Dwóch kapitanów. Dwóch zawodników o tym samym numerze. W zeszłym roku, gdy się spotkali, nie pełnili obecnej funkcji. Obaj pomocnicy lub napastnicy. Mają dłuższe włosy.
O kim mowa?
Szarowłosy wracał ze szkoły. Wszedł do domu.
-- Ohāyo! - krzyknął.
-- Paniczu Takuto, list do panicza - kamerdyner wręczył fioletową kopertę. Adresat był napisany białym atramentem. Shindou doskonale wiedział od kogo on jest.
-- Arigato - ukłonił się i pobiegł schodami do swojego pokoju. Wszedł. Zamknął drzwi. Na klucz. Chciał być sam przy otwieraniu listu. Rzucił torbę w kąt. Usiadł na łóżku. Powąchał... Ten zapach... Taki znał i pamiętał. Zapach lawendy. Od tego pamiętnego dnia lawenda, już chyba na zawsze, będzie przypominać te miłe chwile. Naderwał brzeg koperty. W środku znajdowała się fioletowa kartka złożona ma cztery części. Rozłożył go. Strona była zapisana białym atramentem. Shindou zaczął czytaćDrogi Shindou!
Mam nadzieję, że dobrze się czujesz. Co ciekawego słychać u Ciebie? Coś się zmieniło?
Wstęp wyszedł mi w miarę dobrze? Mam taką nadzieję. A teraz przejdę do sendna listu.
Nie mogłem się doczekać! Po prostu musiałem napisać. Mój umysł chyba by eksplodował!
Nasze spotkanie na szczycie było czymś nadzwyczajnym! Nigdy nie przeżyłem czegoś takiego! Od tego czasu nie przestaję o tym myśleć. Mogłem Cię dotknąć. Dotykałem miejsc nieodkrytych przez nikogo. Na same wspomnienie robi mi się gorąco.Shindou przerwał na chwilę czytanie. Wziął wdech i wydech. Wspomnienia tego wydarzenia wywołały niemały kłopot dla kapitana. Głębokie oddychanie nie dawało rezultatu. Zaczął myśleć o słodkich pieskach, dziurze ozonowej, matematyce. Uff. Trochę się uspokoił. Wziął list do ręki. Znów zaczął czytać.
Twoje usta na mojej klatce piersiowej. Sprawiłeś, że motyle, które zamieszkiwały mój brzuch, zmieniły się w dinozaury. Twój gorący język lizał moją szyję. Tak delikatnie a zarazem agresywnie. To był pierwszy raz, ale chyba nie Twój. Wiedziałeś dokładnie co i jak. Mimo tego partnerowałeś mi w dojściu do kulminacyjnego punktu. Na samą myśl o Twoich ustach, tak delikatnych i czułych, moje libido skacze jak oszalałe i pragnie wyładowania. Najlepiej w Twoich objęciach.
Shindou musiał znowu przerwać. Problem znów urósł. Zwykłe odrzucenie niewygodnych myśli nic nie dawało. Wsadził list do koperty. Włożył do szuflady. Poszedł do łazienki. Rozebrał się. Wszedł pod prysznic. Kochał gorącą wodę, lecz na taki problem najlepsza była zimna. Lodowate krople wody spadały na kark chłopaka. Był rozpalony. Niby nie miał kontaktu z nikim od dłuższego czasu, wyładowywał się podczas treningów, uspokajał się podczas gry na fortepianie, lecz jeden list opisujący dawne zdarzenie, jeszcze tak, jak przeżywał je jego przyjaciel, powodowało niewygodny stan. Czasami rozmyślał nad tym w nocy. Szybko musiał ,,pomagać“ sobie. Teraz kryształowe krople zimnej wody spadały na rozpalone ciało zawodnika Raimona. Strumień chłodu spływał po jego kręgosłupie. Lepiej. Wyszedł. Uff. Ubrał się. Wyszedł. Usiadł na łóżku. Wyciągnął list.
Cicho proszę. Chcę zataczać palcami kółeczka na Twojej gładkiej skórze. Chcę jęczeć w Twoje usta.
Shindou! Nie wytrzymam dłużej! Zaraz eksploduję! Oszaleję! Proszę o jedno. Zrób to dla mnie. Wiem, że to trudne, ale sam mówiłeś, że tak nie powinniśmy. Dla nas świat nie istnieje. Istniejemy tylko my.
Z wyrazami miłości i pożądania!
Twój...Nagle ktoś zapukał do drzwi.
-- Paniczu? - przyjazny głos kamerdynera zabrzmiał zza drzwi. Shindou zerwał się z łóżka. Dopadł do drzwi i otworzył je.
-- Tak? - spytał.
-- Paniczu, przyszedł do panicza, panicz Kishibe - powiedział kamerdyner.
-- Kishibe-san?!? - zdziwił się.
-- Ohāyo, Shindou! - zza pleców starszego pana wyłonił się fioletowowłosy.
-- Ohāyo! - uśmiechnął się chłopak - Dziękuję - wpóścił przyjaciela do pokoju. Zamknął drzwi. Kishibe usiadł na łóżku. Dostrzegł fioletową kopertę.
-- Widzę, że przeczytałeś mój list - rzekł Taiga.
-- Tak - Shindou zamknął drzwi na klucz - Jeszcze jestem w trakcie.
-- W tarkcie? To doidź do końca - Kishibe poklepał miejsce obok siebie. Takuto usiadł obok gościa. Wziął list do ręki.
CZYTASZ
Inazuma Eleven : One-shot i nie tylko
FanfictionNie będzie końca świata, bo w Tokio jest już jutro... - Lemon. Kolorowe anime z czasów dzieciństwa powróciło. Jeden impuls spowodował niespotykaną lawinę. Czyżby nadchodził koniec świata? Nie. To tylko historie ciekawych bohaterów...