eighteen

1K 151 0
                                    

Szesnaście. Tyle lat miał Jimin, kiedy postanowił wyjechać w czasie roku szkolnego. Nie nazywał tego ucieczką, a bardziej krótkimi wakacjami.

Co prawda, chłopak był wtedy przewodniczącym i starał się pokazywać z jak najlepszej strony, ale nie mógł wytrzymać.

Przez kilka tygodni czuł się jak duszony. Przyznał, że sam nie wiedział dlaczego. Choć miał wielu przyjaciół w szkole, czuł się samotny.

Przez kilka dni nie wracał do domu, a jego miejsce pobytu nawet jemu było nieznane. Kiedy zobaczył najbliższy peron, postanowił pojechać do dziadka. Wiedział, że ten na pewno już wie o tym, iż uciekł, ale on zawsze mu pomagał.

Nie mama ani nie przyjaciele zawsze mu pomagali. Był to jego dziadek z małego miasteczka do którego dzwonił zawsze, gdy miał problem. To była jego pierwsza najbliższa osoba.

Była północ, kiedy pukał do drzwi i słyszał szczekające psy z podwórka obok. Nikt mu nie otwierał, więc postanowił usiąść i czekać. Po godzinie czekania zasnął.

— Jimin? — usłyszał, a po chwili otworzył oczy i zobaczył dziadka, który zasłonił mu słońce za, co w myślach podziękował.

— Przyjechałem do ciebie. Proszę, nie odsyłaj mnie, chociaż dzisiaj — powiedział z uśmiechem, po czym przytulił mężczyznę.

Rozmawiali bardzo długo, a Jimin uśmiechnął się i wytłumaczył dziadkowi, że musi iść do Yoongiego. On wiedział. Chłopak powiedział mu w poprzednie lato, kiedy mężczyzna zmartwił się tym, że chłopak wrócił tak późno.

To była najtrudniejsza i najdziwniejsza rozmowa jaką kiedykolwiek przeprowadził szesnastolatek. Był zdziwiony, kiedy jego dziadek zaczął opowiadać, że istnieje legenda o chłopcu, który został duchem. Dzień później wyjechał i nie mówił nic o tym przyjacielowi. Szczerze, wolał, aby ten nie wiedział.

Z duchem umówiłem się tak, że jeśli nastolatek przyjedzie wcześniej lub przyjedzie w inne dni, aby czekał na polanie, bo ten codziennie w południe tam przychodzi.

Park usiadł i zaczął robić wianek z kwiatów. Niemalże podskoczył, kiedy kilka kwiatów została dosłownie rzuconych na jego nogi. Spojrzał w górę i zauważył Yoongiego z uśmiechem. Był szczęśliwy, że mógł go zobaczyć, bo ten zdjął maskę.

— Zrób też dla mnie — powiedział, a chłopak kiwnął głową.

— Znowu urosłem. Myślę, że teraz jesteśmy tego samego wzrostu, staruchu — zaśmiał się, a duch od razu wstał i czekał aż ten również to zrobi.

— Mówiłem — uśmiechnął się, po czym usiadł i zaczął oddzielać kwiaty od trawy.

— Ile masz już lat? — Szepnął, a Park spojrzał w niebo i zaczął się zastanawiać, co spowodowało, że starszy się zaśmiał.

— Szesnaście. Jezu, znamy się już dziesięć lat. Tyle czasu na faceta w masce, kto by pomyślał?

Dla obu były to dobre, ale i trudne lata. Obaj znaleźli prawdziwego przyjaciela, ale i obaj cierpieli z powodu czegoś, czego nie dało się zmienić.

touch • pjm x myg ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz