Rozdział 9.

1.3K 63 0
                                    

Obudzona przez promienie słońca przewróciłam się na drugi bok. Ale to nic nie dało. Słońce zawsze wygrywa.

Wygramoliłam się z łóżka by zrobić sobie herbatę. Była 9:47 . I jedna wiadomość na telefonie z nieznajomego numeru.

Cześć. Chciałem ci wyjaśnic to co widziałaś parę dni temu na imprezie u Bena. Wpadnę za godzinę. Matt.

Odebrano: 9:02

Kurwa, czego on chce ode mnie? Po co chce mi się tłumaczyć? Nie mam zamiaru słuchać dlaczego laska obciągała mu pałe, sory. Mimo to po pięciu minutowym prysznicu szybko ubrałam się w czyste ciuchy. Nie długo musiałam czekać na dzwonek.

-Skąd wiesz gdzie mieszkam?-pierwsze zdanie padło z moich ust.

-Mogę wejść?-zapytał zabierając moją rękę odgradzającą go od progu drzwi.

-A co jeśli nie?

-Wejdę bez pozwolenia.

-Zadzwonię na policję.

-Nie zadzwonisz.-uśmiechnął się łobuzersko wchodząc do środka.

Rozejrzał się po domu ściągając buty.

-Kulturka jest.-zaśmiał się widząc, że obserwuję każdy jego ruch. Zarumieniłam się.-Są twoi rodzice w domu?

-Mama w pracy, brat nie wiem.

-Tata?

-Nie wiem. -wyrzuciłam.- O czym chciałeś gadać?

Spuścił wzrok i zacisnął usta w cienką linię.

-Co o mnie myślisz?-odparł po chwili. Spojrzałam na niego zakłopotana.

-Co mam o tobie myśleć? Znamy się nie długo, zamieniłam z tobą parę słówek..

-Wiesz, że nie o to chodzi..-przerwał mi.-Nie powinnaś była widzieć tego..

-Kurde, słuchaj.. nie obchodzi mnie twoje życie seksualne..-wyrzuciłam zdenerwowana. Co mnie to interesuje? Mój błąd, że tam weszłam.-Nie musisz mi się tłumaczyć, bo nie jestem twoją dziewczyną, ani przyjaciółką..

-Ale mogłabyś być..

-Że co?

Osłupiałam. Co on sobie myśli?

-Chyba już czas na ciebie..-powiedziałam otwierając drzwi.

-Więc co o mnie myślisz? -powtórzył po raz kolejny.

-Co mogę myśleć o chłopaku, który w miejscu publicznym drze się na kelnerkę, potem grozi mi, a następnie pieści się oralnie z pierwszą lepszą laską u kolegi w otwartej łazience?!-wyparowało ze mnie.

Spojrzał na mnię otwierając szerzej oczy.

-A teraz wyjdź, bo mam cię dość.

-Nienawiść to pierwszy krok do miłości.-uśmiechnął się i wyszedł bez słowa.

Co za idiota.

Matt*

Wiesz co to poczucie bezpieczeństwa? Wiesz co to zaufanie? Wiesz co to dom, rodzina? Wiesz czym jest miłość?

NIE! Nic kurwa nie wiem. Jestem pieprzonym egoistą. Myślę tylko jak zaspokoić swój tyłek. Ale czym ja się kurwa przejmuję? Po co w ogóle do niej poszłem? Żeby dowiedzieć się o sobie czego co już wiem? Paranoja. Nie, sory, komedia kurwa. Jestem zajebanym dillerem i zabójcą. Co obchodzi mnie zdanie innych.

Po chwili zadzwonił mój telefon, zgadywałem, że to Samuel.

-Halo?

-No siema, gdzie jesteś?

-Jadę do domu, a co?

-Mam sprawę.

-Zaraz po ciebie wpadnę.

Wtorek, szkoła. Szczerze? Wyjebane mam w te wykłady. Ale chcę by ludzie mieli mnie za coś więcej a nie rozpoznawali jako dillera. Poza tym mam mnóstwo czasu teraz, z którym nie mam co zrobić.

Wrzuciłem do auta gazowaną wodę i wyjechałem. Droga zajęła mi mniej więcej 15 minut. Przed drzwiami czekał już na mnie Ben.

-Hej stary!-podszedł podając mi rękę, z uśmiechem powtórzyłem gest.

-Idziemy dziś do klubu, a ty idziesz z nami.

-Aha.-odparłem bez zdziwienia.-A mogę wziąć znajomego?

-Jasne. I weźmiesz też Ness, bo Cori jedzie ze mną..

-Ahh, z tobą..? -zadroczyłem się z nim.

-Dobra, to jesteśmy umówieni. O 18 przed Space.

Kiwnąłem znacząco głową.

Lekcje mijały zadziwiająco szybko.

-Ej, ty!-krzyknąłem w kierunku brunetki, która się właśnie obejrzała.

-Mam imię.

-No co ty? Będę po ciebie wpółdo szóstej, masz być ładna i pachnąca, okej?

Zagroziłem jej opierając się łokciem o jej ramię. Ona zdała się to zlekceważyć. Kiwając małą główką odeszła w tłumie ludzi.

-Sam?-odezwałem się do telefonu.

-Co jest?

-Jedziemy do klubu, zbieraj się.

Poznaj mnie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz