Dedykacja dla SaraWrzos i _Shindou_Takuto_.
,,Każdy Kirino potrzebuje swojego Shindou“ - dwaj nierozłączni przyjaciele.
Jak doszło do połączenia dwóch dusz?
Otóż...
Pani Shindou siedziała w poczekalni do pani doktor. Mały Takuto miał wysoką gorączkę od dwóch dni. Maluszek był rozpalony. Ciężko oddychał. Nagle drzwi się otworzyły. Z gabinetu wyszła blondwłosa kobieta w fartuchu.
-- Zapraszam panią - powiedziała. Pani Shindou z synkiem weszła za nią. Gabinet był sterylnie biały, lecz na jednej ze ścian znajdowały się naklejki. Chyba tysiące. Był tam mały różowowłosy chłopczyk. Mógł być w wieku Takuto. Siedział na łóżku lekarskim.
-- Ranmaru, zejdź stamtąd! - powiedziała kobieta w fartuchu. Zwróciła się do pani Shindou - Przepraszam najmocniej, mąż jest w pracy i nie miałam go z kim zostawić.
-- Rozumiem - odpowiedziała brązowowłosa kobieta. Takuto nie musiał zostawać w domu sam. Zawsze była służba.
-- Witaj maluszku - doktor zwróciła się do małego Shindou - Jak masz na imię?
-- Takuto - odpowiedziała matka pacjenta.
-- Ranmaru - doktor przywołała synka - Zobacz to Takuto.
-- Cześć! - różowowłosy wyciągnął rękę w stronę nowego kolegi. Malutki Shindou bał się obcych. Nie odwzajemnił gestu.
-- Pokaż mu naklejki - pani doktor pogłaskała synka po głowie.
-- Takuto idź - powiedziała pani Shindou. Chłopczyk niechętnie poszedł za kolegą.
-- Niech pani usiądzie - poleciła pani Kirino - Co jest Takuto?
-- Ma gorączkę od dwóch dni. Nie można jej zbić - wyjaśniła.
-- Aha. Czy syn wcześniej chorował na przykład na ospę, różyczkę?
-- Nie.
-- Po narodzeniu nie miał żółtaczki?
-- Nie.
-- Takuto - pani doktor podeszła do niego - Zbadamy Cię - zaczęła osłuchiwać i badać pacjenta. Ranmaru przyglądał się temu.
-- I co, pani doktor? - spytała matka.
-- Grypa - westchnęła - Zapiszę lekki za trzy dni zapraszam do kontroli - kobieta wypisała receptę. Takuto patrzył na Ranmaru. Pierwszy raz widział chłopca o różowych włoskach w dwóch kitkach.
-- Takuto chodź - zawołała pani Shindou. Szarowłosy chłopiec pobiegł do niej.
-- Cześć! - powiedział różowowłosy. Mały pacjent spojrzał na niego. Uśmiechnął się .
-- Pa, pa! - chwycił mamę za rękę i wyszedł.Następne spotkanie było inne...
Mały Kirino kopał piłkę na trawniku przed domem. Kopnął ją trochę za mocno. Poturlała się na chodnik. Pani Shindou wyprosiła o adres do doktor Kirino. Szła właśnie ulicą z synkiem. Piłka akurat potoczyła się pod nogi Shindou. Dwie małe kitki wesoło podskakiwały za biało-czarnym przedmiotem. Shindou chwycił ją do rączek.
-- Proszę - podał ją koledze.
-- Dzięki - niebieskie oczka były bardzo wesolutkie.
-- Jest mama? - spytała pani Shindou, przypominając sobie małego synka pani doktor.
-- Tak - chłopak zaprowadził ich do domu. Gdy weszli, zawołał - Mamo! Pani Shindou przyszła!
-- Dzień dobry - kobieta wyszła - Zapraszam.
Po kilku minutach Takuto wyszedł. Ranmaru siedział przed drzwiami.
-- I co? - spytał mały różowowłosy.
-- Jestem zdrowy - odpowiedział. Patrzyli na siebie przez chwilę.
-- Zagramy? - spytał Kirino.
-- Ale ja nie umiem - odpowiedział Shindou.
-- Chodź. Nauczę Cię - Ranmaru wyciągnął rękę do Takuto. Tym razem odwzajemnił gest.
-- Proszę się nie martwić - powiedziała doktor - Niech je dużo owoców i warzyw, oraz niech przebywa na świeżym powietrzu.
-- Dobrze, dobrze - potwierdziła pani Shindou. Kobiety wyszły.
-- Ranmaru? - zawołała pani Kirino.
-- Mamo, mamo, mamo! - przybiegł różowowłosy chłopczyk - Wiesz, nauczyłem Shindou grać w piłkę! Jest lepszy ode mnie!
Kobiety wyszły na dwór. Shindou i Kirino bawili się w najlepsze.
-- Takuto, chodź, idziemy do domu - zawołała jego mama.
-- Maaamooo, mogę zostać jeszcze chwilę? - spytał uroczo.
-- Możesz - powiedziała pani doktor. Chłopcy dalej bawili się.Tak oto zaczęła się wielka przyjaźń i wspólna pasja.
Heh... Dlaczego powstał ten shot? -> Przeglądałam profil _Shindou_Takuto_ i znalazłam to (przepraszam, że to cytuję):
,,Każdy Kirino potrzebuje Shindou“ - to zdanie natchnęło mnie do stworzenia tej krótkiej wizji ich pierwszego spotkania.
Przepraszam, może nie chciałyście.Dziękuję!
CZYTASZ
Inazuma Eleven : One-shot i nie tylko
ФанфікиNie będzie końca świata, bo w Tokio jest już jutro... - Lemon. Kolorowe anime z czasów dzieciństwa powróciło. Jeden impuls spowodował niespotykaną lawinę. Czyżby nadchodził koniec świata? Nie. To tylko historie ciekawych bohaterów...