Prolog

10.4K 580 65
                                    

Lance przeklął pod nosem i jeszcze raz spojrzał na zegar.
Westchnął boleśnie i leniwie poprawił siad, po czym spakował książki od angielskiego do plecaka.
Siedział tutaj już dobre pół godziny.
Zwykle spóźniał się na lekcje, ale wyjątkowo dzisiaj, dzięki swojej kochanej mamie, wylądował w szkole godzinę przed dzwonkiem.
W placówce kręciła się jedynie starsza już sprzątaczka, mijając go kilka razy ze szczotką w ręce.
Poza tym siedział zupełnie sam.
Pocieszał go jedynie fakt, że niedługo miał tu się zjawić jego najlepszy przyjaciel z dzieciństwa - Hunk.
Kilka minut ciągnęło się niemiłosiernie długo.
Latynos wiercił się i co chwilę patrzył na zegar.
Kiedy był bliski załamania, drzwi otworzyły się, a Lance uśmiechnął się.
Do środka wszedł odrobinę niższy od niego brunet. Widać było, że lubił pojeść, jednak dobrze maskowała go czarna bluza.
Chłopak obejrzał się i pomachał do przyjaciela.
- Cześć. - westchnął męczeńsko brunet.
- Hej. - Hunk usiadł obok i poklepał chłopaka po plecach.. - Długo tutaj siedzisz?
- Jakieś pół godziny.
Szatyn skrzywił się.
- Przynajmniej odrobiłem angielski.
Przyjaciel pokręcił głową i wyjął jakieś dziwne urządzenie z plecaka.
Latynos zmarszczył brwi.
- Co to?
- Rover. - przekręcił kilka mechanizmów.
- Dużo mi to mówi, stary.
- Robot Pidge. Poprosiła mnie, żebym sprawdził bezpieczniki.
- Pidge, tak? - chłopak podniósł znacząco brew.
Hunk westchnął ciężko i pokręcił głową.
- To tylko przyjaciółka. Poza tym nie w moim typie.
Lance skrzyżował ręce i pokiwał głową.
- Tak, tak, jasne, przyjaciółka. I tow nie twoim typie. - podkreślił ostatnie zdanie.
- Lance, proszę cię.
- Ja tylko mówię, że może by coś z tego było. No wiesz, oboje lubicie roboty, majsterkowanie i takie tam bzdety...
- Lance, może zajmij się swoim życiem miłosnym, co?
Chłopakowi opadły ramiona i zrezygnowany oparł się o ścianę.
Na całym korytarzu słychać było przestawianie mechanizmów i ciche zamiatanie sprzątaczki. Do szkoły powoli zaczęli schodzić się ludzie, rozmawiając przy tym żywo.
Kubańczyk obrócił głowę w stronę drzwi i wgapiał się w nie, czekając na cud.
Myślał, że będąc z przyjacielem pogadają trochę, jednak najwyraźniej Hunk nie był w nastroju na rozmowę.
Może to przez Pidge? Zakręciła mu w głowie, a biedak nie wiedział co zrobić?
Pokręcił głową.
Za bardzo zajmował się sprawami innych.
Nagle usłyszał otwierające się najbliższe drzwi.
Latynos wychylił się, żeby zobaczyć przybywającą osobę.
Do środka weszła dość wysoka brunetka. Była ubrana na czarno, a przez biodra miała przewiązaną czerwoną bluzę.
Chłopak przyglądał się jej i powoli tracił oddech.
Spojrzała w stronę Lance'a.
Serce Kubańczyka przestało bić.
Miała krótkie włosy, związane w małego kucyka. Kilka kosmyków opadało na jej śnieżnobiałą twarz. Miała pięknie zarysowane kości policzkowe i kształtne, malinowe usta.
Kurczowo trzymała książkę, a plecak miała przewieszony przez jedno ramię.
Po chwili zamrugała oczami, a na jej policzkach pojawił się rumień.
Odwróciła się na pięcie i szybkim krokiem odeszła.
Szatyn nadal wpatrywał się w postać dziewczyny, czując powoli, jak zaczynają go piec policzki.
Pierwszą myślą, jaka przyszła Lancowi do głowy, to to, że szatynka jest nieziemsko piękna. Pomimo że nie wyglądała jak inne dziewczyny w tej szkole.
Może to czyniło ją piękną?
Drugą myślą było to, że nie widział jej jeszcze w tej szkole.
- Lance? Halo?
Przed oczami Lance'a mignęła ręka szatyna.
- Kto to był? - spytał tylko.
- Julia.
- Stary. - chłopak opadł na ścianę, uśmiechając się rozmarzony. - Chyba się zakochałem.
Hunk tylko zmierzył przyjaciela wzrokiem i pokręcił głową.
Miał ochotę coś powiedzieć, ale powstrzymał się. To by zniszczyło cały plan.
Westchnął cicho i przekręcił śrubkę w robocie.
Lance jeszcze nie wiedział, w jakie bagno się pakuje.

| Witam z powrotem!
Od razu powiem, że opowiadanie miało pojawić się dzisiaj wcześniej, ale mój komputer stwierdził, że się zbuntuje i nie odtworzy dokumentu ;-;
W każdym razie, jestem!
Opis tego opowiadania jeszcze trochę podrasuję któregoś dnia, obiecuję.
Rozdziały postaram się wstawiać co tydzień, w sobotę.
A więc, co mogę powiedzieć...
Cieszę się, że wróciłam i mam nadzieję, że to "dzieło" wam się spodoba.
Do zobaczenia za tydzień <3

Romeo i Julia | KlanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz