Rozdział II

5.3K 539 36
                                    

Lekcja matematyki w klasie drugiej a ciągnęła się niemiłosiernie.
Siedzący z tyłu brunet o fioletowych oczach co jakiś czas zerkał na zegar nad drzwiami.
Za każdym razem wzdychał ciężko, widząc jak dużo jeszcze zostało do końca.
Chłopak z całych sił próbował skupić się na tym, o czym mówiła matematyczka, jednak zupełnie mu to nie wychodziło.
Bezmyślnie przepisywał z tablicy przykłady, wzdychając pod nosem.
Brunet zajął się układaniem planu reszty dnia.
Wrócę do domu, odrobię lekcje i mam cały wieczór wolny – pomyślał, podnosząc lekko kąciki ust.
- Keith.
Chłopak obudził się, patrząc na nauczycielkę.
- Jak rozwiązałbyś zadanie 4 ze strony 154?
Keith spojrzał na wspomniane ćwiczenie i szybko przeczytał polecenie.
Na szczęście było to jakieś powtórzenie, gdzie wszystko miał w małym palcu.
Chłopak był świetny z matematyki, co wyróżniało go w klasie.
Nie chwalił się tym zbytnio, jednak i tak gdy wstał i powoli zmierzał ku tablicy, odprowadziło go kilka nienawistnych spojrzeń.
Keith nie pasował do tej klasy, jednak jego wychowawczyni upierała się, by zostawić go tutaj zostawić.
„Musisz nauczyć się pracowania w grupie. Rozmawiania z rówieśnikami...cokolwiek. Nie możesz zostawać z tym sam.”
Keith bardzo dobrze o tym wiedział, ale widział potrzeby dzielenia się swoim życiem z innymi.
Niby po co?
Każdy ma swoje życie, o które musi zadbać.
Po co mają się interesować jego?
Jednak pewnego dnia zainteresowali się. Skończyło się to nieprzyjemnościami i zrujnowaną reputacją chłopaka.
Od tam tej pory Keith unikał kontaktu z ludźmi jak ognia.
Rozmawiał szczerze tylko ze swoją jedyną rodziną jaka mu została – swoją ciocią, która przygarnęła go jak był mały.
Chociaż z nią też nie był w stu procentach szczery.
Miał swoją małą tajemnicę, o której nie wiadomo jak, dowiedzieli się jego prześladowcy.
Plotka szybko rozeszła się po klasie, a później, po szkole.
Teraz sprawa przycichła i szatyn miał spokój. Na razie.
Po chwili zastanowienia chłopak napisał równanie i rozwiązał je.
Matematyczka pokiwała głową i kazała mu usiąść, jednocześnie zapisując obok nazwiska chłopaka kolejny plus.
Keith powoli wrócił na miejsce, unikając spojrzeń uczniów.
Nauczycielka wywołała kolejną ofiarę, a brunet znów odleciał do swojego świata.
Świata gdzie nie ma matmy. Szkoły. Ludzi, którzy patrzą na ciebie z nienawiścią, mimo że nic im nie zrobiłeś. Przykrych wspomnień i myśli, które nękają już od kilku lat.
Z zamyśleń wyrwał go upragniony dzwonek.
Matematyczka zapisywała pracę domową na tablicy, którą w sumie tylko Keith przepisał, reszta wybiegła z klasy jak oparzona.
Powoli spakował się i już miał wychodzić, kiedy kobieta zatrzymała go.
- Wszystko w porządku Keith?
Chłopak pokiwał głową, nie do końca wiedząc, co sprawiło, że kobieta się nim zainteresowała.
- Jakbyś potrzebował rozmowy, zawsze służę pomocą.
- Zapamiętam. Dziękuję. - lekko podniósł kąciki ust do góry.
Nauczycielka również się uśmiechnęła, a nastolatek wyszedł z klasy.
Keith nie miał zamiaru dzielić się swoim życiem z nauczycielami.
Co oni mogli?
Nie zmienią jego przeszłości. Nie cofną tego, co się zdarzyło.
Dlatego chłopak za każdym razem odmawiał.
Wychowawczyni, psychologowi. Wszystkim.
Wolał trzymać wszystko w sobie. Kiedy był na skraju załamania, wtedy zwracał się do cioci.
Ale to zdarzało się rzadko.
Brunet podszedł do swojej szafki, odłożył plecak i zaczął zakładać buty.
Nagle Keith zauważył, że ktoś do niego podszedł.
Westchnął i zatrzymał się w połowie wiązania buta.
Zacisnął pięści i wyprostował się.
Był już gotowy zaatakować, kiedy zorientował się w sytuacji.
Zamiast dwóch przygłupów, zobaczył czwórkę nastolatków.
Dwie dziewczyny, jedną całkiem wysoką, pewnie starszą, drugą niską, noszącą okulary. Obok nich stało dwóch chłopaków. Jeden przy kości, który odwracał ciągle wzrok, a w drugim rozpoznał znajomego z zajęć teatralnych. Po chwili również rozpoznał wysoką dziewczynę. Udzielała mu korepetycji z angielskiego na początku roku.
- Umm...hej? - przywitał się niezręcznie szatyn.
- Wiem, że to wygląda dość dziwnie Keith, ale przynajmniej nas posłuchaj, okej?
- Okej..
- Może na początku ich przedstawię. Jak już wiesz, ja jestem Allura. To – wskazała niższą dziewczynę. - Pidge. Obok to Hunk. - chłopak uśmiechnął się promiennie. - A to jest...
- Shiro.
Jasnowłosa spojrzała na chłopaka ze zdziwieniem.
- Chodziliśmy kiedyś razem na koło teatralne. - wytłumaczył starszy.
- O co chodzi? - chłopak powoli się niecierpliwił.
- Pidge?
- A tak, jasne. Jesteś Julią, prawda?
Nastolatek westchnął.
Nienawidził tego przezwiska.
Dostał je od swojej klasy już na początku, kiedy jeszcze rozmawiał z rówieśnikami.
Mówią, że początki są trudne. Ale dla Keitha początek był szczególnie trudny.
Mimo że to liceum, ludzie są dojrzalsi, nie przeszkodziło im to w podśmiewaniu się z chłopaka.
Miał delikatną urodę i nienaturalnie długie rzęsy.
Nie był również zbytnio umięśniony, czym różnił się od pozostałych kolegów.
Na początku nie przejmował się docinkami typu „pomyliłeś szatnię, dla dziewczyn jest po drugiej stronie korytarza.”
Nie przejmował się dopóki nie zaczęli go nazywać „Julią”.
Chłopak wierzył, że to tylko dla żartu i dla przełamania lodu.
Śmiał się razem z nimi, jednak kiedy rozprowadzili tę ksywkę po całej szkole, przestał.
Przestał się śmiać, przestał z kimkolwiek rozmawiać.
Przebierał się w toalecie, zostawiając tylko plecak w szatni.
Trzymał się z boku, a w klasach siedział z tyłu.
I tak wygląda jego życie społeczne w tej szkole od tamtego momentu.
Wiedział, że nie powinno tak być, jednak przyzwyczaił się do tego i żył dalej.
- Na to wygląda.
- Okej, słuchaj. Mamy w swojej grupie lowelasa, który ma teraz przezwisko Romeo.
Chłopak uniósł brew.
- Kiedy dowiedział się, że w naszej szkole jest Julia, koniecznie chciał ją poznać. Ale nie wie, że tą Julią jesteś ty.
Szatyn zmarszczył brwi.
- Tak więc, chcemy mu wywinąć kawał. Wszystko zależy od ciebie. Musiałbyś poudawać dziewczynę przez jakiś czas.
Chłopak prychnął.
- Ja? Mam być dziewczyną? Nie ma mowy.
To jeszcze bardziej pogorszyłoby jego reputację. Jakby jeszcze jakąkolwiek miał.
- Oj Keith nooo. Przygotuję ci wszystko.
Nastolatek miał kompletny mętlik w głowie. Głównie przez to, że przypomniały mu się te wszystkie okropne rzeczy z przeszłości. Resztę myśli zajmowało mu, jak idiotyczny był ten pomysł.
Miał udawać dziewczynę tylko po to, żeby jacyś ludzie zrobili żart ze swojego znajomego.
Kto normalny by się zgodził?
- Dlaczego miałbym się zgodzić?
Młodsza dziewczyna spojrzała na Allurę.
Chyba o tym nie pomyśleli.
Brunet pokręcił głową i schylił się, by dokończyć wiązanie butów.
- Mówiłem, że to nie wypali. Dajcie spokój. - Hunk przewrócił oczami, szykując się już do drogi powrotnej.
- W zasadzie Allura dawała ci przez pierwszy semestr korki, co nie?
Rzeczywiście.
Chłopak nie mógł się z tym nie zgodzić.
Dziewczyna bardzo mu pomogła.
Pod koniec zeszłego roku miał zagrożenie z angielskiego, lecz dzięki złotemu sercu nauczycielki postawiła mu poprawną ocenę, pod warunkiem, że przez pierwszy semestr następnej klasy poprawi się.
Wyprostował się.
- Owszem.
- Możesz się jej odwdzięczyć.
Jasnowłosa nie wyglądała na zadowoloną, jednak Shiro popatrzył na szatyna z nadzieją.
- No dobra.
Młodsza dziewczyna uśmiechnęła się szeroko.
- Co mam robić? - zapytał Keith.
- Daj mi swój telefon. - poprosiła niższa dziewczyna.
Chłopak zmarszczył czoło, ale podał jej telefon.
Blondynka wpisała coś szybko i oddała urządzenie.
Brunet z zaciekawieniem spojrzał na ekran.
- To mój numer. Wyślij za jakieś dwie godziny swój adres, a przyniosę ci to, czego potrzebujesz.
Pokiwał głową.
- No to zaczyna się zabawa. - okularnica uśmiechnęła się chytrze, a reszta pożegnała się.
Keith nie do końca wiedział, co co się właściwie stało. I nie chciał wiedzieć.
Spojrzał jeszcze raz na ekran telefonu i westchnął.
Kto normalny by na to poszedł?
Na pewno nie on.
Ale nie od dziś wiadomo, że Keith do normalnych nie należy. 

|Hej!
Pierwsza rzecz: Chcę wam bardzo podziękować za gwiazdki i za komentarze pod prologiem i pierwszym rozdziałem.
Nawet nie wiecie, ile to dla mnie znaczy <3
Druga rzecz: Wiem, że dopiero zaczynam, ale wolę powiedzieć to wcześniej: za dwa tygodnie rozdział może się nie pojawić, za co przepraszam. Ostatnio mam dość ciężki czas i na dodatek szkoła jeszcze bardziej mnie dołuje :/
Jeszcze raz dziękuję i do zobaczenia za tydzień!

Romeo i Julia | KlanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz