KARIYA MASAKI X KIRINO RANMARU
Napięcie jakie między nimi narastało mogłoby wybuchnąć niczym bomba atomowa. Czasami sprzeczki na treningach podnosiły ciśnienie. Shindou załamywał ręce. Nie miał już sił upominać, uspokajać i godzić ich. Machał tylko ręką i mówił ,,Mam ich dość“. Kariya lubił denerwować Kirino, zaś Ranmaru ukazywać swoją wyższość nad Masaki.
Dzisiejszy trening minął spokojnie. Za spokojnie. Nawet w szatni nie było cienia zaczepki. Wszyscy byli przeszczęśliwi. Cisza. Spokój. Nareszcie! W szatni zostali tylko wrogowie. Kirino pakował swoje rzeczy do torby, Kariya zapinał koszulę.
- Dzisiaj nie było jeszcze źle - rzekł Masaki.
- Yhym - potwierdził Ranmaru.
- Chociaż i tak byłeś najsłabszy - dogryzł! Nie wytrzymał! A tak było pięknie. *narrator rozpacza*
- Nie wytrzymasz dnia bez dokuczenia mi? - spytał Kirino, podchodząc od tyłu do Kariyi.
- Wiesz, że to uwielbiam - mruknął Masaki. Ranmaru objął go i szepnął.
- Kocham Cię.
- Kirino-san... - zdziwił się niebieskowłosy.
- Twoje obelgi nie działają już na mnie - mamrotał różowowłosy do jego ucha.
- Co? - wyrwał się z jego objęć. Obrócił się - To co ja będę robić?
- Będziesz mój, a ja znajdę Ci coś do roboty - złączył ich usta.^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Buhaha! To znowu ja! One-shot taki... Eeemm... Szału nie ma... *w myślach -FATALNY!!!* Początek jest ok. Reszta... do momentu... potem coś padło... Oh! Tak czy owak, dziękuję za przeczytanie. Jestem wdzięczna, że mimo mojej chwilowej utracie talentu do pisania one-shotów, jesteście tu ze mną.
Dziękuję!P. S.
Może ktoś by chciał ze mną stworzyć takie mini opowiadanko (one-shot)? Albo zainspirować? Zmotywować? Ktoś chęyny? Nie? Tak myślałam...Dziękuję!
CZYTASZ
Inazuma Eleven : One-shot i nie tylko
Fiksi PenggemarNie będzie końca świata, bo w Tokio jest już jutro... - Lemon. Kolorowe anime z czasów dzieciństwa powróciło. Jeden impuls spowodował niespotykaną lawinę. Czyżby nadchodził koniec świata? Nie. To tylko historie ciekawych bohaterów...