Rozdział 2

3.1K 243 310
                                    

Tymon 

― Oszalałaś?! ― Ciągnę ją mocno w głąb chodnika. ― Mogłaś się zabić i leżeć tu plackiem! ― Drugą dłonią zgarniam jej "Małego Księcia" z ulicy.

― Nie potrzebuję twojej pomocy. ― Próbuje się wyrwać od moich dłoni z przestraszoną miną.

Wzdycham i luzuję uścisk, nie mam zamiaru toczyć z nią wojny. Jest uparta jak osioł.

― Musiałeś za mną biec? ― Otrzepuje pył z nóg. ― To twoja wina.

― Chciałem cię przeprosić ― mówię serio ze skruchą. ― Nie wiedziałem, że postanowisz się bawić w kotka i myszkę. Odważna jesteś.

Dziewczyna prostuje się i zakłada kosmyk kędzierzawych włosów za ucho oraz patrzy w moją stronę. Oczy ma lekko zamglone, ale mocno brązowe. Podejrzewam, że ma dość słaby wzrok, sytuacja w bibliotece mnie na to naprowadziła. Jej skóra jest olśniewająco ciemna i wygląda niczym słoik nutelli. Prezentuje się naprawdę dobrze, tylko dlaczego musi być taka wredna?

― Przez ciebie prawie umarłam, tylko psychopaci gonią ludzi po centrum miasta.

― Nieee, dzięki mnie jeszcze żyjesz. ― Podaję jej wypożyczoną książkę prosto do rąk.

Obydwoje zaczynamy się uśmiechać.

― No właśnie, jeszcze ― komentuje. ― Czego ty właściwie chcesz, hę?

― Yyyy... ― dukam pod nosem. ― No... Sorry, że zachowałem się jak skończony kretyn w bibliotece.

Unosi brwi i splata ręce na piersi.

― Gdzie jest haczyk?

― Haczyk? ― Marszczę brwi. ― Po prostu chciał...

― Tak, tak, wiem. ― Wzdycham. ― Uznajmy, że masz wybaczone, ale pod jednym warunkiem.

― Jakim? ― Chichoczę pod nosem.

― Jeśli choć spróbujesz coś nie tak powiedzieć na tej waszej randce Mirandzie lub jakiejś innej oślepioną tobą lasce albo nie tak na nią popatrzysz bądź dotkniesz, to będziesz miał do czynienia ze mną – twoim osobistym oprawcą. ― Dotyka palcem mój tors. ― Rozumiemy się?

― Oczywiście. ― Wybucham śmiechem. ― A mogę chociaż znać imię mojego oprawcy? Tymon ― Wyciągam do niej dłoń, blisko jej ręki.

Wywraca oczami i zaczyna się cofać w stronę biblioteki, nic mi nie odpowiada. Najpierw idzie jakieś pięć kroków tyłem, a potem maszeruje prawidłowo.

― No ej!

Jej śmiech ujawnia lśniące, jasne zęby, gdy obraca głowę. Podziwiam, jak sprawnie się porusza, choć pewnie mało co widzi.

― Oprawco, a chcesz jeszcze tę płytę? Możemy się podzielić miłością do Bon Jovi! ― Specjalnie wyciągam opakowanie.

― On jest tylko mój, mam go tu. ― Unosi MP3 do góry. ― Powodzenia z odtwarzaniem tego! ― odkrzykuje i znika za zakrętem.

Co za kobieta... Serio się jej boję.

Wkładam moją młodzieńczą miłość na swoje stare miejsce i ruszam w stronę akademika.

Czas przygotować się na randkę...

• • •

― Powiedz mi, Mike, gdzie jest mój krawat?! ― Wychylam głowę zza drzwi mojego pokoju.

Edith siedzi na kolanach Michaela i głaszcze jego włosy, są kompletnie zatraceni w sobie. Co prawda miała przyjeżdżać tylko na weekend bądź spotykać się z nim, kiedy przyjedziemy na trening do Butler, ale jak widać Edith potrafi być niecierpliwa.

Utraceni | Tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz