Następnego dnia Latynos przyszedł do szkoły zupełnie zdezorientowany.
Nie po raz pierwszy zawalało mu się życie, ale to... to było poniżej pasa.
Nie wiedział na czym stał.
Czy ten Keith Kogane to ta sama osoba, co Julia?
Czyto może być zwykły przypadek? Albo...
Kubańczyk miał zupełny mętlik w głowie.
- Hej, stary. - Hunk pomachał przyjacielowi ręką przed oczami. - Wszystko w porządku?
Lance pokręcił głową.
- To co się dzieje?
- To skomplikowane.
Hunk podniósł brew do góry.
- Opowiedz. Może dla mnie nie będzie aż takie skomplikowane.
Szatyn westchnął.
- Po prostu... nie jestem pewny co do Julii.
- Co masz na myśli?
- Wydaje mi się, że coś przede mną ukrywa.
Hunk zamilkł na chwilę.
- Może... porozmawiaj z nią o tym?
- Taa, to chyba będzie najlepsze rozwiązanie. Ale wiesz... nie chce rozwalić tego, co jest między nami.
- Słuchaj, jak będziesz tam gdybać, to niczego się nie dowiesz. Spróbuj. Może wyjdzie ci to na dobre.
- Może.
Hunk uśmiechnął się pocieszająco do przyjaciela.
- Dasz radę.
- No jasne, że tak. Ja nie dam rady? - Latynos odwzajemnił uśmiech.
***
Pewność siebie opuściła go, kiedy nadeszła dłuższa przerwa.
Kiedy tylko Julia weszła do biblioteki, poczuł, jak coś w środku mu pęka.
- Hej. - przywitała się, posyłając Latynosowi promienny uśmiech.
Ten tylko kiwnął głową w odpowiedzi i zapatrzył się w dal.
Koreańczyk dosiadł się do szatyna i położył rękę na jego dłoni.
Kiedy reszta przyjaciół zajęła się dyskusją na temat jakiegoś nauczyciela, Keith trącił Lance'a w ramię.
- Hm?
- Coś się stało?Jesteś jakiś cichy.
Latynos westchnął i w końcu ścisnął dłoń Koreańczyka.
- Porozmawiamy później, okej?
- Dobrze.
Kubańczyk miał nadzieję, że Julia nie słyszy, jakc holernie głośno mu bije serce.
Stresował się tą rozmową.
Zawsze starał się być pozytywny, ale teraz naprawdę mu coś nie pasowało.
To nie mogło się dobrze skończyć.
***
-Jestem. - powiedział Koreańczyk, dołączając do Lance'a przed szkołą.
- No to chodźmy.
Przez chwilę szli w ciszy.
Latynos próbował ułożyć w głowie, o co chce zapytać partnerkę, żeby nie wyszło zbyt podejrzanie.
Wziął głębok iwdech i zebrał się w sobie.
Teraz albo nigdy.
- Julia, słuchaj...
- Tak?
-To może dziwnie zabrzmieć, ale... -przerwał na chwilę. - Tak w zasadzie nie wiem, jak masz na nazwisko.
- Czemu to miało dziwnie zabrzmieć?
- No bo to jest podstawowa rzecz, nie?
- W zasadzie tak, ale.... tylko to cię dołowało dzisiaj?
- Powiedzmy.
- Kogane. - odpowiedział Keith po chwili.
Lance zatrzymał się.
Nazwisko się zgadzało.
Cała jego malutka nadzieja, że to może być jakaś pomyłka, rozprysła się.
Jego serce złamało się. Znowu.
- Tylko nie próbuj mnie znaleźć na Facebooku, bo nie mam. - zaśmiał się brunet, ale kiedy się odwrócił w stronę szatyna,natychmiast zamilkł.
- Lance?
Latynos zacisnął oczy i wziął głęboki wdech.
Tylko żeby nie wybuchnąć płaczem.
- Dlaczego...
- Dlaczego co? Co się stało?
- Dlaczego mnie okłamałeś, Keith?
Koreańczyk spojrzał na niego zaskoczony.
Jak? Jak dowiedział się prawdy?
- Albo wiesz co? Nie chce wiedzieć.
- Lance, czekaj, pozwól mi wytłumaczyć.
Latynos westchnął głęboko i spojrzał zezłoszczony na bruneta.
- No słucham.
- To może wydawać się skomplikowane... i głupie... ale taka jest prawda. To wszystko było żartem i ...
- O, żart, tak? - Kubańczyk prychnął. - Nie mogę sobie wyobrazić jak zabawnie jest się bawić czyimiś uczuciami. To na pewno super uczucie!
- Lance...
- Nie, dość.Tyle mi wystarczy. - Latynos ruszył w stronę ulicy.
- Lance, poczekaj!
Ale nie posłuchał. Przyspieszył kroku i chwilę później zniknął z widoku.
Keith tylko stał, patrząc się w horyzont, ledwo powstrzymując się przed wybuchem płaczu.
***
Lance przebiegł resztę drogi do domu.
Chciał jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju i w spokoju się wypłakać.
Zatrzasnął drzwi wyjściowe i ignorując Sumo proszącego się o trochę miłości, pognał do swojego pokoju.
Rzucił w kąt plecak i usiadł przy ścianie.
Nie minęła chwila, a z jego oczu popłynęły łzy.
Dlaczego to właśnie jego musiało spotkać tak coś absurdalnego? Dlaczego od razu nie zauważył, że coś było nie tak z Julią? Czy raczej... z Keithem?
Sam już nie wiedział.
- Lance?
Latynos wstrzymał oddech.
Czy Derek musi zawsze być w domu?
Starszy brat wszedł do pomieszczenia i ukląkł przy chłopaku.
- Lance, co się dzieje?
Kubańczyk pokręcił głową i odwrócił wzrok.
- Ej, stary. - Derek przysiadł się do brata. - Trzymamy się razem, tak? Chcę ci pomóc.
- Nie wiem, czy dasz radę. Tu nie ma co ratować.
- Pokłóciłeś się z Julią?
Lance pokręcił głową.
- To...jest bardziej skomplikowane niż ci się wydaje.
- Zamieniam się w słuch.
Szatyn westchnął i opowiedział całą historię -od odrzucenia Nymy do włamania się na dziennik, aż wreszcie do poznania prawdy.
W trakcie opowiadania, Lance zaczął jeszcze bardziej płakać. Dopiero teraz zauważył, jakim był wtedy idiotą.
- Przykro mi to słyszeć, hermano. Szczególnie, że...
- Szczególnie, że co?
- Ostatnimi czasy byłeś szczęśliwy. Tak szczerze. Po raz pierwszy od...
- ...od wypadku?
Derek pokiwał głową.
- Nie powinienem o tym wspominać w takiej sytuacji.
- To prawda, nie powinieneś.
- Chcę ci tylko powiedzieć, że jeżeli ktoś uczynił cię szczęśliwym, po tym wszystkim, co przeszedłeś, to musi być wyjątkowy.
- Taak, tylko ta osoba mnie okłamała.
- Czasami trzeba skłamać. Nie powinno się tego robić, ale dla dobra drugiej osoby? Czasem warto.
Latynos pokręcił głową.
- Powiedz, jesteś na niego zły?
Lance zastanowił się.
Na początku był wściekły. Teraz... teraz jest tylko smutny. Zawiódł się na nim, powinien być na niego mocno wkurzony. Jednak... nie był.
- W zasadzie... nie.
- To może coś znaczyć.
- Tak, na przykład to, że zbyt łatwo ulegam ludziom.
- Albo to, że Keith był dla ciebie kimś naprawdę wyjątkowym. I nadal jest.
Lancowi wydawało się to niemożliwe.
Julia była dla niego kimś wyjątkowym. A Keith?Nie.
- To Julia dla mnie coś znaczyła, nie Keith.
- Lance, zastanów się. Kiedy poznałeś Julię, czy zwracałeś uwagę na jej figurę? Albo na coś, co jest typowo dziewczęce?
- Emm, w zasadzie... raczej nie.
- Czyli zakochałeś się w jej charakterze, co znaczy również, że zakochałeś się w Keithie. Proste.
Lance pokręcił głową.
- Nie, to niemożliwe.
- A ja jednak myślę, że możliwe. Zastanów się nad tym.
Po tym zdaniu Derek wstał i w ciszy wyszedł z pokoju.
Latynos odprowadził go wzrokiem.
Czyto możliwe, że od początku zakochał się w Keithie?
W prawdzie na początku zwrócił uwagę na całokształt Julii, ale z czasem...podobał mu się jej styl bycia, charakter...
Właściwie, to by miało sens, prawda?
Już od dawna Lance czuł, że coś jest z nim nie tak. Że jest inny.
Podobały mu się dziewczyny, jednak czasem oglądał się za chłopakami.
Jednak kiedy się zakochiwał, zazwyczaj były to dziewczyny
Czy akurat teraz musiał zakochać się w chłopaku?
Ostatnio, kiedy przyznał się, że może czuć coś do osoby tej samej płci, zdążyło się coś strasznego.
Nie chciał przeżywać tego wszystkiego jeszcze raz.
|Hej, hej!
Raaany, liceum jest trudne. Szczególnie jak w środku biologii złapie cię wena, ale nie możesz niczego napisać,ugh.
Następne tygodnie będą ciężkie, ale postaram się napisać rozdział na czas. Może tylko się przesunąć data albo na piątek albo na poniedziałek, bo mam zamiar jechać na Comic Con
W każdym razie, widzimy się za dwa tygodnie <3
Dziękuję za wszystkie komentarze i gwiazdki oraz za 9 tysięcy wyświetleń! <3
CZYTASZ
Romeo i Julia | Klance
AcakLance McClain, w związku ze swoim zamiłowaniem do kobiet, zostaje ochrzczony imieniem "Romeo". Keith Kogane, przez swoją dziewczęcą urodę dostaje pseudonim "Julia". Historia o tym, jak głupi żart może połączyć dwie osoby. 07.09.22 - 1. w #Voltron