Rozdział V

4.3K 448 66
                                    

Przez to całe zamieszanie z udawaniem dziewczyny Keith nie mógł spać w nocy. Wciąż myślał, jak powinien się zachowywać i jak mówić.
Jak mówią dziewczyny?
Na pewno musi zrobić coś ze swoim głosem. Może nie miał zbyt męskiego głosu, ale nie sądził, żeby jakakolwiek dziewczyna mówiła takim tonem jak on. I czasowniki.
Tylko żeby się nie pomylił.

W rezultacie spał niecałe pięć godzin. W końcu około siódmej wstał i postanowił, że pójdzie wcześniej do szkoły. I tak nie miał niczego lepszego do roboty.
Kiedy dotarł do szkoły, ziewnął potężnie i przejrzał się w przeszklonych drzwiach wejściowych.
Fryzura - jest. Może nie tak idealnie zrobiona jak wczoraj, ale wyglądała podobnie.
Strój- jest. Czuł się trochę niezręcznie mając na sobie obcisłą bluzkę. Na szczęście wziął swoją ulubioną czerwoną bluzę,którą mógł w każdej chwili założyć.
Wziął głęboki wdech i wydech.
W porządku.
Zdjął plecak i wyjął z niej książkę, którą zagarnął z salonu w ostatniej chwili.
Nie spojrzał nawet na tytuł. Po prostu musiał czym się zająć przez pół godziny czekania na lekcje.
Przerzucił plecak przez jedno ramię i otworzył drzwi.
Kiedy wszedł do środka, jego uwagę przykuło dwóch chłopaków siedzących w szatni.
W jednym z nich rozpoznał Hunka, a drugiego nie kojarzył.
Czyżby to był ten cały Lance?
Dopiero po jakimś czasie, Keith zorientował się, że chłopak przygląda mu się.
Na chwilę oczy nastolatków spotkały się.
Brunet zamrugał szybko i równie szybko odwrócił się na pięcie.
Pospiesznym krokiem ruszył do swojej szafki.
Zaraz po tym Keith poczuł, jak pieką go policzki.
Czyja właśnie się zaczerwieniłem? Na widok jakiegoś obcego chłopaka? - pomyślał.
Pokręcił głową.
Keith, jesteś idiotą. - skarcił się.
Chłopak dotarł do swojej szafki i oparł się o nią.
To tylko kilka dni. Da radę.
Zsunął się na podłogę i odłożył plecak na bok.
Sięgnął po książkę i spojrzał na tytuł.
Nie wiedział, czy ma się śmiać czy płakać.
Na bordowej, eleganckiej okładce wyryty był tytuł „Romeo i Julia"
Los aż tak bardzo z niego drwił?
- Chyba straciłem ochotę na czytanie. - mruknął pod nosem i wrzucił z powrotem książkę do plecaka.
Wyjął z kieszeni telefon i włączył go. Po chwili wyświetliły się dwie wiadomości od Pidge.

(7:37)
Pidge: jesteś już?
Pidge: jakby coś wyjdź na zewnątrz

Brunet pokręcił głową.
To oznaczało, że musi znowu przejść obok Lance'a.
Chłopak westchnął i zebrał się w sobie.
Nie musi przecież patrzeć w jego stronę.
Wstał, przewiesił plecak przez jedno ramię i udał się w stronę drzwi.
Wyjrzał zza szafek, ale nastolatków już tam nie było.
Odetchnął z ulgą i spokojnie przeszedł korytarz.
Gdy wyszedł na zewnątrz, Pidge od razu go zauważyła.
Siedziała na ławce, tuż przy wejściu.
Pomachała energicznie i wskazała, żeby się do niej przysiadł.
Chłopak wykonał jej polecenie i uśmiechnął się.
-Co tam, Julia?
- Pff, nie spałe...am całą noc.
- Oj tam,będzie dobrze. Musimy tylko ustalić, jak się spotkasz z Lancem.
Keith przygryzł wargę.
W zasadzie już się z nimspotkał...
- Może zrobimy taką typową komedię romantyczną? Wiesz...spotykacie się na korytarzu, każdy patrzy w inną stronę i nagle BUM, zderzacie się, książki rozsypują się, jednocześnie się po nie schylacie, zderzacie się głowami, przepraszacie się...
Brunet podniósł brew.
- No co?
- W zasadzie...już go spotkałem.
- Aha...no to przekichane.
Chłopak wzruszył ramionami.
Pidge pochyliła się i co chwilę pocierała podbródek.
Keith z zainteresowaniem przyglądał się jej.
Dziewczyna zmarszczyła czoło.
- Mam!
- Hm?
- Mam pewien plan, posłuchaj...
Blondynka nachyliła się do niego i po cichu tłumaczyła mu swój plan.

***
- Chyba się zakochałem..- rozmarzył się Lance, siedzący na podłodze w męskiej łazience.
Hunk zabrał swojego przyjaciela w odosobnione miejsce, żeby mógł się trochę uspokoić.
Bardzo dobrze wiedział, jak Kubańczyk szybko zakochuje się w dziewczynach. I jak bardzo przy tym głupieje.
Nie wiadomo co by zrobił.
Keith jeszcze nie jest gotowy, żeby rozmawiać z Lancem.
Poza tym chłopak widział, jak brunet zawstydził się, widząc przedwcześnie Kubańczyka.
Hunk pokręcił głową.
Spojrzał na przyjaciela, który prawie się rozpłynął.
Jego błękitne oczy świeciły z ekscytacji, a na jego twarzy znów zagościł łobuzerski uśmiech.

Widząc go w takim stanie, chłopak cieszył się, że Lance jest szczęśliwy.Z drugiej strony jednak wiedział, że to skończy się tylko złamanym sercem jego najbliższego przyjaciela.
Hunk westchnął i przysiadł się do Latynosa.
- Lance, widziałeś ją tylko raz...
- Wiem. - westchnął i spojrzał przyjacielowi w oczy. -To miłość od pierwszego wejrzenia.
- Skoro tak sądzisz.
Kubańczyk uśmiechnął się do siebie i wstał.
Stanął naprzeciwko lustra i zaczął poprawiać swoją fryzurę.
- Muszę ją znaleźć.
- Najpierw to ty musisz iść na matmę. Masz kartkówkę.
Latynos nagle przestał poprawiać włosy, a na jego twarzy pojawiło się przerażenie.
-Zapomniałem...
- Czemu nie jestem zaskoczony..-.Hunk pokręcił głową.
- Cholera...
Jak na złość, zadzwonił dzwonek.
Większy chłopak wstał i poklepał przyjaciela po ramieniu.
- Powodzenia, stary.
Po czym wyszedł z łazienki.
Latynos westchnął ciężko, po czym uśmiechnął się do siebie.
- Trygonometrio, nadchodzę! - podwinął rękawy i wyszedł z pomieszczenia.
***
Zgodnie z obawami Lance'a,powalił kartkówkę.
Jak na co dzień, paczka przyjaciół zbierała się na przerwach w bibliotece.
Właśnie tam udał się zirytowany Kubańczyk.
Chłopak klapnął ciężko na ławce obok Shiro, Hunka i Allury.
Naprzeciwko siedziała Pidge. Jak sama twierdziła, mogą być blisko, ale nie za blisko.
- Kto w ogóle wymyślił trygonometrię i po co? - narzekał pod nosem Latynos.
- Możesz ją zawsze poprawić, prawda? - próbowała pocieszyć przyjaciela Allura.
- Było się uczyć, Lance. - powiedziała sucho Pidge, robiąc coś na telefonie.
- Pidge! - oburzył się Shiro.
Dziewczyna wzruszyła ramionami.
- Jestem szczera, nie?
- Jak człowiek jest zakochany, to nie myśli o matmie, okej?- skomentował Lance.
Nastała cisza.
Wszyscy spoglądali na siebie z napięciem.
Czy już spotkał Julię?
- Lance,widziałeś ją tylko raz..- odezwał się Hunk.
- Tak, wiem,ale...o rany...- Latynos oparł głowę o dłonie. - Jest taka piękna...
- No to szybko poszło...- mruknęła Pidge, odkładając telefon.
- Wiesz jak się nazywa? - zapytała Allura, przysuwając się bliżej Kubańczyka.
- W zasadzie to...
W tym momencie do biblioteki weszła znajoma, blada osoba, rozglądając się nerwowo.
Latynos spojrzał w tamtą stronę i natychmiast zgłupiał.
- Quiznak. -rzucił tylko i odwrócił wzrok. - To ona.

Grupka przyjaciół odwróciła się jednocześnie w stronę drzwi.
Pidge uśmiechnęła się chytrze i mrugnęła do Keitha.
Brunet pokiwał lekko głową,poprawił fryzurę i powoli zaczął zbliżać się do przyjaciół
-Mnie tu nie ma. - powiedział szybko Lance i wstał.
- Zostajesz.- przytrzymał go Shiro.
- Ja tu umrę!
- Trudno.
Latynos zamknął oczy i w duchu modlił się, żeby nie palnął czegoś głupiego.
Dlaczego tak się denerwował? Nie wiedział.
Zaznał tego uczucia po raz pierwszy w stosunku co do dziewczyny.


|Witam!
Z góry chciałam przeprosić, że rozdział jest krótki.
W tym tygodniu miałam poprawianie ocen i wczoraj jeszcze bal gimnazjalny ( nadal mnie bolą nogi, ugh), więc miałam trochę mało czasu. Ale rozdział jest, tak jak obiecałam!
No, doszliśmy do spotkania Romea i Julii, co?
Historia nareszcie zaczyna się rozwijać i niedługo pojawi się mój ulubiony fragment
W każdym razie, mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał i do zobaczenia za tydzień <3
Oczywiście przepraszam za jakiekolwiek błędy i chcę podziękować za gwiazdki i komentarze<3


Romeo i Julia | KlanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz