Rozdział XII

3.8K 416 31
                                    



Po tym zdarzeniu w bibliotece, Keith uznał się za największego idiotę na tej ziemi.
Oczywiście, musiał udawać dziewczynę przed Lance'm i trochę się do niego przybliżyć, ale zupełnie zapomniał o Shay.
Ona o niczym nie wiedziała.
Żadne z nich nie odezwało się do siebie od wyjścia z biblioteki.
Chłopak miał ochotę o tym porozmawiać, ale... bał się.
Jak zareaguje na to wszystko?
- Słuchaj... - dziewczyna przerwała ciszę. – To, co się stało w bibliotece... mam na myśli to, co zrobiłeś...
Keith nie odezwał się słowem, dając jej znak, żeby mówiła dalej.
- Chodzi mi o to, że jeżeli jesteś z Lance'm, to w porządku. Nie mam nic do homoseksualistów.
- Shay, to nie tak. Nie jesteśmy razem. To jest... to jest skomplikowane.
Dziewczyna zatrzymała się.
- Jesteś w nim zakochany?
Koreańczyk również przystanął.
Co ma jej odpowiedzieć?
Nie, to tylko taki żart. Wybrali mnie, żebym poigrał z czyimiś emocjami, bo mam przezwisko Julia i trudno rozpoznać, że jestem chłopakiem.
A może powiedzieć jej tak, żeby zachować pozory?
Wtedy będzie mógł swobodnie spędzać czas z Lance'm, a ona nie będzie niczego podejrzewać?
Keith przełknął ślinę.
- T-tak. Chyba.
Shay uśmiechnęła się.
- No cóż, może nie jestem za dobrą swatką, ale postaram ci się pomóc.
- Nie musisz. Nie rób sobie kłopotu.
- Nie przejmuj się. Poza tym chciałabym, żebyś mi w czymś pomógł.
-O co chodzi?
Dziewczyna odchrząknęła i zaczerwieniła się.
- Wiesz może coś na temat Hunka? Nie wiem, na przykład co lubi albo czy ma dziewczynę czy coś?
Tym razem Keith się uśmiechnął.
-Mogę się dowiedzieć.
Shay zaśmiała się.
- Idziemy? –zaproponował chłopak, a dziewczyna energicznie pokiwała głową i ruszyli razem do klasy.
Nawet nie zauważyli, że ktoś stał pod ścianą i podsłuchiwał.
Dziewczyna uśmiechnęła się złośliwie, a jej błękitne oczy zaświeciły się z ekscytacji.
***
W szkole zabrzmiał dzwonek.
Uczniowie klasy pierwszej poderwali się jednocześnie.
- Przeczytajcie kolejny temat na jutro! – krzyknęła jeszcze nauczycielka do wychodzących.– Lance, zostaniesz na chwilkę?
Latynos wymienił z Hunkiem zaniepokojone spojrzenia.
- Tak, jasne. – odpowiedział, pakując się do końca.
Podszedł do biurka, zakładając plecak na jedno ramię.
Kiedy jego przyjaciel wyszedł z klasy, wychowawczyni uśmiechnęła się.
- Nie wiem, co w ciebie wstąpiło Lance, ale to jest niesamowite. – wychowawczyni podsunęła mu kartkę.
Chłopak podniósł ją.
Jego kartkówka. Natychmiast spojrzał na ocenę i o mało nie przewrócił się z wrażenia.
Dostał 5-.
Spojrzał zaskoczony na nauczycielkę.
Ona zaśmiała się.
- Twoja mina jest bezcenna.
Latynos otrząsnął się i uśmiechnął.
- Chodzisz na jakieś korepetycje?
- Nie, koleżanka mi to wytłumaczyła, a ja trochę poćwiczyłem i...
- Powiedz jej, że odwaliła kawał dobrej roboty.
- Dobrze, powiem jej. – powiedział Lance, odkładając swoją pracę. – Dziękuję.
- Zmykaj już. Do zobaczenia jutro.
- Do widzenia!
Kiedy szatyn wyszedł z klasy, odtańczył swój taniec zwycięstwa.
Hunk przyjrzał mu się z rozbawieniem.
- I jak?
- Piąteczka!
- Nie no, Lance. Jestem z ciebie dumny. Dobra robota.
- Dzięki. Teraz muszę znaleźć Julię...
- Po co?
- Chcę jej podziękować.
- Hm, chyba widziałem ją jak wychodziła ze szkoły. Jak się pospieszysz, to zdążysz.
- Dzięki, stary!– Lance natychmiast pobiegł na dół.
Musiał zdążyć. Musiał z nią porozmawiać.
***
- Julia!
Keith zatrzymał się.
Ktoś go wołał?
Odwrócił się i zobaczył biegnącego w jego stronę Lance'a.
Poczekał na niego chwilę.
- No co tam? – zapytał, przyglądając się coraz bardziej uśmiechniętemu Latynosowi.
Zamiast odpowiedzieć, Kubańczyk zrobił coś, czego brunet się nie spodziewał.
Przyciągnął do siebie chłopaka, zamykając go w uścisku.
- Jesteś najlepszą dziewczyną pod słońcem, wiesz? – powiedział Latynos cicho.
Keith nadal stał lekko zaskoczony.
- Czym zasłużyłam na takie miano? – spytał brunet, odwzajemniając czułość.
Lance odsunął się i uśmiechnął.
- Cóż, dostałem swoją kartkówkę...
- I?
- Piątka! Z minusem co prawda, ale piątka! Po raz pierwszy w mojej szkolnej karierze! To jakiś cud!
Brunet zaśmiał się.
- No, gratuluję.
- A to wszystko twoja zasługa.
- Nie no, musiałeś tę kartkówkę napisać, więc toteż twoja zasługa.
- Ale to ty mi wytłumaczyłaś ten temat i zmusiłaś, żebym się pouczył.
- No dobrze, ale...
Latynos zakrył usta Koreańczykowi.
- Już cicho. Twoja zasługa i tyle.
Keith przewrócił oczami.
- Niech ci będzie.
Obydwaj ruszyli na przód.
- O rany, nie wiem czy powinienem ci to mówić, ale chyba po raz pierwszy widziałem zakochanego Hunka.
- Zakochanego? W kim?
- A tego to już nie powiem.
Koreańczyk pokręcił głową.
Domyślał się, o kogo może chodzić.
Nie jest ślepy, widział, jak zakłopotany był Hunk w towarzystwie Shay. Zauważył te rumieńce oraz to, jak ciągle zerkał w stronę dziewczyny.
- No cóż. Gdybym wiedziała, może bym w czymś pomogła, no ale dobrze. Za to ty możesz mi pomóc.
- W czym?
Keith obejrzał się dookoła, sprawdzając, czy ktoś za nimi nie idzie.
- Co Hunk lubi? Typ dziewczyny?
Lance ucichł na chwilę, wydając z siebie ciche, rozczarowane „och".
- To nie dla mnie tak jakby coś. Po prostu... ktoś chciał wiedzieć.
-Shay?
- Nieważne kto. Potrzebuję informacji.
- Cóż, jakoś o tym nie rozmawialiśmy. Ale myślę, że ten ktoś, załóżmy Shay, powinien być przynajmniej trochę być takim nerdem jak on,nie powinien za bardzo się rzucać w oczy i w sumie nie wiem... tak zgaduję.
- Okej.
Na chwilę zapanowała między nimi cisza.
-Czyli Hunk podkochuje się w Shay, a Shay w nim? – zapytał Keith.
- Na to wygląda.
Koreańczyk uśmiechnął się lekko.
Przynajmniej im się poszczęściło.
Zerknął ukradkiem na Latynosa, który również się uśmiechał.
Keith momentalnie posmutniał.
Nie ustalił jeszcze z Pidge, kiedy powie chłopakowi o całym kłamstwie.
Mimo że znali się zaledwie tydzień, Koreańczyk już wiedział, że złamie mu się serce. Polubił Lance'a.
- O, może ich wyswatamy, co? – zaproponował Kubańczyk.
- Myślisz, że to dobry pomysł?
- Jasne, czemu nie? Pomożemy im trochę.
- Okej. – Keith wzruszył ramionami.
Miał zamiar pomóc Shay w tym wszystkim. Z Lance'm będzie to o wiele łatwiejsze.
- Coś się stało? – spytał nagle.
Koreańczyk pokręcił głową i uśmiechnął się.
- Nie, wszystko w porządku, czemu pytasz?
- Nie wiem, miałaś taką dziwną minę.
Brunet machnął ręką.
- Nie przejmuj się, czasem tak mam.
- No dobra... - Lance nie wydawał się zachwycony tą odpowiedzią. – Wracając, musimy obmyślić plan. Najlepiej jakbyśmy mieli swoje numery, żebyśmy mogli się spokojnie komunikować między sobą.
Keith prychnął śmiechem.
- Po prostu chcesz mieć mój numer.
- Nie. No może. Ale to i tak nam pomoże.
Koreańczyk pokręcił głową, ale wyjął swój telefon. Lance wyjął swój i wymienili się numerami.
- No dobra. W miarę możliwości przyprowadzaj ze sobą Shay na lunch. Jeżeli reszta się zgodzi, możemy razem gdzieś wyskoczyć do kina, czy ogólnie na jakieś spotkanie.
- Okej.
- Na razie tyle, gdy ich relacja zajdzie dalej, będziemy myśleć.
- Dobra. Ty chyba lubisz się bawić w takie rzeczy.
- Co masz na myśli?
- No, w swatanie? Już wyjeżdżasz z planem i w ogóle...
Lance wzruszył ramionami.
- Lubię pomagać ludziom. I tyle.
Keith uśmiechnął się pod nosem.
Resztę drogi przegadali o jakiś typowych bzdetach, szkole i pobliskich psach.
Kiedy dotarli pod dom Keith'a, pożegnali się.
Koreańczyk wszedł do domu, zastając swoją ciocię w salonie.
Telewizor był włączony, ale całą swoją uwagę skupiła na czytaniu coś na swoim telefonie.
Wyglądała na zmartwioną.
- Hej. – przywitał się chłopak, siadając obok niej na kanapie. – Coś się dzieje?
- O, hej. Em, nic ważnego.Chcą mnie wyrwać na jakiś wyjazd za tydzień, ale no nie wiem. Nie chcę cię zostawiać samego...
- Ciociu... poradzę sobie. Na ile chcecie pojechać?
- Pewnie na tydzień.
- Poradzę sobie. Bez problemu.
Blondyna westchnęła.
- No nie wiem...
- Już kilka razy zostawałem sam, pamiętasz?
- No tak, ale to był tylko jeden dzień...
- Nie musisz się o mnie martwić. Umiem ugotować sobie obiady. W szkole też daje sobie radę. Jakby coś,będę dzwonić.
- No dobrze. Ale masz do mnie dzwonić codziennie, okej? Chcę wiedzieć, że jest wszystko w porządku.
-Oczywiście.
Kobieta zajęła się swoim telefonem, a Keith udał się do kuchni.
Tydzień sam? Brzmi jak marzenie.
To nie tak,że chce odpocząć od swojej cioci, kochał ją, ale i tak czasem dobrze jest pobyć samemu.
Może zaprosi Lance'a?
Skąd nagle wziął mu się Lance?
Chłopak pokręcił głową.
Ich relacja stawała się coraz dziwniejsza z każdym dniem.
Ale... Keithowi się to podobało.






| Hej, hej!
A jednak, pomimo ułożonego planu, ciężko mi się pisało. Wena mnie opuściła, trochę się działo w moim życiu, ale rozdział jest! Może niezbyt długi, ale jest.
No więc, zdarzyło się coś niesamowitego.
Tydzień temu pisałam, że dobiliśmy do ponad 3 tysięcy wyświetleń.
W tym tygodniu mamy ponad 4 tysiące wyświetleń!
Nie wiem, jak, nie wiem czemu, ale cieszę się i dziękuję wam z całego serca <3

Romeo i Julia | KlanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz