałam kompletnie, tylko pozwoliłam im wpuścić się na głęboką wodę. Jakbym sama się o to prosiła.
Wstałam, a do ręki wzięłam szklankę. Jej pozostałą zawartość wypiłam duszkiem, po czym głośno ziewnęłam.
- Spadam spać, jestem wykończona – odparłam. Zachichotał.
CZYTASZ
361 zasad [WERSJA 2017]
Science Fiction01.01.3001, godzina 12:55 Mija właśnie trzysta sześćdziesiąt lat od zakończenia trzeciej wojny światowej. Dokładnie w 2641 roku, Polska poszerzyła swoje granice do siedmiu milionów kilometrów kwadratowych i postawiła mur. Poza tym murem są jedynie w...